wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 41 Sen

( Godzinę wcześniej …) 

*Lucy*

To była ciemna noc gwiazdy świeciły na niebie, wyszli razem na spacer nie przejmując się życiem. Nikt się nie spodziewał że tej nocy zacznie się ten dramat. Na chwile została sama … widać było strach w jej oczach. Młoda dama lat 16 nie oczekiwała końca. Gdy podeszła grupa mężczyzn, mówiąc jej, że jest słodka… niestety kilka minut później już była nieprzytomna. Gdy wrócił jej chłopak, ona była już zgwałcona . Ze smutkiem na twarzy poprosiła aby został. To dla niego trudna sprawa lecz bardzo ją kochał więc przytulił ją mocno by nie czuła się samotna. Została zakażona … jej życie legło w gruzach miała nie robić nic głupiego lecz niestety się otruła. Chłopak był załamany … odwiedzał ją w szpitalu. Nie mógł patrzeć jak cierpi bo jego to bolało … Sam podcinał sobie żyły, nie znosił rozstania. Po tygodniu odwiedzin jego ukochana zmarła ... Sam się czuł jak baran, ciągle za nią płakał. W myślach ciągle mówił, że niedługo się spotkają. Jak pomyślał tak zrobił, chłopak skończył żyć … by dołączyć do niej w niebie i na zawsze już z nią być …

Gwałtownie otworzyłam oczy. Nie rozumiałam tego. Dlaczego to mi się śniło ? Już kolejny raz …  Może mam to odebrać jako interpretacje mojej męki ? Irytowało mnie to … Chociaż jak by tak pomyśleć … Samobójstwo … otrucie się … To chyba nic takiego. Wiele razy już myślałam o czyms takim. Nie tylko bym już się nie musiała męczyć, ale też zeszłabym im wszystkim z głowy … Nie chcę być ciężarem … Nienawidzę tego ! Jestem taką złą osobą … Przysparzam im ból.
- Złe osoby powinny gnić w piekle … - usłyszałam nagle. Wzdrygnęłam się słysząc ten głos. Ze strachem w oczach obróciłam się w bok, a tam kilka centymetrów przed moją twarzą, uśmiechała się krzywo kruczowłosa dziewczynka.
- Akuku … - zaśmiała się najwyraźniej z mojej reakcji a ja odruchowo poruszyłam się próbując się oddalić. Czułam jak te czarne oczodoły skąpane we krwi przeszywają mnie na wskroś. Bałam się … Zawsze się jej bałam.
- Odejdź …  - złapałam się za głowę.
- Ale ja ci chce tylko ulżyć w cierpieniu ! – zawołała radośnie unosząc się i podskakując wesoło.
- Jeśli tego chcesz to odejdź ! – uniosłam głos i zaczęłam niekontrolowanie drgać.
- Nie mogę … - okrążyła mnie powolutku i znalazła się po drugiej stronie mojego łóżka. – Dopóki nie zginieeesz … - wysyczała mi do ucha oblizując swoje krwistoczerwone wargi.  Poczułam jej lodowaty oddech na mojej szyi. W oczach zaczęły zbierać się łzy …
- Błagam … odejdź …  - szlochałam. Tak bardzo chciałam żeby Natsu tutaj był … Wtedy jest mi łatwiej … Miałam ochotę krzyczeć byle by tylko przyszedł.
- Nawet nie próbuj … - Przekrzywiła głowę w bok a włosy opadły jej na ramiona. Wiedziała o czym myślę … zawsze wiedziała.  – Wiesz … mam ochotę się zabawić … Ale jeśli go tu zawołaaaasz to będzie nawet zabawniej ! - Wskoczyła na łóżko i zaczęła skakać rozradowana.
- NIE ! – krzyknęłam tylko by odgonić od siebie te myli co ona by mu mogła zrobić.
- Shhhh … - w jednej chwili przyłożyła mi siekierę do krtani. - To jak ? Zabawimy sie ? - uśmiechnęła się.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
Cholera ... 
- Wszystko w porządku Lucy ? - w jednej chwili do pokoju wszedł Natsu.
- Ehhh ... No i nici z zabawy ... - westchnęła zawiedziona dziewczynka. - Przez Ciebie ... - spojrzała groźnie na Salamandra. To nie wróżyło nic dobrego.
- NIE ! - krzyknęłam znowu widząc jak zamachuje się swoim wielkim toporem i ciska nim w chłopaka.
- Lucy powiedz mi co się dzieje ! - krzyknął i zaraz znalazł się przy mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że broń przeleciała kawałek od niego i została wbita w ścianę. Odetchnęłam z ulgą lecz nadal się trzęsłam.
- Jakiego ja mam kiepskiego cela ! - załamała się. Pochyliłam głowę i kątem oka zauważyłam jak podchodzi do Dragneela.
- Słodki jest ... - mruknęła cicho okrążając moje łóżko. - W sumie to szkoda by było ukrócić taką ładną twarzyczkę. - musnęła dłonią jego policzek. Ten odruchowo dotknął go czując na nim chłód. Zdziwiony rozejrzał się.
Cholera ...
Jeśli zauważy, że coś jest nie tak to będzie kiepsko. Ze mną ... i z nim.
- N-naprawdę nic się nie dzieje ! - próbowałam ze wszystkich sił brzmieć wiarygodnie. - P-po prostu p-przyśnił mi się koszmar i ... i jestem troszkę przestraszona. - podrapałam się po głowie lekko zdenerwowana. Nie wiedziałam już co robić, jeśli ona będzie mu coś chciała zrobić ... On się nawet nie obroni.! Jak bronić się przed czymś czego nie widzisz i nie słyszysz ... ?
- Przestań kłamać ... Chociaż raz przestań kłamać ! - nawrzeszczał na mnie. Nie zbyt miłe uczucie ... ale ma racje. Cały czas go okłamuje. Niestety nie mogę mu o tym powiedzieć !  Po prostu nie mogę !
- Nie myśl tyle bo cie serduszko zaboli. - zaśmiała się kruczowłosa dziewczynka.
Nawet jej nie moge odpowiedzieć kiedy on tu jest. W dodatku jakbym czuła ciężar na płucach ... Musze go spławić zanim zaczne się znowu dusić. Wszyscy mają już zbyt dużo zmartwień przeze mnie.
- N-natsu prosze Cię ... - mówiłam coraz ciężej.
- Uważaj bo się przegrzejesz ! - a ta śmiała się szyderczo ze mnie.
- Wyjdz. - powiedziałam tylko.
- Że co ?! - oburzył się. - Chyba sobie żartujesz ! Zostawiłem Cię zbyt dużo razy ! I ani razu więcej !
- Wygoń go, albo stanie mu sie krzywda. - uśmiechnęła się dziewczynka. Fałszywa, mała szmata ......
- Prosze ... chce pobyć sama. - załkałam nie wiedząc co robić.
- Ja też cię prosze. Przecież możesz mi zaufać. - dawno nie widziałam jego szczerego uśmiechu ... Ten był wymuszony, okryty smutkiem. Chwycił mnie za rękę i spojrzał mi w oczy.
- Czy na pewno wszystko gra ? - spytał jeszcze raz.
- Tak. - odpowiedziałam ale wewnątrz krzyczałam NIE !
Miałam ochote powiedzieć mu o wszystkim ! O koszmarach, o bólu jaki mi towarzyszy, o wszystkim co wyprawia mi mój własny koszmar ... spojrzałam na jej przerażającą a zarazem  słodką postać. Teraz jej mimika twarzy wyrażała wściekłość, trzęsła się ze złości spoglądając na mnie i na moją ... O mój boże ... wzięłam szybko rękę z jego dłoni. Chłopak rozejrzał się dookoła.
- Koniec tej zabawy ! - odezwała się po chwili i zaszła mnie od tyłu. Nim zdążyłam zareagować poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej. Kiedy spojrzałam w dół, zobaczyłam jej rękę która przebiła mnie na wylot. Trafiła idealnie między żebrami. Z rany wylewała się ogromna ilość krwi. A on tego nie widział ... Już nie mogłam wytrzymać. Złapałam się za ranę kiedy odeszła ode mnie i wręcz wrzasnęłam. Ból był niesamowity ... W dodatku wróciły mi duszności. Obróciłam się szybko na brzuch przyciskając dłonie do klatki piersiowej i wbiłam głowę w poduszkę, krzycząc i płacząc.
- Lucy co ci jest ?! - słyszałam jak Natsu panikuje. Znowu jestem jedynie problemem ...
- Wendy !!! - krzyknął znowu i wybiegł z pokoju po niebiańską czarodziejkę.
- Wydałaś mnie ... - rzuciła mną o jedną ze ścian pokoju. Szybkim ruchem rozcięła mi noge do mięśni z której polała się krew.
- Wiesz co teraz będzie ... ? - znowu uderzyłam plecami o twardą powierzchnie. Kolejne cięcie wzdłuż ręki. Przecięte żyły ...
- Będziesz cierpieć. - kolejne uderzenie, tym razem w sufit. To działo się tak szybko ...
Nagle zobaczyłam wielką ranę ciętą na brzuchu. Krew po prostu się ze mnie wylewała ... Nie miałam sił. Ledwo widziałam na oczy. Runęłam na ziemie.
- On zresztą też ...
- T-tylko nie o-on ... Błagam ... - powiedziałam cichutko. Ledwie na to mnie było stać. Czułam jakby to miał być mój koniec. - To ... to nie było specjalnie ... W-wiesz j-jak jestem osłabiona. Z-zapominam o tym ... Odkręcę to ale nic mu nie rób ! - zaczęłam płakać i dusić się własnymi łzami.
- Niczego nie odkręcisz. Już jest za poźno. - tym razem nie uśmiechnęła się. Była chłodna i okrutna.
Widziałam jak wyciąga w moją stronę rękę ... Była ona odziana czarną poświatą.
Magia ?
- Kurwa mać ! Nie daj się ! - usłyszałam swój głos. - WALCZ !
- Nie mam siły już walczyć ... To koniec.
Ostatnim co widziałam były dwa rozbłyski ...
Czarny i ... złoty.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wróciłam ... ? ._. Jezu ... ponad pół roku mnie nie było. Wstyd mi za siebie ... Ogólnie to zastanawiałam się czy wogóle brać się jeszcze za pisanie, bo naprawdę chce uniknąc obelg z waszej strony. Mimo wszystko dodam chociaż to ... Nie chce czekać z tym rozdziałem jeszcze dłużej. Tak wiem, że krótki i chujowy ... Ale naprawdę jesli chce znowu wrócić do pisania muszę zacząć od nowa, małymi kroczkami ;c Wybaczcie prosze. Możecie mnie ochrzanić  i obrażać, należy mi się ;-; Ale miałam dużo na głowie przez ostatni czas. ; / Zresztą pewnie już nikt tu nie zagląda ... :c
Ale jednak jeśli ... To mam pytanie ... Czy takie rozdziały jak teraz wystarczą ? Chodzi o długość. Znaczy się będą dłuższe odrobine ale tak z raz lub 2 razy w tygodniu, czasem możę wypaść dłużej ; / Musze znowu się wtopić w ten nastrój do pisania, ogarnąć czas ... No i oczywiście potrzebuje znowu się do tego przyzwyczaić. Też tak macie, że jak nie piszecie jakiś czas to potem wam trudniej coś napisać ? ;-; Ja tak mam ... ._.
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie ... Wsumie to mam ale nie chce o tym mówić, bo jest to dla mnie ciężkie. ;( Jeśli ktoś tu nadal zagląda to będę się cieszyć, będzie dla kogo pisać </3
No więc kończąc ... Kami powraca ! Z takim oto chłamem ale jednak zawsze coś ... -.- Postaram się tym razem nie nawalić ! :* Buziaki dla wszystkim i miliony przeprosin !
Ja ne !

P.S.
Rozdział z dedykacją dla mojego ukochanego misiaczka, który namawiał mnie do dalszego pisania <3 :*
Ale co najważniejsze ... również dla tych którzy nadal tu zaglądają ! <333

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 40 Zniknięcie

Dobra dzisiaj będziemy trochę "skakać" XD Czytajcie ! <333

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Lucy*

Byłam w szoku. Przerażona. Czekałam aby znów móc czuć jego dotyk. Ale nie było go. Powiedziałam coś czego nie chciałam ... Coś co nie było skierowane do niego ... Dlaczego ?
Dlaczego to się musi dziać ? Czym zawiniłam, że przytrafiło się to mnie ? 
Po moim kolejnym ataku wszyscy wyszli z pokoju, ze smutnymi uśmiechami i słowami otuchy. Została tylko Wendy, ale tylko na chwile. Podała mi jakiś lek i zniknęła za drzwiami nakazując odpoczywać. Gdyby nie ona, najprawdopodobniej już by mnie tu nie było ...  Mimo wszystko ... Nie chce tu być. 
Ranie. Ranie wszystkich których kocham. Jestem taką złą osobą ... Czuje odrazę do samej siebie. Zawracam wszystkim głowę, utrudniam im wszystko ... a nie chce żeby tak było.
A Natsu ... 
Jak na zawołanie otworzyły się drzwi. Już miałam tą przeklętą nadzieję, że to on ale chwile później zastałam tam Erze. 
- Ktoś chce z tobą porozmawiać. - uśmiechnęła się słabo. - Dasz radę ? 
Moje wargi niemo wypowiedziały imię osoby na którą czekałam. Erza potwierdziła lekkim skinięciem. 

*Natsu*

Całą drogę zastanawiałem się co jej powiedzieć ale nadal nie wiem. 
- Idź i nie zepsuj tego. - szepnęła do mnie Tytania. - Ona nie czuje się teraz najlepiej. - Przepuściła mnie w drzwiach po czym pośpiesznie je zamknąłem. 
Leżała na łóżku, cała zlana potem i z mokrymi policzkami. Podszedłem do niej i wytarłem jej łzy.
- Nie płacz, proszę. - uśmiechnąłem się do niej słabo. 
- Natsu ... ja ... przepra ... 
- Nie, nie przepraszaj. To ja powinienem przeprosić. - uprzedziłem ją. Dlaczego ona się o to obwinia ? 
- Nie masz za co ! To moja wina ! - zaczęła się szamotać na łóżku. 
- Lucy spokojnie ! To nie twoja wina tylko moja. - powiedziałem to co było prawdą. To ja zareagowałem zbyt gwałtownie. - Uspokój się. - przycisnąłem ją delikatnie do łóżka. Mój wzrok powędrował na jej czekoladowe oczy, lekko zaszyte mgłą. Malował się w nich ból oraz smutek. Nie chciałem żeby tak było. Kiedy "skanowałem" ją dalej moje oczy powędrowały na jej wystające kości policzkowe aż dotarły do lekko sinych ust. Przypomniało mi się kiedy mnie pocałowała ... Tak bardzo chciałbym znów poczuć jej delikatne wargi. Ich słodki smak ...  Nie ! Musiałem się ogarnąć ... 
Znowu zaczęła płakać.
- Ciiii ... - uspakajałem ją. 
- Ja nie chciałam ... po prostu ona ... ona chciała ... - skrzywiła się patrząc na mnie. Najwyraźniej nie chciała sobie o tym przypominać.
- Nie tłumacz mi się ... i tak nic nie zrozumiem. - wygiąłem wargi w dziwnym uśmiechu próbując zmienić ten przytłaczający nastrój. 
- To nie było zabawne. - szturchnęła mnie ramieniem w bok. Ja ledwo coś poczułem a ona aż przymknęła powieki, prawdopodobnie z bólu ... 
A wracając do jej stanu ... zmizerniała i to bardzo ... Ta dziewczyna była wychudzona ! Czy ona w ogóle coś je ?  
- Czy oni cie karmią ? - uniosłem brwi w udawanym zdziwieniu. Podejście do rozbawienia numer 2. 
Jej usta uformowały się w nieme "o" po czym dopiero jakby zaczaiła o czym mówię. 
- Natsu !! Ty idioto ! - zaczęła mnie wyzywać ale żartobliwie. Zaśmiała się. Trochę ochrypniętym głosem ale ważne jest to, że już się tak nie przejmuje ... Tak czy inaczej to muzyka dla moich uszu. 
- Wyglądam strasznie prawda ... ? - odezwała się po chwili ze smutnym uśmiechem. 
- Przynajmniej już nikt ci nie zarzuci, że jesteś gruba. - wyszczerzyłem się jak idiota. Stąpam po cienkim lodzie. Chwile później miałem ciemno przed oczami. Poczułem poduszkę na swojej twarzy. Kiedy ją z siebie zdjąłem zobaczyłem jak Lucy wpatruje się we mnie z nadymanymi, czerwonymi policzkami. 
- Masz szczęście, że nie mogę wstać bo inaczej już by cie tutaj nie było ! - krzyknęła na mnie udając obrażoną. 
- No już, już ... Nie obrażaj się. - mruknąłem przysuwając się bliżej niej. 
Prychnęła pod nosem. 
- Lucy ... - powiedziałam cicho. Kiedy spojrzała na mnie zdziwiona złapałem ją za ręce. - Musze ci coś powiedzieć ... - walczyłem z samym sobą żeby powiedzieć jej to co czuje ... Chciałem to zrobić teraz ... kiedy jest okazja. Kiedy jesteśmy sami ...
Przegryzłem dolną wargę w skupieniu.
- Ja ... - zacząłem powoli. Już miałem powiedzieć resztę ale do pokoju weszła Wendy.  
- Przykro mi Natsu-san ale muszę podać leki. Kolejne badania też czekają ... - powiedziała współczująco. 
Nie to mnie teraz interesowało. Właśnie teraz ... w tej chwili ... mój mózg krzyczał głośne : NOSZ KURWAAAAA ! A mimo tego ja po prostu uśmiechnąłem się krzywo.
- Panie Natsu ... - powiedziała pośpiesznie młoda magini. Chciała, żebym wyszedł. 
- Mógłbym zostać ? - spytałem z nadzieją. Nie chciałem jej teraz zostawiać. 
- Natsu to nie jest przyjemne ... - skrzywiła się blondynka i kilka łez spłynęło po jej policzkach. 
- Chce zostać ... - powiedziałem już nieco mniej przyjemnie. 
- Wyłaź i nie dyskutuj ! - weszła wkurzona Erza. Widząc jej zawziętą mine, przeklnąłem kilka razy pod nosem. Pocałowałem delikatnie mokry policzek Lucy nie zwracając uwagi na to, że ktoś to widzi. 
W jej oczach pojawił się nikły blask i delikatnie się uśmiechnęła. Właśnie to chciałem zobaczyć. Mimo wszystko sfrustrowany, wyszedłem trzaskając drzwiami. 

...

Znowu siedzę przy barze i pije trunek ... Niech mnie częściej wyganiają to może tu zamieszkam ! 
Dlaczego to aż tyle trwa ?! Nie mogą tego przyśpieszyć ? 
Czekam, czekam i czekam ... Wszyscy już zaczęli schodzić się do domów.
- Natsu, może ty też już pójdziesz ? - spytała niezbyt współczującym głosem Izumi. - Jutro jak wrócisz pewnie będziesz mógł ją zobaczyć. - prychnąłem i odwróciłem wzrok. 
Nie chciałem iść ale po chwili zostałem "wykopany" z budynku ... Dosłownie ... 
Nie chce wrócić do domu. - pomyślałem. Ale za to wiem gdzie mogę iść ... Jedyne miejsce gdzie lubię przebywać. 
Wszedłem jak zwykle przez okno. Od razu wszystkie wspomnienia powróciły. Pierwszy raz w jej mieszkaniu. Jak wykopała mnie ze swojego łóżka ... 
Kiedy zastała mnie w pokoju kiedy wychodziła z łazienki. Owinięta ręcznikiem, z purpurą na twarzy i skapującą wodą z jej blond włosów ...
Albo pierwszy pocałunek ... Wszystko mi ją przypomina. 
Kurwa ... ! Mam ochotę coś rozwalić ! Ale jak Lucy się dowie to nie będzie ciekawie ... Musze się powstrzymać. 
Jedyne co mogę teraz zrobić to czekać. Siedzieć i czuć się jak idiota który nie może nic zrobić.

                                                                         *Lucy*

Ostatnie badania przedłużały się ... Z każdym kolejnym razem były one co raz dłuższe a najgorsze było to, żę również bardziej bolesne ... 
Po zakończeniu dowiedziałam się, że Natsu wyszedł 5 minut temu z gildii a ja powinnam odpocząć. Cały czas wspominałam uczucie jego ust na moim policzku. To jest takie przyjemne uczucie ... 
Dlaczego to musi być takie trudne ? Dlaczego tak cierpię kiedy nie ma go przy mnie ... Nienawidzę tego.  
Do pokoju weszła Wendy z kolejną porcją leku. Nie cierpię tych zastrzyków. To boli. Jednak nie tak bardzo jak wtedy kiedy Natsu mnie zostawił. Teraz wytrzymam wszystko dla niego ! Tak ... Będę żyła do póki nie odważę się wyznać moich uczuć do niego. A "ona" mi w tym nie przeszkodzi. 

                                                                         *Natsu*

Kiedy byłem już w gildii od razu ruszyłem do pokoju w którym znajdowała się Lucy. 
- Natsu-san ! Proszę chwilkę zaczekać ! - usłyszałem głos Wendy. Niechętnie się zatrzymałem a ona mnie dogoniła.
- Wiesz, że wczoraj robiłyśmy badania - zawiesia głos. - i wydaje mi się, że z Panią Lucy jest lepiej. Nie mowię, że dobrze bo stan jest nadal krytyczny ale coś się poprawia. 
- Super. Mogę iść do niej ? - odpowiedziałem od niechcenia. Nie żeby mnie to nie interesowało ... po prostu chciałem ją już zobaczyć. Jednak ucieszyłem się. Jest nadzieja. Wszedłem szybko po schodach póki nikt mnie nie zatrzymał.
- Ohayo Natsu - uśmiechnęła się ciepło. Jak mi tego brakowało ... 
- Cześć. Jak się czujesz ? - podszedłem do niej. Już miałem się nachylić żeby pocałować ją w czoło ale zatrzymałem się. Co ja do cholery robię ?! Odgarnąłem jej tylko kosmyk włosów z twarzy i usiadłem obok. 
- Jest okej ... - powiedziała po czym odwróciła wzrok. Coś było nie tak ...
- Jesteś pewna ? - w odpowiedzi tylko pokiwała głową. Siedzieliśmy chwile w ciszy. W jednej chwili zauważyłem jak drgnęła. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Znów ... 
- Lucy ... - zacząłem na nowo bardziej surowym głosem. Czegoś nie chciała mi powiedzieć. 
- Mówiłam ... wszystko jest w porządku. - uśmiechnęła się próbując mnie uspokoić. 
Kiedy już odetchnąłem z ulgą, obawy znów powróciły kiedy syknęła przeciągle i przyłożyła rękę do klatki piersiowej. Przymknęła powieki a na jej twarzy malował się grymas bólu. Zacisnęła dłoń w pięść na swojej białej koszulce ... tuż obok serca. 
- Coś się dzieje ... - powiedziałem zdenerwowany na nią. - Lucy ... Powiedz mi. Dlaczego mi o niczym nie mówisz ? - odparłem ze smutkiem. 
Odetchnęła na chwile. 
- Po prostu ... Już dla wszystkich jestem utrapieniem. Nie chce utrudniać również i tobie ... - spuściła głowę.
- Żartujesz sobie za mnie ? Jak możesz tak myśleć ?! Potrzebujesz pomocy ! - wstałem gwałtownie. Nie chciałem ale emocje się we mnie wzbierały.  
- Otrzymałam jej już za dużo ! - również krzyknęła. - Myślisz, że jak to jest wszystkim zawracać głowę ? Nawet się stąd ruszyć nie mogę ! Nogi odmawiają mi posłuszeństwa ... kości mam tak kruche i łamliwe, że niedługo będę się bała ruszyć bo się połamię ! Nigdy nie byłeś w takiej sytuacji ! Chwilowa zmiana mojego nastroju nawet na mnie źle wpływa ! - darła się na mnie a jej klatka piersiowa unosiła się i opadała coraz to szybciej. 
- Uspokój sie bo ... - nagle pisnęła przeciągliwie i obróciła się na brzuch. Ręce przyciągnęła do klatki piersiowej a twarz wbiła w poduszkę która tłumiła jej krzyki. 
- Wendy !!! - wybiegłem szybko z pokoju i zawołałem ją. Cholera jasna co się dzieje !!!! 
Nie miałem jej na oczach przez co najmniej cztery sekundy ! A to co zobaczyłem później wstrząsnęło mną ...
- Co się stało ?! - zaczęła szybko Erza która przybiegła tutaj razem z połową gildii. Kiedy zobaczyła w co się wpatruje również zaniemówiła. 
Pokój wyglądał jak z horroru ... 
Pozdrapywane biała farba na ścianach, czarne krechy na niej widniejące, a co najgorsze krew ... krew była wszędzie. Ściany i sufit były nią umazane. Podłoga wokół łóżka również była nią pokryta ale co najgorsze reszta niej była czyściutka ... Dziura w oknie była ogromna. Sprzęty medyczne obrócone były w popiół ... 
W tamtej chwili obchodziło mnie tylko jedno ... Wpatrywałem się w jednoosobowe łóżko idealnie pościelone białym materiałem ... jakby nie ruszone ... Nie było one skażone ani jedną plamką. Jednego brakowało ... jej ... 
- Co tu się stało ... 
- Nie obchodzi mnie to ... - mruknąłem zszokowany. - Gdzie jest Lucy do cholery ?!!!! - wydarłem się zdzierając sobie gardło. 
- Co ... ? - wszyscy zaniemówili jakby dopiero teraz się zorientowali ...
- Ona ... zniknęła ... - wyszeptałem z bólem w sercu. Opadając na kolana myślałem tylko o jednym ... 
Czy ona ... żyje ? 

----------------------------------------------------------------------------------------

DEDYK DLA WSZYSTKICH KTÓRZY CZEKALI !
Niestety dziś nic wiecej nie napisze, gdyż nagła sytuacja i muszę lecieć do mojej friend ! :C
Mam wam dużo do opowiedzenia ale to w następnym rozdziale !
Mam nadzieje, że was nie rozczarowałam tym rozdziałem !
Wiem .. znów krótki ;____;
Gomen !

Ja ne !

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 39 "Nie" żart.

- Ty idioto, zaczekaj ! - wrzasnął już lekko zdyszany Fullbuster, który biegł tuż za różowo włosym.
- Zostaw mnie mrożonko ! - powiedział na odczepne.
- Nosz kurwa zatrzymaj ... ! - nagle wpadł na coś. - się ... - dokończył pocierając dłonią nos gdyż wpadł na plecy Dragneela.
- Stary ale ty masz kondycję ! - skomentował czarnowłosy widząc dystans jaki przebiegł aby go dogonić.
- Ta ... a ty nie masz ubrań ...
- Aaaaa ! Kiedy to ... ?! - zaczął się rozglądać w poszukiwaniu garderoby ale gdy zobaczył znów oddalającego się Smoczego Zabójce, olał dotychczasową czynność i złapał go za ramię.
- Wróć ...
- Nie jestem tam mile widziany ... - odpowiedział chłodno. - Po za tym ... ! - nie zdążył dokończyć gdyż przeszkodziła mu pięść Fullbustera wbijająca się w jego żuchwę.
- Ej ! Za co to ! - oburzył się jak małe dziecko.
- Za to, że jesteś skończonym kretynem ! - odpyskował mu. - Nawet nie dasz ludziom dojść do słowa a już cię nie ma !
- No bo ...
- Słuchaj ! To nie wina Lucy ! Okej ?! Jak ty to już ująłeś ... jest chora ... - zwolnił tępo wypowiedzi gdy wspomniał o blondynce. Posmutniał. - śmiertelnie ... - dodał z poważnym a jednocześnie załamanym wyrazem twarzy.
Skołowany Salamander stał z szeroko otwartymi oczami, analizując słowa przyjaciela, które według niego były zwykłym żartem.

~*Natsu*~

     Przecież ona nie mogłaby ... 
- Co ty mi tutaj pierdolisz ?! Gray to nie czas na głupie żarty ! Ja wiem, że pewnie chcesz mi dać nauczkę ale nie ... ! - już miałem się dalej wydzierać na niego, kiedy poczułem czyjś znajomy zapach.
- O widzę, że zdążyłam ! - usłyszałem.
- Ayumi, chyba jednak ja to załatwię ... - odezwał się lekko zirytowany ale spokojny już Fullbuster.
- Nie ! Powiedziałam, że ja to zrobię ! - przede mną stanęła białowłosa dziewczyna w krótkiej czarnej koszulce i spodenkach.
Aaaa ... To ta co się wydarła w gildii. 
- Zaraz, czekaj ... Ty jesteś Ayumi ? Znam jedną ale jest tygrysem ... - zastanowiłem się przez chwilę i przyglądnąłem się jej.
- To ja, ty pierdolony złamasie ! - wrzasnęła na mnie, cała zdenerwowana. Ta to ma maniery ... - A teraz słuchaj mnie uważnie ! - podeszła do mnie bliżej i złapała za mój szal. Była niższa o głowę ale musiałem przyznać że ma krzepę !
- Ayumi, dosyć ! - nagle przybiegła jakaś inna dziewczyna, tylko że o rudawych włosach.
- Nie powinnaś być tygrysem ? - spytałem jakby nigdy nic, chciałem zobaczyć jak to jest ją zdenerwować ... Hah. Głupie prawda ?
Nie wiedząc kiedy, oślepiło mnie jaskrawe, niebieskie światło po czym zostałem przygnieciony do ziemi przez ogromne cielsko stwora.
- Czy teraz ci pasuje ?! - warknęła na mnie a ja poczułem skapującą ślinę z jej pyska na moją twarz.
- Fuj ... - jęknąłem tylko wykrzywiając się. Chciałem się wytrzeć ale jej łapy uniemożliwiały mi tą czynność.
- Teraz przynajmniej w trakcie mojego monologu będę mogła się wyżyć wypruwając ci flaki ! Wszystko po koleeeiii ... - wysyczała obnażając kły. Jej błękitne oczy wpatrywały się we mnie ze złością i wręcz kipiącą nienawiścią.
- O co jej chodzi ? - spytałem dwójkę obserwatorów, ignorując osobnika nade mną. Oni tylko pokiwali głową w geście bezradności lecz na ich twarzach malowała się rozpacz.
- Słuchasz mnie czy nie ?! - zawarczała znów.
- Posłuchaj ... to ważne ... - skinęła ta druga.
- Mam nadzieję ... - westchnąłem.
- A co ci przed chwilą powiedział Gray ? Hmmm ? Coś o ... czekaj niech no pomyśle ... o już wiem ! O Lucy i jakiejś śmiertelnej chorobie ! - powiedziała bezczelnie a we mnie aż się zagotowało. Mimo wszystko nadal nie wiedziałem o co chodzi, więc postanowiłem ją wysłuchać.
- Mów ...
- Tuż po twoim wyjeździe, Lucy była w stanie krytycznym. 2 tygodnie śpiączki, potem badania ... a my wciąż nie wiemy co tak na prawdę jej dolega. - przez ten czas mówiła to spokojnie, jakby z bólem serca. - Jedyne co wiemy to to, że został jej niecały rok życia ! - dodała akcent na każde słowo w tym zdaniu. - A tak poza tym ...
Już dalej nie słuchałem Po prostu jakbym się wyłączył. To była niedorzeczność ... Niemożliwe ... Usłyszałem to znów a i tak nie mogłem w to uwierzyć. Dziewczyna, która jest dla mnie wszystkim ... ma zginąć ? Z niewiadomych przyczyn ?! Nie pozwolę na to ! Jeśli oni sobie robią żarty to pozabijam co do jednego ! Muszę usłyszeć to od niej ... coś o tym wspominała ale nie wziąłem sobie tego do siebie. Lecz jeśli to prawda ... to będę musiał coś z tym zrobić. Nie wiem co ... ale wiem, że nie pozwolę jej umrzeć ...
Z rozmyśleń wyrwał mnie ogromny ból w obu ramionach. Tygrysica wbiła swoje pazury pod moją skórę powoli dochodząc do mięśni co sprawiło, że zawyłem z bólu.
- Ayumi dosyć !!! - krzyknęła rudowłosa.
- Cicho ! - odkrzyknęła tylko w jej stronę. - Boli ? - udawała smutną.
- Już się wyżyłaś ? - spytałem obojętnie kiedy przyzwyczaiłem się do tego nieprzyjemnego uczucia. Czując się zignorowana, ze wściekłością przejechała wbitymi szponami po całej długości mojej ręki.
- Wal się ... - powiedziałem po czym przegryzłem wargę czując jak pieką moje świeże rany. - Dlaczego ty się w ogóle wtrącasz w nie swoje sprawy ?!
- Tak się składa, że to moja sprawa ! Jestem członkiem gildii ty opóźniony idioto ! - wstała ze mnie zamieniając się w człowieka, pokazując niebieski znak gildii po prawej stronie brzucha.
- Izumi również ... - wskazała na dziewczynę obok. Ta tylko uniosła głowę wyżej i spoglądnęła na mnie ze smutkiem i odchyliła delikatnie bluzkę ukazując ten sam znak, tylko że koloru czarnego pod obojczykiem.
- Od kiedy ... ? - tylko tyle zdołałem powiedzieć.
- Od pierwszego dnia kiedy pojawiłyśmy się w Magnolii. - odpowiedziała chłodno białowłosa.
- Wiesz co ... ? Tak naprawdę mnie to nie obchodzi ! - rzuciłem ostro w jej stronę. - Teraz muszę ...
- Iść do Lucy ? - spytała ta cała Izumi. - Tak idź ... Ale już od niej nie odchodź. - uśmiechnęła się słabo.
Kiwnąłem delikatnie głową i ruszyłem przed siebie.
- Natsu ! - znów usłyszałem jej głos. Obróciłem się i spojrzałem na jej rozbawioną twarz. - Lepiej nie poruszaj z nią "tego" tematu. - mimo tego, że to temat ciężki, śmiała się ...
- Co ? Dlaczego ?
- Tak będzie lepiej dla ciebie. - pokazała mi język lecz potem znów posmutniała.
- Musze z nią porozmawiać ! - zawołałem i ruszyłem znów do gildii.
- W takim razie powodzenia ! I ... połamania nóg ! - usłyszałem jej słowa jak i prychnięcie tej "zmiennokształtnej". Tak ... to pasuje do niej idealnie ! Zaśmiałem się w duchu. Teraz muszę przemyśleć moją rozmowę z blondynką ... która znając życie ... nie będzie należała do najprzyjemniejszych.
------------------------------------------------- Dobra -.- to było moje niecałe 50% ... Ale jestem tak zdesperowana żeby coś wstawić że nie moge czekać do jutra ;c wybaczcie ... Po prostu przez tą wichure nie miałam wgl internetu ¦>.> nadal nieogarniam tej pogody xD Wiem że krotki ... Wróć ... NAJKRÓTSZY CHYBA ROZDZIAŁ NA BLOGU -.- OMG NIE WIERZĘ ;_____; Może jeszcze jutro coś sie pojawi. Jeszcze raz przepraszam. A i tak wgl ... CZYTAM WASZE WSZYSTKIE BLOGI I JESTEM Z NIMI NA BIERZACO ! PO PROSTU NIE MAM WENY I CZASU NA KOMENTOWANIE ;_____; PRZEPRASZAM PO RAZ 182836192920098291919181919 .

czwartek, 5 grudnia 2013

Przepraszam to za mało ... -.-

Przepraszam
Przepraszam Przepraszam
Przepraszam Przepraszam Przepraszam 
 Przepraszam  Przepraszam  Przepraszam  Przepraszam 
 Przepraszam  Przepraszam  Przepraszam  Przepraszam  Przepraszam 

PRZEPRASZAM DO CHOLERY ! 
:_________________________:
*ryczy*

Nawet nie wiecie jak mi głupio ... strasznie głupio ... Mam ochotę się naćpać i powiesić -____- 
SERIO -.-
Wiem że wszystkich was zawiodłam ... DWA MIESIĄCE SERIO ? -.- NAWET JA W TO NIE MOGĘ UWIERZYĆ .......................................... WSTYDZĘ SIĘ SAMEJ SIEBIE -.- 
Wiecie co jest najgorsze ?! Że jak już ogarnęłam to i owo ... to złapałam lenia ... tego cholernego, kurewskiego przyjebanego lenia ! NOSZ KOAPSODHUSADHYUSHDJSNDKCNJAKHDSJ  UGHHH!

PO PROSTU WSTYD ;____________: 
A jutro ostatni rozdział z tego bloga ... niestety tak zdecydowałam... przepraszam ...











































HAHAHAHHAHAHHAA ŻARTOWAŁAM XDDDDD
WORST JOKE OF THE YEAR XDDDDDDD
No dobra do rzeczy ... 


Nie dosyć że zawiodłam Was to i jeszcze siebie ... chociaż kij tam ze mną ... 
Ja już nwm jak mam was przepraszać, bo wiem że to nic nie da ... 
W dodatku ogólnie to przed moją DŁUUUUUUUUUUGĄ przerwą miałam wszystko zaplanowane ... krok po kroku całą sage -.- A KONIEC KOŃCÓW MIMO TEGO ŻE WIEM CO MUSZE NAPISAĆ ... NIE POTRAFIĘ UBRAĆ TEGO W SŁOWA ŻEBY Z NICH Z KOLEI UŁOŻYĆ SENSOWNE ZDANIE -_____________- 
Nie mam pojęcia jak mam to kurde wszystko poopisywać ... Wielokrotnie siadałam przed klawiaturą ... napisałam 1/4 rozdziału a potem ją kasowałam bo nie miało to wgl rąk ani nóg ! 

ALE ĆŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚ ! 
DOBRA NOWINA ! 
50 % ROZDZIAŁU JUŻ NAPISANE XD ( <<<< Pierwsza radosna emotejsza ;3 )
No tak więc CHYBA nie wszystko stracone .... 
Krzyczcie ... płaczcie ... katujcie mnie .... czy co tam chcecie ! 
Zgadzam się nawet na zabicie mnie, pochowanie, odkopanie i powrotne zakopanie ! XD 
( WTF ? O.O ) 

Natsu : Od jakiegoś czasu rypie jej się w bani ... 
Ćśśśśśś ! Nikt miał nie wiedzieć idioto ! 
Natsu : COOOO ?! WALCZ ZE MNĄ !
**** znów to samo ... jprdl ... WYJDŹ ! *patelnia w górę* 
Natsu : Nie tym razem ! *łapie patelnie w rękę i ją topi*
O.o WTF x2 ?! 
Natsu : GIHI ! 
Podróba ... 
Natsu : ZBACZAMY Z TEMATU !
Ten mądry się odezwał ... 
Natsu : *chwyta Kami za włosy i je podpalaa*
COŚ TY KURW ... ?! AAAAAA ! *wyskakuje przez okno ugasić włosy gdyż ulewa*
*HUK*
Natsu : Dobra to ja dokończę ... No więc ona przeprasza i wgl ... Nawet nie wiem za co bo na pewno nie tylko jej się zdarzył taki zamuł >.> No ale koniec końców. OBIECUJE WAM JUTRO JEJ NOWY ROZDZIAŁ ! Jeszcze 50% ;> No więc ... albo może i nie ... w końcu Lucy ... Czy tylko ja boję się rozmowy mojej z Lucy w kolejnym rozdziale ? O.o ;__________;

*Niewyjaśniony błysk*
*krzyk*
i
*huk*
GOMEN :C


poniedziałek, 7 października 2013

Dziś nie rozdział ale pytanie !

Witam znowu :P

( Chyba ostatnio zbyt dużo pisze takich notek :__; ) 

Mam do was pytanie ale i jednocześnie propozycję. Wiem, że większość bloggowiczów ( wtf ? XD ) mieszka daleko od siebie dlatego pytam ... Czy jest ktoś z was kto nie ma zbyt daleko od Poznania ? Hmmm ? Dlaczego o to pytam ? Już wyjaśniam. Nadarzyła mi się pewna okazja dotycząca konwentu. Byłby to mój pierwszy dlatego jest to dla mnie takie ważne. A dokładniej Japanicon IV ! Słyszał ktoś ? 
Bardzo bym chciała tam pojechać. Osobiście mi wystarczy wsiąść w autobus i jechać w długą bo mam tylko 69 km XD Ale jak wiadomo nie chce tam pojechać sama jak palec ... ; / Wiadomo, że jest tam dużo ( DUUŻO ;D ) osób które mają czasami podobne pasje i wgl ... ale nie przepadam za nawiązywaniem takich znajomości. Wolałabym się spotkać z kimś kogo mniej więcej znam z charakteru i wgl :D
Więc gdyby ktoś miał możliwości i chęci możecie mi napisać ? ;c Cholernie chce na to jechać ale moi znajomi mnie mają praktycznie "w dupie" więc ... a to jest moja pierwsza taka okazja ... ( Bo nie dam rady się wyrwać do Łodzi, Warszawy czy też Krakowa ;___; ) 
Piszcie kochane piszcie ;* 
Daje linka i wgl ... Japanicon IV
Z tego co czytałam to nie jest to drogie. 2 dni : z soboty ( 19.10 ) od 9:00 do niedzieli ( 20.10 ) do 15:00  <<< łącznie 45 zł za bilet ;) 
Jest gdzie spać co jeść mega rozrywki i wgl ^__^ 
Będzie mi bardzo miło spędzić z którąś lub z którymiś z was : D Chociaż wątpię w ten cud ;___; 
No nic ... Piszcie piszcie ! <3 Buziaki ! 

P.S. Nie wyrobiłam się z rozdziałem ale jutro albo najpóźniej za 2 dni będzie ! <333

sobota, 5 października 2013

Rozdział 38 Brak jakichkolwiek szans

   
~*Natsu*~

     Byłem już coraz bliżej gildii. Chciałem usłyszeć ten gwar i ujrzeć harmider panujący w środku budynku ... Cała codzienność Fairy Tail. Jak ja za tym tęskniłem ... Przez te niecałe trzy miesiące byłem sam jak palec i nie miałem się do kogo odezwać. Nie włączając osób, które realizowały moje zamówienia w barach. Teraz gdy widziałem moich starych przyjaciół miałem ochotę rzucić się na każdego z nich i przywitać. Ale jak tylko o tym pomyślałem od razu przypomniało mi się kto śpi w moich ramionach. Wtulona we mnie, blond włosa wychudzona osóbka ... mimo wszystko wyglądała słodko kiedy spała, lecz również była tak lekka, że prawie o niej zapomniałem. Strasznie zmizerniała przez ten czas. Naprawdę musiała być chora. Jest to wręcz niemożliwe by zdrowa osoba tak wyglądała ...
Jak tylko zauważyli mnie w gildii, wszystkie dotychczas ciche rozmowy umilkły już całkiem. Jako pierwsza podeszła do mnie Mirajane.
- Witaj Natsu. Dawno cię tu nie było. - uśmiechnęła się słabo. - Widzę, że już wiesz co się dzieje z Lucy.
- No właśnie w tym problem, że nie mam pojęcia ... - nie wykrzyczałem tego tak jak zawsze z irytacją lecz ze smutkiem ...
- Szczerze to my też nie. - powiedziała już spokojna Erza która właśnie przyszła z resztą.
Nikt się nie odzywał, wszyscy błądzili smutnym wzrokiem po podłodze. Na ich twarzach wyczytałem troskę, zmartwienie i zmęczenie. Nie miałem pojęcia, że przez ten czas tak dużo się zmieniło. Wnętrze które zawsze kojarzyło mi się z domem, ciepłem i radością ... - poszarzało. Nie dało się już wyczuć tego szczęścia ... tylko i wyłącznie rozpacz która tak bardzo nie przypominała tego miejsca.
Nie widząc większego sensu stania po środku pomieszczenia ruszyłem na piętro. Odłożyłem Lucy na łóżku w pokoju medycznym aby Wendy się nią zajęła. Starałem się to zrobić jak najostrożniej lecz kiedy jej kręgosłup dotknął materaca skrzywiła się z bólu i syknęła przez sen a ja mógłbym przysiąc, że usłyszałem dźwięk łamiących się kości. Na szczęście niebiańska magini uspokoiła mnie ruchem głowy. Jeszcze raz spojrzałem na jej kruche ciało,wychudzoną i pobladłą twarz a moje dłonie automatycznie zacisnęły się w pięści. Przegryzłem dolną wargę tak, że po chwili poczułem smak własnej krwi. Z westchnięciem i wielkim bólem serca opuściłem pokój na prośbę dziewczynki po czym skierowałem się po schodach w dół. Czekałem aż zaczną na mnie wrzeszczeć, krzyczeć lecz nic takiego się nie stało. W jednej chwili poczułem na sobie wzrok większości osób lecz nie tym musiałem się teraz przejmować. Erza siedziała przy barze wraz z Grayem. usiadłem obok nich i czekałem aż zaczną robić mi wyrzuty. Sam już siebie obwiniałem jak tylko ją zobaczyłem. Tylko nie wiedziałem co mam im powiedzieć. Przepraszam ? To nie załatwi sprawy. Tak samo jak to słowo mnie ze wszystkiego nie usprawiedliwi. Nikt się nie odezwał. Trwaliśmy w krępującej ciszy która po woli zaczęła mnie przytłaczać. Nie wytrzymał, musiałem się odezwać
- Nie musicie mi robić wyrzutów sumienia i tak już je mam.
- Ale nikt ci ich nie robi, zapałko. - odezwał się niewzruszony Gray.
- Tak, tak wiem, zawiniłem ale ... Co ?! - zdziwiłem się jego reakcją.
- Nikt ci nie będzie robić żadnych wyrzutów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z twojej głupoty. - doinformował mnie.
- Głupoty ?! Czekaj ... zaraz, zaraz jak ty mnie przed chwilą nazwałeś mrożonko ?! - zirytowany wstałem gwałtownie i już piorunowałem go wzrokiem.
- Tak jak słyszałeś idioto !
- Odwołaj to albo ... !
- CISZAAA ! - zaraz pożałowałem kłótni z tym gołodupcem kiedy poczułem na swojej głowię niszczycielską rękę Tytani.
- Hai. - odpowiedzieliśmy przerażeni w tym samym czasie przez co posłałem mu mordercze spojrzenie.
- To nie czas na wasze głupie sprzeczki i bójki ! Natsu czy ty sobie w ogóle zdajesz sprawę z powagi sytuacji ?!
- On jest zbyt głupi żeby ... - znów chciał mi dogryźć lecz uprzedziłem go rzuconym stołem który wręcz wbił się w jego twarz.
- Widziałem ją w tym stanie ... więc ... tak, poniekąd rozumiem. - spuściłem wzrok.
- Więc spoważniej ! - warknęła na mnie szkarłatnowłosa. Dawno jej takiej nie widziałem ... - A teraz do rzeczy ! Kiedy zauważyłeś, że z Lucy jest coś nie tak ?!
- Co ? - nie wiedziałem o co jej chodzi.
- Widziałeś, że się dziwnie zachowuje ! Prawda ?! - wciąż krzyczała. A cała gildia miała niezłe widowisko.
- Wcale, że nie ! Ona ... ! - i dopiero teraz zaczęło do mnie docierać. Ta sytuacja w łazience ... druga Lucy ... Nie, to nie to ... na pewno ! Potem ...
- Dwa razy dziwnie się zachowywała ... - zacząłem skołowany. Scarlet jak na zawołanie uspokoiła się i odetchnęła. - Ukrywała coś ... bynajmniej takie odniosłem wrażenie. Kiedy dotknąłem jej policzka ona drgnęła po czym oznajmiła szybko, że idzie się przebrać ... A potem ... na dłoni miałem krew ... jej krew. - skrzywiłem się na to wspomnienie.
- Co jeszcze ? - spytała mnie Levy. - Natsu musimy wiedzieć wszystko ...
- Jeszcze ... już w górach ... Poszła gdzieś. Daleko. Znalazłem ją gdyż znów wyczułem krew. Mówiła, że potknęła się i przecięła. Przejąłem się tym lecz nic już nie mówiłem.
- I po tym wszystkich tak po prostu ją zostawiłeś ?
- No zapomniałem o tym ... nie pomyślałem, że ...
- Ty nigdy nie myślisz !!!
- Zamknij się ekshibicjonisto ! - już miałem się na niego rzucić kiedy zobaczyłem Carle na schodkach.
- Natsu musisz przyjść, szybko. - powiedziała stanowczo, ja już ruszyłem kiedy tylko usłyszałem swoje imię i zaraz znalazłem się w tamtym pokoju. Zobaczyłem ją całą oblaną potem wijącą się po łóżku.
- Co jej jest ?!
- W tej chwili tylko majaczy. Chodzi o ciebie. - powiedziała mi kotka która położyła łapkę na ramieniu dziewczynki która "pewnie" właśnie skończyła leczenie.
- Zostań z Panią Lucy, proszę. Powinna się zaraz uspokoić. - oznajmiła młoda magini, która mimo całej tej sytuacji próbowała wysilić się na uśmiech. Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Złapałem delikatnie jej wychodzoną dłoń i pogłaskałem po głowie.
- Ciiiii ... - starałem się ją uspokoić.
- Natsu ! - krzyknęła gwałtownie otwierając oczy.
- Ej, ej jestem tu. Już spokojnie ... - chyba nie tylko innym było się trudno uśmiechnąć bo mnie również. Ścisnęła moją rękę trochę mocniej żeby się upewnić. Jej oczy byłe delikatnie zaszyte mgłą.
- Natsu ... - powiedziała zmęczonym głosem. - Jesteś tu ...
- Jestem ...
- Tak długo cię nie widziałam ... Jak się czujesz ?
- Jak ja się czuję ? To ty jesteś wykończona i wyglądasz na ... chorą. - powiedziałem i zaraz tego pożałowałem bo Lucy odwróciła głowę. Podniosłem rękę, ująłem jej podbródek i ruchem nakazałem jej aby na mnie spojrzała. Zamknęła oczy.
- Lucy, przepraszam ... Za wszystko. Za to że mnie nie było, że cię zostawiłem ... To moja wina.
- To nie jest twoja wina - zaśmiała się jakby to był żart. - I nie masz za co przepraszać. - uśmiechnęła się blado.
- Właśnie, że mam ! - powiedziałem trochę zbyt głośno bo niektórzy aż zerwali się z miejsc i słyszałem jak biegną do nas na górę, ale nie mogłem już wytrzymać tego, że nikt mnie jeszcze nie ochrzanił, że nie dostałem w twarz za to co zrobiłem. Tylko to mi było potrzebne. Może to dziwne ... ale chciałem, żeby właśnie tak powiedzieli ... żeby mnie obwiniali ... powiedzieli na głos, że to moja wina ... tylko dlatego, żebym na przyszłość tak więcej nie zrobił. Chociaż już sobie postanowiłem, że nie popełnię tego samego błędu po raz drugi.
- Spokojnie Natsu. - uśmiechnęła się i spojrzała mi w oczy. Nie mam pojęcia co to było ale moje serce jakby zaczęło szybciej bić.
- Nigdy więcej cię nie opuszczę, obiecuję ! - upadłem na podłogę przykładając czoło do podłogi. Może teraz ...
- Nie obiecuj skoro wiesz, że i tak tą obietnice złamiesz kiedy pójdziesz szukać Igneela. - odpowiedziała już bardziej poważna. - Zresztą i tak ... za kilka miesięcy będziesz mógł zrobić co si się tylko spodoba ... - jej ton nagle zrobił się taki oschły ...
- Nie ! Zostanę już zawsze przy tobie !
- Ale nie teraz bo muszę podać leki. - wtrąciła się Wendy z lekkim uśmiechem na twarzy. Stała się teraz taka bardziej ... stanowcza ?
Mimo wszystko nie wstałem. Nagle straciłem grunt pod nogami. Zostałem przerzucony przez ramie Graya.
- Puszczaj mnie mrożonko !
- Nie mam ochoty na kłótnie więc się uspokój. - syknął na mnie.

...

Siedziałem przy barze już dobre dziesięć minut.
- Cholera jasna ! Ile to może trwać ! - krzyknąłem.
- Siadaj. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
- Ale ... !
- Zamilcz ! - wrzasnęła na mnie Erza. - Siedzisz tutaj ponad dziesięć minut a ty już marudzisz ! Trochę sobie poczekasz gdyż ostatnimi czasy trwa to nawet do kilku godzin. - Podała mi pełną szklankę z trunkiem. - Pij. - to nie była propozycja ale rozkaz. Czasami to naprawdę się jej boję ... Nie było co się sprzeciwiać, wypiłem duszkiem całą zawartość. Niektórzy popatrzyli na mnie jak na wariata.
- No co ? - zdziwiłem się ich reakcją a oni tylko westchnęli.
- Cały Salamander ... - odezwał się Gajeel.
- Masz coś do mnie ?!
- Jeśli chcesz to mogę coś mieć ! - tym razem doszło do naszej bójki. Nawet ten gołodupiec się dołączył ! Wreszcie się mogłem jakoś wyładować ... Nawet się nie spostrzegłem a na zegarze wybiła północ.
- Ile to już trwa ? - uniknąłem ich ataków przez co sami siebie znokautowali a ja podbiegłem do Erzy.
- Czy ty masz w ogóle jakieś poczucie czasu ? - spytała mnie a ja tylko z uniesionymi brwiami pokiwałem głową na nie. - Ehh ... trzy godziny ... zaraz powinna ... - nawet nie zdążyła dokończyć a ja już zobaczyłem schodzącą wychowankę Grandine i jak z procy wystrzeliłem do Lucy.
Nie spała. Wpatrywała się w sufit.
- Wszystko w porządku ? - spytałem zmartwiony.
- Tak ... jest okej. - westchnęła ciężko. Była jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej.
- Może się prześpisz ?
- N-nie ... - złapała mnie niepewnie za rękę. - B-boję się, że kiedy się obudzę ... ciebie już nie będzie.
- Nigdzie się nie wybieram. Nie mam takiego zamiaru. - próbowałem ją jakoś o tym zapewnić lecz na marne.
- U-ufam ci ... - powiedziała to lecz jednak z wahaniem. Zrobiło mi się głupio ... cholernie.
- Więc ?
- P-po prostu n-nie chce mi się spać ... - ziewnęła. Taaa ... akurat.
Drugą dłonią poczułem jak dotyka mojego policzka.
- Wybacz ale ostatnio mam wszystko zamazane przed oczami - skrzywiła się. Zaśmiałem się nerwowo nie widząc co odpowiedzieć.
Niezdarnie próbowała się podnieść do pozycji siedzącej. Nie chciałem żeby się przemęczała ale ta kobieta jest tak uparta, że nie pozostawało mi nic innego jak jej pomóc i poprawić poduszkę.
- D-dziękuje ... - nadymała policzki które delikatnie pokryły się czerwienią. No a jednak coś po staremu ...
- Wiesz, że nie powinnaś się przemęczać ? - powiedziałem jej z wyrzutem ale też ze zmartwieniem.
- Naprawdę tęskniłam. - moją wypowiedz puściła między uszy a sama zaczęła nowy temat.
- Tak ja też ... - tym razem naprawdę szczerze uniosłem kąciki ust ku górze na tyle żeby ukazać moje kły.
- N-natsu ... ? - odezwała się po chwili ciszy.
- Hmmm ? - mruknąłem.

- P-przytul mnie. - szepnęła cicho. Zrobiło mi się tak dziwnie przyjemnie w żołądku. 
- Co ? - udałem, że nie usłyszałem. 
- P-przytul mnie ... - powiedziała trochę głośniej ale z nadymanymi policzkami. 
- Chyba nie dosłyszałem ... - droczyłem się z nią. 
- Nie udawaj, że nie słyszysz głupku ! - zdzieliła mnie delikatnie ręką po głowie. Była cała zarumieniona. 
- No przecież żartowałem ! - teraz to się śmiałem wniebogłosy. - No dobra już dobra ... - wyszczerzyłem się ale kiedy już chciałem ją przytulić ... 
- Nie. - odepchnęła mnie. - Teraz już nie chcę. - udała obrażoną. 
- No weeeź ! 
- Nie. 
- Przepraaaaszam. 
- Niee ! 
Korzystając z jej nieuwagi szybko usiadłem na łóżku, wsunąłem rękę za jej plecy i objąłem ją delikatnie. 
- No nie gniewaj się już. - oparłem się podbródkiem o jej głowę. Nie odpowiedziała mi tylko oparła się o moje ramię. 
- Naprawdę przepraszam za wszystko. - odezwałem się chwile później lecz ona już zdążyła zasnąć. Westchnąłem głęboko po czym sam pozwoliłem opaść powiekom.

~*~

      
      Wszyscy siedzieli przy barze. W ciszy spoglądali to na zegar to na kieliszki sake.
- Wiecie, że trzeba będzie mu o tym powiedzieć ? - odezwała się Mira z nietęgą miną. Nie chcieli tego ale musieli ...
- Tak tylko kto mu o tym powie ... - zastanawiała się Tytania.
Nagle wszyscy popatrzeli po sobie po czym z cichym pogwizdywaniem zaczęli po woli odchodzić od dziewczyny.
- Hola hola ! Ja mu tego nie powiem ! - zaczęła zdenerwowana.
- W takim razie kto ? - Gray również tego nie chciał.
- Najlepiej by było gdyby Lucy mu ...
- Ona nigdy w życiu mu tego nie powie ! - wtrąciła się Levy. - Przed tą ich ostatnią misją miałam okazję z nią porozmawiać ... więc po prostu wiem, że tego nie zrobi. Nie pozwoliłaby żeby się nią tak przejął ... - posmutniała i zacisnęła swoje małe piąstki. Za nią stanął Gajeel i położył dłoń na jej ramieniu.
- Mała ma rację ... Gdyby nie ta mała Smocza Zabójczyni nikt z nas by się o tym nie dowiedział.
- Wszyscy macie rację ale w takim razie kto ... ?
- Ja to zrobię ! - do gildii weszła Ayumi w ludzkiej postaci wraz z Izumi.
Białowłosa miała stanowczą i zaciętą minę. Natomiast Isayama smutną i zmartwioną.
- No to mamy ochotnika - mruknął Fullbuster.
- Chyba to nie najlepszy pomysł ... - powiedziała cicho rudowłosa.
- Czemu nie ?! Powiem mu to tak ... że aż się będzie skręcał z poczucia winy i tego bólu psychicznego !!!
- Właśnie dlatego idiotko. - zirytowała się dziewczyna. Wszystkich nadal zadziwiała zmienność jej nastawienia.
- Ja ?! To nie ja tutaj robię wszystkim nadzieje ! Dobrze przecież słyszeliśmy ! Ona nie ma szans na przeżycie ! - wykrzyczała to na cały głos. Echo rozniosło się po całym budynku ...

~*~

     Ten krzyk mnie zbudził. I to nie tylko mnie. Usłyszałem jej szloch. Przycisnąłem ją mocniej do siebie. 
- N-nie mam szans  ... ? - mówiła do siebie cała roztrzęsiona patrząc na własne dłonie. 
- Hej co się stało ? 
- N-nie słyszałeś ? - spojrzała na mnie ze strachem. Nie dosłyszałem tamtych słów ... ale coś musiało ją nieźle zszokować. - N- nie słyszałeś ... - tym razem oznajmiła to już bardziej spokojna. - T-to dobrze ... - starała się uspokoić oddech. Nagle coś się we mnie zagotowało. Gwałtownie wstałem jednak poczułem jak Lucy kurczowo trzyma się mojego rękawa.
- N-nie idź ... Proszę ...  - po jej policzku spłynęła łza. 
- Zaraz wrócę. - uśmiechnąłem się po czym złożyłem delikatny pocałunek na jej czole. Nie wiem czemu tak zareagowałem ... 
W szybkim tempie zbiegłem na dół. 

~*~

- Co tu się do cholery wyprawia ?! - wrzasnął zdenerwowany Dragneel. Dopiero kiedy zobaczył, że wszyscy stoją ze spuszczoną głową sam umilkł i rozluźnił pięści. - Dowiem się w końcu ? - spytał po chwili ciszy. 
- Przepraszam ... nie powinnam ... - Ayumi cała drżała. Z jej oczu wypływały łzy. - Ja nie chcę w to wierzyć ... Ja nie chcę żeby to się stało ... ! - padła na kolana zakrywając dłońmi twarz. 
- Shhh ... - uspokajała ją jej przyjaciółka. - Nie martw się. Wiem, że jak jesteś zła to wygadujesz głupstwa. - zaśmiała się wesoło. Wiedziała, że na prawdę tak nie myślała.
- JA CHCE WIEDZIEĆ CO SIĘ DZIEJE ! CO PRZEDE MNĄ UKRYWACIE ! - wydarł się sfrustrowany mag ognia. Jemu już nerwy puszczały.
- J-ja mu powiem ... - białowłosa wstała na chwiejnych nogach. Wzięła głęboki oddech i ... - Lucy ma ...
W tej chwili rozbrzmiał rozpaczliwi krzyk Heartfili.
- Lucy ! - wszyscy natychmiast zerwali się ze swoich miejsc.

~*Lucy*~

Znowu ona ... Przed moimi oczami. Tylko dlaczego ? Dlaczego znów ?!  Nie mogę znieść już tego ... tego widoku, tego uczucia ... tego uczucia, że dzieje się to na prawdę ! 
Widzę to ... widzę ją ! 
Te kruczoczarne włosy ... Usta koloru szkarłatnej czerwieni wykrzywione w szaleńczym uśmieszku ... Ta blada twarz dziewczynki ... dziewczynki bez oczu. Czarne oczodoły z których wylewała się szkarłatna ciecz ... Wyglądało to jak nieskończona pustka. Znów ... znów się bałam ... tak cholernie ... 
Podchodziła do mnie ... spokojnym krokiem chichocząc pod nosem. Ogromny topór trzymający w ręce wlokła za sobą robiąc przy tym długą podłużną szramę.
- Boisz się ... Czuję to. - przekrzywiła głowę delikatnie w bok. W jednej chwili pojawiła się obok mnie. Krzyknęłam. Nie ... to był wrzask. 
- Lucy ! Co się stało ! - moi przyjaciele wbiegli do pokoju. Natsu skołowany stał przede mną. 
- Powiedz coś ! - słyszałam ... 
- Ohhh ... to on ... - tym razem pojawiła się obok niego. 
- Nie ! Odejdź od niego ! Proszę ! - błagałam roztrzęsiona. A oni nie wiedzieli co się dzieje. - Już ci mówiłam ... Śmierć nie boli. Nikogo. - tym razem uśmiechnęła się przyjaźnie żeby potem za chwilę zamachnąć się tą ogromną bronią tuż na wysokości jego szyji. - Odejdź ode mnie ! Zniknij ! Nie chce cię znać ! Nienawidzę cię słyszysz ?!!!!! - krzyczałam na nią. Jednak widząc że to nie działa załamałam się po czym zacisnęłam powieki. Dopiero kiedy otworzylam oczy zorientowałam się co się dzieję. - Gray idź po niego !!! - krzyczała Erza. - Czemu ja ?! - Ktoś go musi zatrzymać ! On nie wie co się dzieję z Lucy ! To nie było do niego !!! On ... Pomyślał, że ja ... jego ... Nienawidzę ??? Nie ... To nie tak miało być do cholery !!! Natsu ... Wróć ...


------------------------------------------------- No więc dzisiaj trochę krótko ;___; Wybaczcie xd Hehe na pisarz tragicznych sytuacji ... Nadal mi to nie wychodzi ;/ Gomen za końcówkę ale ona była już taka na siłę bo mama specjalnie mi korki wyjebała ... Zajebiscie no nie ... ? Wiec końcówka pisana na tele na bloggerze ;D Mam nadzieję, że niczym was nie rozczarowalam ;____; Buziaki i do następnego !!!

piątek, 4 października 2013

No hejka ! ;*
     
     Nie no ludziska ! Normalnie nie wierze ! PONAD 20 tysięcy wejść ! <3 Kocham was po prostu !( TAK WGL SHAILA ROZWALIŁAŚ MNIE TYM KOMENTARZEM, ŻE DOBIJESZ MI DO DWUDZIESTU TYSIĘCY XD ;*** )  Nie stać mnie chyba na więcej słów ! Albo może i stać ... xd A tak serio ... gdyby nie wy to pewnie dawno bym z tego bloga zrezygnowała ... Zawsze mnie wspieraliście w trudnych dla mnie momentach ... Kiedy coś zjebałam ... wy mi wybaczyliście *___* ... *wzrusza się* Takich przyjaciół to ja bym chciała mieć na co dzień ... Przyjaciół ... ? Bo chyba tylko tak mogę was nazwać. ^_^ Przyjaciółki które wspirają mnie czy to w dzień czy w nocy ;p ( Dobra nie dosłownie :D ) Nawet nie wiecie jak się cieszę, że was mam. Nie wiem może wy także macie takie odczucie ... 
Naprawdę gdyby nie wy już bym się poddała ... ze wszystkim ... ( Może ktoś mnie uzna z idiotkę lub debila ... która majaczy o przyjaźni przez internet ... ale ja naprawdę chcę czuć, że tak jest ! ) 
Cholernie wam dziękuje za te wszystkie wejścia i te 247 komentarzy :) Może dla kogoś kto ma tego o wiele więcej to nie dużo, ale dla mnie to wiele znaczy (:
Dziękuje wam za te spędzone miesiące ! <3 KOCHAM WAS ~! ;* 

Dobra a teraz coś mniej mdłego ... XD
Chciałabym wam polecić dwa blogi ^__^ Co prawda ... dopiero dziewczyny rozpoczynają swoją przygodę z bloggerem ... a sama im nie pomogę ... więc mam nadzieję, że odwiedzicie je aby powspierać te pełne zapału dziewczyny i zmotywować je do dalszej roboty ! ( Tak jak mnie XD ) 
Natsu : A ty ciągle o sobie ... 
Wcale, że nie ... Właśnie proszę o pomoc ! <3
Dla was to niewiele wejść przeczytać czy skomentować jak się w miarę spodoba ... ale dla nich to będzie fantastyczne uczucie :D Cofnijcie się w czasy kiedy same zaczynałyście ! Czy jeden komentarz to nie była radość ?! Przyjemność ??! Właśnie ! :D Tak więc zapraszam kochane ! Oczywiście w miarę możliwości i czasu. 
A więc tak ...
Pierwszy blog ... Pisze go : Ayomii  ; )
Jest to blog o Fairy Tail a dokładniej z tego co się dowiedziałam to : NaLu <3 
Mimo, że odbiega on od naszego kochanego Fairy Tail ... to mimo to jest bardzo wciągające i interesujące.
Taka miła odmiana która naprawdę nieźle się zapowiada :) 
Zapraszam serdecznie ! ;*** 

A kolejny ... 
Może i on nie jest o Fairy Tail ... tylko o zwykłej dziewczynie ... 
To również " moja przyjaciółka" Weronika bardzo się stara ; ) 
Próbuje sprawić żeby jak najwięcej osób weszło na jej bloga ale wiadomo, że google nie zawsze sprawia cuda. Dlatego chciałabym jej pomóc. Może któraś z was będzie miała ochotę wpaść ^^ 
Po krotce dowiedziałam się, że może to być blog o pewnej chorobie ale nie tylko na niej oparty ;)
Niestety nie jestem pewna. Ciekawa ? Wejdź i sprawdź ! 
Zapraszam !
zycie-to-daar <<<<< Link ;) 



Tak więc to już wszystko ... Nie zanudzam już tylko lecę pisać kolejny rozdział ! <3 ( Który prawdopodobnie pojawi się jutro ! ) 
Buziaki dla wszystkich oraz pozdrowionka ! JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO ! <33333

Layout by Raion