- Zakończę to raz a dobrze ... - powiedział do siebie lecz na tyle głośno, że wszyscy to usłyszeli. Blondynka odwróciła się w stronę z której dochodził głos. Nie mogła z niego niestety wyczytać żadnych emocji.
- Rusz ten swój owłosiony tyłek i atakuj zanim ja to zrobię ! - stanął tuż przed nim z zapalonymi pięściami chcąc sprowokować zwierzę. Na jego nieszczęście .. prowokacja nie zadziałała. Stworzenie usiadło zniżając łeb w dół a z jego pyska rozległa się seria skomleń przypominających śmiech. To tylko jeszcze bardziej rozjuszyło chłopaka.
- Pożegnaj się z futerkiem ! A ty Lucy możesz szykować miejsce na nowy dywanik ! - oznajmił po czym przy końcu .. uśmiechnął się. Dziewczyna nie mogła tego zobaczyć lecz rozpoznała tą charakterystyczną barwę głosu. Kąciki jej ust automatycznie wygięły się ku górze ... On zawsze tak na nią działał ... Nie potrafiła nawet wytłumaczyć dlaczego.
- Odpuszczę sobie ten sfajczony dywanik, głupku ... - zaśmiała się pod nosem lecz Dragneel i tak to usłyszał.
- Co prawda, to prawda - wyszczerzył się szeroko po czym jako pierwszy zaatakował.
- Karyū no ... - zaczął nabierać powietrza do płuc - Hōkō !!! ( Ryk Ognistego Smoka ! ) - wręcz wykrzyczał to po czym "wypluł" w stronę wilka ogromny strumień ognia. Ten nie czekając na nic zwinnie uniknął ataku przeskakując w bok. Mimo sporej średnicy ataku szybko i sprawnie zdołał wyjść z tej sytuacji. Tak jakby się tego spodziewał. Dragneel spojrzał krzywo na przeciwnika.
- Teraz ty ! - zachęcał go do walki w zwarciu. Samiec tylko wysunął jedną łapę w przód, schylając łeb ku dołowi dał mu do zrozumienia, że to on ma dalej atakować.
- Żartujesz ?! - wrzasnął - Nie rób jaj !
- Em ... Natsu ... Przypominam ci, że właśnie gadasz ze zwierzęciem ... - zirytowała się Heartfili przykładając dłoń do czoła.
- Lucy ? - spytał Loki spoglądając na nią.
- Tak ? - zwróciła się w jego stronę. Gwiezdny Duch tylko pstryknął gwałtownie palcami przed jej twarzą na co wzdrygnęła się. - O co ci ... ? - zaczęła lecz dopiero zorientowała się po czasie. - Widzę ! Natsu ! Dobra robota ! - pogratulowała chłopakowi który tak naprawdę nie wiedział o co chodzi. Z dziwną miną wpatrywał się w przyjaciółkę która uśmiechała się szeroko.
- Ten chłopak najwyraźniej zmusił "to coś" do zmiany pozycji przez co stracił cię z oczu tym samym zrywając połączenie między wami. A prościej ... po prostu zniwelował jego magię. - wtrącił się Capricorn stojący nieopodal. - Jednak ... - nie zdążył dokończyć gdyż wszyscy przenieśli wzrok w stronę rozjuszonego wilka. Z szeroko rozwartą paszczą wpatrywał się w blondynkę. Był wściekły.
- C-co do .. ?! - przestraszyła się kiedy obraz przed jej oczami zaczął się rozmazywać.
- Natsu ! Musisz mu przeszkodzić ! - zawołał rudowłosy tym samym dekoncentrując jeszcze bardziej Salamandra. - Co się stało Lucy ? Czemu mam mu przeszkodzić ... ? W czym ?! - myślał nad tym wszystkim. - Dajcie mi spokój ! - złapał się za głowę. - Po prostu zrobię to co potrafię najlepiej ... Obrócę wszystko w pył ! - wykrzyknął z uśmiechem na twarzy.
- Karyū no Tekken ! - ( Stalowe Pięści Ognistego Smoka ! ) - wyskoczył wysoko w górę po czym z ogromną siłą cisną zapaloną pięścią w krzyż bestii. Bynajmniej tak myślał ... - Teraz go mam ... - ucieszył się jeszcze bardziej kiedy usłyszał dźwięk łamanych kości lecz kiedy zorientował się kto leży pod nim ... przeraził się. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w ten obraz ...
- LUCY !!! - wrzasnął widząc zakrwawione ciało blondynki. Jej plecy były całe poparzone, w pół przytomna poruszyła delikatnie dłonią. - Jak ... ? - spojrzał na swoją rękę ... całą we krwi ... jej krwi. - Kiedy ... ? - dopadły go niekontrolowane drgawki. Tak go to zszokowało, że zamiast paść przed nią, próbować ocucić ... stał skołowany z rękoma na twarzy. Nie chciał widzieć tego wszystkiego ... Rozszerzając szeroko dwa palce obserwował to ... Najchętniej nie patrzał by wcale ... lecz był zbyt wstrząśnięty aby zrobić cokolwiek. Widać było tylko jego jedne oko ... rozszerzającą się do granic możliwości, czarną jak smoła źrenice ... Nie miał nawet sił analizować sytuacji ... co w sumie nikogo by nie zdziwiło ...
Lecz właśnie tylko to przed chwilą zaprzątało mu głowę ... jakim cudem ona znalazła się w zasięgu ataku ?! Ale myślał o tym tylko przez ułamek sekundy ... Teraz tylko jedno miał w głowie ... a mianowicie to, jak bardzo ją skrzywdził ...
- N-natsu ? - usłyszał jej cichy głos. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa ... upadł bezwładnie na kolana. Drżąc, obrócił dziewczynę na plecy po czym wziął ją na ręce. Teraz to dostrzegł. Strach wymalowany na jej twarzy ... strach przed nim. - D-dlaczego ... ? - spytała przerażona. Słabła coraz bardziej.
- Przepraszam .. Przepraszam .. Przepraszam ... - powtarza cały czas gładząc ją po włosach. W oczach miał pełno łez. Ostatnim razem płakał na ostatniej misji ... w tym samym miejscu ... i w podobnej sytuacji. Nadal tłumił w sobie szloch. Powtarzał cały czas ... że będzie dobrze ... musi być.
- Jakim cudem ? T-to się nie mogło stać ... Czy to możliwe, że to ... - już chciał pomyśleć o innej opcji kiedy zobaczył jak głowa Heartfili opada bezwładnie na dół. - Lucy ? - chwycił jej ramie i potrząsną kilka razy. - Lucy ... ? - denerwował się jeszcze bardziej - Oi ... Obudź się. - nadal nic. - Nee .. Okite ! - zaczął panikować ! - Nee ... Okite teba ! - nie wiedział już co robić. - Lucy do cholery !!! - wrzasnął dając upust emocją. - Proszę ... nie odchodź. - dodał cicho po chwili, jednak widząc, że to nic nie daje zaczął się rozglądać. - Loki ?! Jesteś tu ?! Pomóż mi ! - odpowiedziała mu tylko cisza. - Gdzie cię kurwa wywiało w takiej chwili ?!!!
...
- Co on wyprawia do jasnej anielki ! - zdenerwował się Lew kiedy zobaczył jak Dragneel wpatruję się w ogromny krater po nieudanym ataku na samca.
- Szybki jest ... - skomentował Koziorożec umiejętność wilka.
- To prawda ... - chciał coś jeszcze powiedzieć ale przeszkodził mu donośny wrzask Salamandra.
- LUCY !!! - dziewczyna na dźwięk swojego imienia obróciła się w stronę z której dochodził głos. Znowu straciła wzrok. Chłopak zbyt późno zareagował ... Jednak nie to teraz było najważniejsze.
- Co tak krzyczysz ?! Jak go pokonamy to znowu będę ... - już chciała powiedzieć o odzyskaniu zmysłu kiedy usłyszała jego szept.
- Jak ... ? Kiedy ... ? - czy on się przejmował chybieniem ? Nie, nie ... ten ton był inny ... przypominał załamanie ... smutek ... panikę ... To na pewno nie było tego przyczyną.
Teraz jej myśli zagłuszył huk ... Chwileczkę ... ! Zamrugała kilka razy po czym dostrzegła Capricorna który starał się odciągnąć czarną bestie.
- Dziękuję ! - podziękowała z uśmiechem ale zaraz znów pomyślała o różowo-włosym.
- Natsu co się ... ? - wstała z pomocą Lokiego i ruszyła w jego stronę. Słysząc po raz kolejny jego szept urwała w połowie zdania nasłuchując.
- Przepraszam ... Przepraszam ... Przepraszam ... - upadł na kolana i powtarzał cały czas w kółko i to samo. Był załamany ... i to bardzo. Cały drżał ...
- Co mu jest ? - spytała roztrzęsiona.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedział jej przyjaciel również zdziwiony tym widokiem.
- Loki ... Wracaj ... - usłyszał nagle dobrze znany ... ciepły i troskliwy głos.
- Ale Pani ...
- Poradzi sobie - odpowiedziała mu.
- Wybacz Lucy ... Musisz poradzić sobie sama ... - powiedział jej lecz nie zbyt zadowolony z tego wszystkiego ... To samo zrobił jego sojusznik.
- Jak mam sobie bez was poradzić ?! Nie dam rady sama ! - panikowała.
- Dasz radę ... - zapewnił ją, po czym oba Gwiezdne Duchy zniknęły.
Rozglądnęła się dookoła ... otoczyły je wszystkie wilki ... warcząc wściekle obnażyły swoje kły i powoli ruszyły w jej kierunku. Natychmiast podbiegła do Dragneela.
- Natsu ogarnij się w końcu ! Potrzebuję cię ! Słyszysz ! - złapała go za ramiona.
- Lucy ... Lucy ... Obudź się ... - mówił cały czas lecz tak jakby do siebie.
- Jestem tutaj ! Jestem ! Spójrz ! - ujęła jego twarz w dłonie.
- Proszę ... nie odchodź.
Nie wiedząc co robić po prostu wtuliła się w niego. Oparła głowę na jego torsie zamykając oczy.
- Nie odejdę od ciebie ... Tak samo ty ode mnie ... Pamiętasz ? Obiecałeś ... - spod jej powiek wydostało się kilka łez. Kiedy na powrót je podniosła ... Z ukosa dostrzegła piękne niebieskie ślepia gdzieś w ciemności.
- To twoja sprawka ?! - krzyknęła w tamtą stronę. Już miała wyciągnąć swój Fleuve d'étoiles kiedy usłyszała jego głęboki wdech i poczuła jak układa jedną rękę na jej włosach a drugą obejmuje ją w tali.
Dopiero teraz poczuł jej bliskość. Dopiero teraz ocknął się i powrócił do rzeczywistości. Zaciągając się jej słodkim zapachem ... zrozumiał ...
- Lucy ... - odezwał się w końcu. - Tak się bałem ... bałem się, że to prawda. - przytulił ją jeszcze mocniej do siebie.
- Domyślam się co mogłeś widzieć ... ale jestem tu. - uniosła głowę i spojrzała na jego już spokojną twarz.
- Teraz już to wiem - uśmiechnął się szeroko ukazując swoje śnieżnobiałe kły ... To był uśmiech który najbardziej lubiła ... i miała nadzieje, że zawsze będzie mogła go oglądać. - A tak w ogóle to nadal mamy misje do wykonania prawda ?! - na nowo podjarany walką stanął w pozycji do ataku.
- Zepsułeś chwilę ... - naburmuszyła się magini lecz on się tym nie przejął.
- A teraz gadać które z was to zrobiło ! Te wasze czary-mary są dość kłopotliwe !
- Emmm ... gadać to niezbyt odpowiednie określenie. - zirytowała się po raz kolejny już dzisiaj blondynka.
- A ty się znowu czepiasz !
- A ty znowu nie myślisz !
- A wy znowu się kłócicie ... - mruknął Happy który fruwał wciąż nad ich głowami.
- A ty wciąż latasz ! - wydarli się na niego magowie w tej samej chwili.
- Nie papuguj ! - znowu zgrali się idealnie ...
- Nie przedrzeźniaj mnie ! - po raz kolejny ...
- A wy się lllubicie ! - niebieski Exceed zakrył łapkami mordke po czym wymruczał swój ulubiony tekst. \
- Zamknij się !!! - zakrzyczeli na niego lecz tym razem chcąc uniknąć następnych złośliwych uwag kota zamilkli i odwrócili się do siebie plecami.
- Skończyliście ? - mruknął ktoś. Jak na zawołanie zapomnieli o swojej kłótni i spojrzeli w bok. Heartfilia widząc znów błękit oczu w nieprzeniknionej ciemności wzdrygnęła się.
- Może tak się pokażesz ? - nagle przed nimi pojawiło się ogromne śnieżnobiałe stworzenie w czarne pasy.
- Tygrys ?!!! - wykrzyknęli zdziwieni.
- I znowu to samo ... - pacnął się w główkę Happy.
- Zaraz chwileczkę ! - zakomunikowała dziewczyna. - To jest to zwierze !
- Co ... ? - zastanawiał się jak zwykle nic nie rozumiejący Natsu. - Aaaa ! Rzeczywiście ! - zgodził się. - Chyba ... - przewrócił oczami.
- Co ty mi sugerujesz ?!
- J-ja nic ! - bronił się przed wściekłym spojrzeniem magini.
- Jak tak was obserwowałam ... to stwierdziłam, że do cyrku można by was wysłać. - zaśmiała się ... tygrysica. - Naprawdę nie rozumiem czemu w takich miejscach lądują zwierzęta a nie ludzie ... - na potwierdzenie jej słów wszystkie wilki zawyły głośno.
- Ej ! - obraził się Salamander.
- Ruszyło cię to ?! - blond-włosą zdziwiło jego zachowanie.
- Nie no skądże ... - pokiwał przecząco głową.
- Naprawdę lubisz mnie wnerwiać !
- Mhmmm ... - mruknął. - Lubię kiedy się złościsz ... - puścił jej oczko przez co momentalnie jej twarz zrobiła się cała czerwona. Warknięcie tygrysa dopiero przywróciło jej rozum.
- Przeszkadzam ... ? - spytała lecz chyba jej to było obojętne.
- Kto ty ? - spytał Smoczy Zabójca jakby nigdy nic.
- Nie ignoruj mnie dzieciaku ! - zdenerwowała się.
- Dzieciaku ?! - jemu również puściły nerwy.
- Walka ! - zakomunikował Exceed opuszczając łapkę w dół.
- A co wy na ringu się znajdujecie ?!!! - Heartfilia nie mogła uwierzyć w to co widzi.
- Karyū no Kenkaku ! - ( Ostrze Rogu Ognistego Smoka ! ) - pokrywając całe ciało ogniem, z całą siłą ruszył na przeciwnika wyrzucając go w powietrze.
- Moje futerko ... - skomentowała tylko smutnawo spoglądając na lekko przypaloną sierść na ogonie. Chcąc mu się odpłacić ... doskoczyła do niego w locie przemieniając się w białą smugę światła. Wykorzystując swoją szybkość i zaskoczenie wysunęła pazury po czym jednym ruchem przecięła powietrze na wysokości jego klatki piersiowej. Po chwili na jego torsie pojawiły się podłużne śladu z których trysnęła krew.
- Moja kamizelka ! - tym razem to on skomentował stan swojej rozdartej odzieży. - Karyū no Enchū ! ( Płomienny Łokieć Ognistego Smoka ! ) - na jego ramieniu znalazła się powłoka ognia. Lądując na ziemi podbiegł do białego stworzenia zadając serie ciosów. Jego ataki znacznie nabrały na szybkości czego nie spodziewał się jego przeciwnik. Mimo wszystko tygrysica poradziła sobie całkiem niezle. Sprawnie odskakując na przednie i tylne łapy unikała ciosów. Używając tego samego ataku co wcześniej jako strumień światła szybko znalazła się za nim. Wykorzystując sytuacje wskoczyła na jego plecy. Salamander nie mogąc utrzymać równowagi runął na ziemię. W jednej chwili położyła się na niego, przytwierdzając go swoim ciałem. Wysunęła łeb tuż koło jego ucha.
- Nie ruszaj się bo następnym razem zobaczysz coś o wiele gorszego ... - wycharczała wściekle. Kiedy to usłyszał i przypomniał sobie ten widok ... coś w nim pękło.
- Dlaczego ... Dlaczego kazałaś mi na to patrzeć ! - wydarł się prawie zdzierając sobie gardło. Gdyby tylko mógł zwaliłby ją z siebie i stłukł na kwaśne jabłko ... albo raczej spalił jak wszystkie dania które sobie gotuje ... No przynajmniej próbuje ... ( XD ) Lecz ciężar jej ciała był duży ... A w dodatku oplotła ogonem jego ręce.
- Czasem człowiek musi po prostu zobaczyć niektóre rzeczy .. aby wiedzieć co go może kiedyś spotkać. - rzekła smutno.
- Już raz to widziałem ... a nie ... przepraszam .. aż dwa ... a dzięki tobie przeżyłem to po raz kolejny. - odpowiedział z pogardą. Ta wiadomość ją trochę zszokowała. Na początku nie wiedziała co powiedzieć lecz zaraz na nowo spoważniała.
- W takim razie nie udało ci się jej ochronić te dwa razy ... - puściła jego ręce i wskazała na blond-włosą dziewczynę. - Może następnym razem weźmiesz się w garść i do tego nie dopuścisz. - warknęła oschle. Zeszła z niego po czym usiadła i zaczęła czyścić swój ogon.
- Musiałeś mi przypalić te futerko ... ? - jęknęła zawiedziona. Gdy chciała na niego spojrzeć on już ją zaatakował. Wpadł na nią w szale i przewróciwszy na grzbiet złapał jej przednie łapy. Najwyraźniej zrobił to zbyt mocno gdyż dało się usłyszeć pękające kości. Chociaż nikt by teraz nawet nie wiedział czy zrobił to rozmyślnie czy też nie ... Zwierze zaskomlało rozpaczliwie.
- Natsu co ty robisz ! Przestań ! - upomniała go magini ale miał to gdzieś.
- Nie chciałem nigdy tego oglądać ... ! Zapłacisz za to ... - z jego oczu biła żądza mordu. Na początku przestraszona wpatrywała się w niego swymi błękitnymi oczami ale kilka sekund później ...
- Rób co chcesz ... - odpowiedziała obojętnie kierując pysk w drugą stronę. To właśnie wtedy zobaczyła jak pozostałe wilki biegną jej na pomoc. Alfa przyglądał się temu wszystkiemu z boku.
Tygrysica nie chcąc aby się wtrącały warknęła groźnie przez co zatrzymały się, wszystkie w jednym miesjcu.
- Lucy teraz ! - zawołał Natsu do przyjaciółki.
- Fleuve d'étoiles ! - krzyknęła wyciągając swój bat. W jednej chwili wydłużył się zamieniając się w coś przypominającego płynącą rzekę ozdobioną świecącymi gwiazdami.
- Zostaw je ! - zawołała przestraszona.
- Nic im nie zrobię - uspokoiła ją ze szczerym uśmiechem.
- Więc dlaczego ... ?
- Nigdy nie bądź obojętna jeśli chodzi o życie ... Nie ważne czy twoje czy kogoś innego. Nie traktuj tego jak czegoś nic nie wartego. - pouczył ją chłopak. Ze spuszczoną głową mówił powoli i zrozumiale. - Życia nie kupisz nawet za największe bogactwa na tej ziemi. I coś mi się wydaje, że wiesz coś o tym ... - powiedział jej to poważnym głosem lecz pod koniec uśmiechnął się delikatnie. Wstał z niej ostrożnie.
- Cholera .. wybacz ... poniosło mnie - powiedział ze skruchą gdy zobaczył jak nie może otrzymać się w pozycji stojącej.
- Nie no luz ... Należało mi się ... - położyła się obmywając swoje połamane przednie łapy.
- Ciebie zawsze ponosi głupku ! - wtrąciła się zezłoszczona magini.
- To prawda ... Tym bardziej jeśli chodzi o Lucy - odezwał się wścibsko Happy.
- Zróbcie ze mną co chcecie ... ale wypuśćcie je proszę ... - wskazała na związane zwierzęta.
- Nie ma mowy to nasza mis ... ! - uniósł się ale dostał kopa w plecy od blondynki przez co poleciał w najbliższe krzaki.
- A to dlaczego ? - spytała spokojnie.
- Są dla mnie jak rodzina ... - w jej oczach było widać radość.
- Pewnie ! - odpowiedziała jej równie szczęśliwa po czym schowała swoją broń uwalniając przy tym wilki.
- No to nici z wynagrodzenia ... - mruknął obolały chłopak.
- To prawda ...
- Dziadziunio mnie zabije jak nie zapłacę za szkodyy ! - lamentował biegając w kółko.
- Chodziło o "wyeliminowanie" nas prawda ? - powiedziała to bez okazywania jakiś większych emocji.
- Eto ... - nie wiedzieli co powiedzieć.
- Spokojnie ... Poproszę ich aby przenieśli się gdzieś indziej.
- Jej ! Czyli będzie kasa ! - uradował się na powrót Dragneel. Obydwie pokiwały zażenowane głową lecz w oczach blondynki pojawiły się złote gwiazdki.
- Jejku, jejku ... - westchnęła tygrysica drapiąc się za uchem. Wszystko było by dobrze gdyby razem nie wyczuli dobrze znanego im zapachu.
- Zeref ... - wysyczeli wręcz wypowiadając jego imię.
Świt powoli zaczął nastawać. Było coraz to jaśniej. Zza jednej ze skał wyszedł młody chłopak.
- Natsu ... - wyszeptał cicho a z jego oczu wypłynęły łzy. Czarna grzywka lekko opadała mu na oczy. Jego brązowe tęczówki skierowane były na wściekłego Smoczego Zabójce. - Natsu ... - powtórzył znów. - Musisz mnie zabić ...
- Ciągle jak się zjawiasz mówisz tylko o tym ! O co z tym w końcu chodzi ! - wrzasnęła Heartfilia. Zawsze nurtowało ją to pytanie. Mimo strachu w końcu musiała się odezwać.
- Kto ty ... ?
- Lucy odsuń się ... - Salamander stanął przed nią.
- Aaa ... Lucy Heartfilia ... sympatia Natsu Dragneela ... - na jego twarzy zagościł nikły uśmiech. - Miło mi poznać.
- Czego chcesz ... ? - warknął chłopak.
- Mówiłem ... Musisz mnie zabić ... - rzekł smutno. - Nie chce już niszczyć i zabijać. Tylko ty możesz tego dokonać.
- Wiesz co .. zrobię to z chęcią ! - rzucił się na niego z zapaloną pięścią. Trafił go prosto w twarz. Odleciał kilka metrów dalej lecz wstał bez problemu.
- Nie jesteś jeszcze gotów ... - mruknął pod nosem.
- Do cholery czemu wnioskujesz to po jednym uderzeniu ?! - zirytował się tupiąc nogami. Jednak nie dostał odpowiedzi. Już miał odchodzi kiedy biała tygrysica podniosła się na drżących łapach.
- Zerefie ... Wracaj tu ! - warczała na niego przeraźliwie. Nagle pod jej łapami pojawił się krąg a jej futro z wierzchu otaczały niebieskie płomienie. Oczy zaczęły świecić błękitnym blaskiem a jej kły dwukrotnie się wydłużyły.
Przybierając pozycję do ataku dało się usłyszeć szczęk kości. Wysuwając pazury w przednich łapach rzuciła się biegiem w jego kierunku.
- Ohh ... Ayumi ... Miło cię znów widzieć. - skierował się do niej. - Wybacz ale nie chcę cię skrzywdzić. Do zobaczenia ... Ayumi ... Natsu ... i Lucy Heartfilio ... - kiedy zwrócił się do magini jego oczy przybrały krwisto czerwonej barwy a na jego twarzy zaistniał niecny uśmieszek. Kiedy tygrysica miała już zaatakować w jednej chwili rozpłynął się w powietrzu.
- A niech cię piekło pochłonie Zerefie ! - zawarczała groźnie.
- Skąd go znasz ? - spytała po chwili blondynka. Widząc, że nie chce odpowiadać podeszła do niej. - Jeśli nie chcesz to nie mów. Wiem, że kiedyś na pewno mi powiesz - uśmiechnęła się do niej.
- Kiedyś ? - zdziwiła się.
- Tak ! Wracasz z nami prawda ? - z jej twarzy nie schodził uśmiech.
- Jesteś zbyt uprzejma, wiesz ? - prychnęła.
- To zaleta czy wada ? Ja już sama nie wiem - zaśmiała się.
Smoczy Zabójca stał jak słup soli ...
- Ej dzieciaczku ! - zawołała Ayumi. - Co tak stoisz !
- Smok ... - wyszeptał tylko. Obie spojrzały na niego jak na idiotę.
- Co ty ...
- Ryk smoka ... - powtórzył tym razem głośniej. Już po chwili wszyscy usłyszeli ten przeraźliwy dźwięk.
- N-Natsu ... ? - podeszła do niego Lucy. Niepewnie polożyła dłoń na jego ramieniu.
- Wybacz ...
- Co ? - nie wiedziała zbytnio o co chodzi.
- Happy ... - zwrócił się do swojego małego przyjaciela. - Wiem, że mnie zrozumiesz ... Ty też Lucy. Zawsze mnie rozumiałaś ... - uśmiechnął się do niej delikatnie.
- O co ci chodzi ?! Co ty masz zamiar zrobić ?! - zdenerwowała się.
- Wybacz ... - powtórzył po czym odtrącił jej rękę.
- Nie ... Nie zostawiaj mnie ! Nie teraz, kiedy ... ! - wtuliła się w jego plecy lecz nie dane jej było dokończyć.
- Lucy ! - krzyknął na nią ... Chyba po raz pierwszy tak oschłym tonem. - Puść mnie ...
- Ale ...
- Puść ! - natychmiast sie od niego odsunela. - Do zobaczenia ... - powiedział po czy pobiegł przed siebie. Po chwili znikł im z pola widzenia.
- Nie ... Nie zostawiaj mnie po raz kolejny !!! - roztrzęsiona upadła na kolana. Zaczęła szlochać ... Z jej oczu leciały gorzkie łzy. - Dlaczego ... Dlaczego akurat teraz, kiedy ... ? - wycierała dłońmi nadal spływające łzy po jej policzkach.
- Co za dupek ... - warknęła jej nowa przyjaciółka. - I jemu niby na tobie zależy ... Akurat. - prychnęła. - Nie jesteś wart nikogo ani niczego ! - wrzasnęła a echo jej głosu rozniosło się po górach. - Sam dałeś mi to do zrozumienia ... Przyjaciół się nie zostawia ! Niezależnie od sytuacji ! Jesteś tylko głupim dzieciakiem który rzuca słowa na wiatr ! Ty ... ! - chciała się jeszcze bardziej wyżyć lecz powstrzymała ją Lucy.
- I tak cię nie słyszy ... Przestań ... Nie warto ... - otarła ostatnie łzy.
- Dobrze. Ruszajmy. - zgodziła się po czy, zniżyła się pozwalając dziewczynie usiąść na swoim grbiecie. Kiedy już się wdrapała wtuliła się w jej ciepłe i miękkie futerko. Wcześniej najwyrazniej jej magia ją wyleczyła dzięki czemu mogła już sprawnie chodzić.
- Gdzie cie podwieźć ? - zaśmiała się delikatnie.
- Zostań ze mną proszę ... Chociaż ty mnie nie zostawiaj ... - poprosiła. W jej słowach panował tylko smutek. - Kierunek Magnolia. - dopowiedziała.
- Się robi !
Po pożegnaniu z wilkami z którymi bardzo się zżyła i uzgodnieniu z Happym, że pójdzie on odebrać nagrodę ruszyła w wyznaczonym kierunku.
- Obiecałeś ... Zaufałam ci ... Więc dlaczego ... ? - szeptała. - Nigdy więcej nie składaj obietnic których nie masz zamiaru dotrzymać. - było to ostatnim co powiedziała do siebie po czym wyczerpana zasnęła. Jakby na złość chłodnawy wiatr doniusł do niego jej słowa. Przez chwilę zawahał się.
- Naprawdę przepraszam ... - mruknął zasmucony. - Igneel ... Tym razem cię odnajdę.
~*~
Były już kawałek przed miastem kiedy obydwie usłyszały dźwięk pękającej gałęzi. Nagle tuż na nie spadła jakaś dziewczyna.
- Itai ! - mruknęła masując swoją pupę.
- Kim jesteś ? - spytała Lucy. Jakoś zbytnio ją to nie obchodziło .. nie po dzisiejszym dniu ...- Przyjaciółką ! - uśmiechnęła się wesoło. Nim się zorientowała blondynka już spała.
- Totalny brak szacunku ! - mruknęła zawiedziona zakładając ręce na piersi.
- Mówiłaś, że jesteś przyjaciółką ... Czyli idziesz z nami ?
- No tak jakby ! - rzekła uradowana.
- Wskakuj ... - powiedziała Ayumi. Kiedy tylko się wdrapała ruszyła dalej. - Trzymaj ją żeby nie spadła. Dużo dzisiaj przeżyła ...
- Taa ... widziałam. - odrzekła smutno wtulając się w plecy magini.
Kilka chwil później przekroczyły granice miasta.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Oi - hej
** Okite - obudz się
*** Okite teba - powiedziałem obudz sie **** Itai - boli
Gomen ! Naprawdę musicie mi wybaczyć tą długą nieobecność ! Nie było mnie a potem jakoś tak zabrakło czasu. Dzisiaj znalazłam chwile więc starałam się napisać coś dłuższego i bardzeij interesującego lecz nie wiem czy mi wyszło ... Jeśli nie to naprawdę przepraszam !
Tym oto rozdziałem kończymy sage drugą ! Serdecznie zapraszam na kolejną którą zacznie kolejny rozdział !
A i tak wgl ... wasze rozdziały dopiero zacznę nadrabiać kochane ! Nie bijcie, nie zabijajcie i nie potrzebujcie mnie żywcem ! >.< XD ( Bo kto wam będzie pisał kolejne rozdziały ^^ :D )
Jeśli ktoś to jeszcze czyta to proszę o opinię bo po tak długiej przerwie będzie to bardzo pomocne i motywujące ;P Uwierzcie mi ;)
Ja ne ! :*
P.S. Przepraszam za wszystkie błędy lecz jestem taka zalatana, że masakra ! Jeśli coś się nie klei lub nie pasuje to piszcie ! Jutro poprawie ! Jeszcze raz gomen ! : /
O jestem pierwsza. Dzisiaj krótko bo mam mało czasu, ale naprawdę super. Kocham Zerefa, ale równocześnie go nie rozumiem, tu chce żeby Natsu go zabił tu mówi że chłopak nie jest gotów. Nie ważne, z resztą. Natsu i Lucy too jest naprawdę słodkie, kiedy przytuliła go a on czując jej ciepło po chwili odwzajemnił uścisk wybudzając się. Muszę powiedzieć że Salamander jest naprawdę wytrzymały, skoro mimo tych wszystkich ciosów i ran nadal stoi i walczy. Robisz z niego trochę takiego niezniszczalnego, ale co kto woli. Blog i tak jest super. Lucy..ettoo...może przestań tak straszyć Natsu bo nam na zawał chłopak zejdzie. Musze cię pochwalić za świetne opisywanie walk. No i na sam koniec...rany. Igneel! Natsu znowu ruszył na poszukiwania ojca, mam nadzieję że Lucy to zrozumie. On po prostu chce odnaleźć kogoś kogo kocha, kto go wychował. Czekam na kolejny :3 I gommene że dzisiaj krócej.
OdpowiedzUsuńHmmm...
OdpowiedzUsuńNa początku (czyt. kłótnia Lucy, Natsu, Happyego i Ayumi) leżałam a raczej turlałam się po podłodze xD jak można wymyślić tak prze epicką kłótnię?! xD Dalej brechtam się jak głupia ._.
Natsu! Ty... Ty... Ty arogancki, niewyżyty, wścibski, chamski idioto! Jak...?! Jako mogłeś zostawić Lucy?! No jak?! Co mnie Igneel obchodzi! Miałeś zostać przy niej i ją przytulić, pocałować lub... lub... Lub no ._.
Końcówka jest zaskakująca, ale coś myślę, że coś niedobrego się stanie w tej nowej sadze... A uwierz mam do tego nosa!
Dobra... Walki super pisane, A Zeref... To je Zeref, tego nie ogarniesz xD Ale ja go nie ogarniam... Ale tam no...
Chyba to wszystko i o niczym nie zapomniałam... A ni! Zapomniałam!
Pierwszy raz komentuję Twojego bloga, bo wcześniej mi się nie chciało >.< Ale to tak szczegóły... Po prostu Nashi leń i amen.
Ego: To je Nashi tego nie ogarniesz ._.
Odezwała się ta mądra... Ale dobra. Emmm... O czym to ja...?
A no tak! Czekam na więcej i ślę wenę :3
I przytulasa też :3
*Tulimyyyyy*
Obiecałam to komentuję ;D jejciuu!! tyle się dzieje! no ale tak.... Lucy i Natsu są dla siebie stworzeni ^.^ ich kłótnie są cudowne xD no i śmieszne ;p no i Happy "oni się llllubią" xD uwielbiam ten tekst *.* a wogóle to Cie uduszę !! jak mogłaś dodać takie zdjęcie Ayumi? ona miała być śliczna słodka i groźna w środku ( jak Lucy ) a tutaj płomienie ? ;o no ale dobraa... xD no i oczywiście jak zwykle Natsu musiał spieprzyć wszystko -.- rozumiem ojciec i ogólnie ale czy on czasem mógłby najpierw pomyśleć - później robić ? x.x jemu się zawsze tak jakby mózg wyłącza -.- dobra koniec o nim ! tylko szkoda że Lucy będzie cierpieć ;c ale jest Ayumi no i tajemnicza przyjaciòłka ^.^ no to teraz się pochwalę ! kto Cię zmusił do pisania ? najlepsza osoba na świecie xD ( wlewanie sobie nigdy jeszcze nie zaszkodziło ;p ) no ale jakie efekty *.* nie no cudo :D a teraz czekamy na kolejną serię ^.^ ile namawiania przedemną :o no ale cóż damy rade xD no to sił na pisanie i czekamy ;* ~ Werka ;*
OdpowiedzUsuńCzytałam już wczoraj, ale byłam zbyt padnięta by skomentować :D
OdpowiedzUsuńRany, tyle się działo, że nie wiem od czego zacząć :o Może od tego, że przez natłok informacji i akcji, która bardzo szybko przeskakiwała momentami czułam się skołowana przy czytaniu. Bo tu wilki, potem biała wilczyca, jeszcze Zeref i smok...
Ale nie narzekam, wręcz przeciwnie!
Teksty miałaś jak zwykle genialne, od dywanika dla Lucy, aż po samą kłótnie drużyny Natsu pod koniec :D
Ale scena, w której Natsu zobaczył ranną przyjaciółkę... Całe szczęście, że to była tylko iluzja, ale sparaliżowało mnie prawie, gdy czytałam jak chłopak to przeżywa. Wyszło Ci to. No i potem Ayumi, jeszcze bardziej od wilków kocham białe tygrysy, więc jestem wniebowzięta :D Aż mi szkoda zwierzęcia było, jak kości miała połamane :C
No i Zeref i jego tryb emosia - nie wiem, czy było to zmierzone, ale... wyszło Ci to dość zabawnie. Samo pojawienie się czarnego maga było nagłe, a potem te jego standardowe teskty "musisz mnie zabić, ale nie jesteś na to gotowy". I Natsu tupiący nogą ze złości xD
Ale potem, wszystko przybrało złowrogi nastrój, szczególnie gdy zły mag zerknął na Heartfilię (sympatię Natsu Dragnella , hohoho xD) tymi swoimi czerwonymi paczałkami. Fajnie :D
I ostatnia scena, smoczy ryk. Natsu, ty idioto. Ja rozumiem, ja wszystko wiem, ale zawsze gdy czytam o takiej akcji, to mnie jasny ch... strzela xD Biedna Lucy, nie dziwie się jej reakcji. Ale mam nadzieję, że Ayumi zostanie zwierzaczkiem Lucyny haha :D Exceedy się przy niej chowają xD I ta dziewczynka na końcu... czy to ta sama osóbka (o ile pamięć mnie nie zawodzi, rudowłosa), która wcześniej śledziła Lucy i Natsu?
Jeszcze jakbym miała się do czegoś doczepić, to miałam wrażenie, że momentami zapominałaś w opowiadaniu o Happym, ale to i mi się często zdarzało, ciężko czasem o nim cały czas pamiętać (tak jak drużyna Natsu, nigdy go nie wspomina xD).
Rozdział całościowo podobał mi się bardzo, cieszę się, że w końcu coś dodałaś :* I niech motywacja i wena trzymają się z tobą, bo czekam na kolejny rozdział! :D
Oj kochana chyba zacznę od jednego słowa- BRAWO. Nie dosyć, że wspaniały rozdział, to jeszcze Twój styl pisania polepsza się z rozdziału na rozdział. :)
OdpowiedzUsuńTyle akcji- tyle wygrać. <3 Choć było jej dużo, momentami był szybki przeskok, ale ja nadążałam i podobał mi się taki rozwój wydarzeń. Spodobała mi się ta biała wilczyca <3! No i ukazał się Zeref, kyaaaaaa. *.*
Kłótnia Natsu, Happy'ego Lucy i Ayumi rozwaliła mnie na kolana. Teksty to ty masz zabójcze. Tarzałam się po dywanie niemalże. :O Do tej pory mam sporego banana na twarzy.
Jak dobrze, że to tylko iluzja, powtarzam sobie, jak to dobrze, że to tylko iluzja. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby to się okazało prawdą. A jak Natsu to przeżywał ...
No i ten ryk smoka. :O Końcówka mnie zaskoczyła! :)
Przepraszam kochana naprawdę, że tak krótko, ale już padam na twarz. 20 km w górach robią swoje. :C
Życzę weny, papa :*