Jęknęłam.
W moim otoczeniu słyszałam najróżniejsze dźwięki. Donośne nawoływanie jakiś osób ... Jednak nie zdołałam wyłapać żadnych słów. W tej chwili był to dla mnie zwykły bełkot. Poczułam delikatny uścisk na ramieniu. Coś malutkiego mną poruszyło. Teraz dopiero doszedł do mnie odgłos .. walki ?! Przestraszona próbowałam w jakikolwiek sposób zareagować ale miałam wrażenie, że potrafię panować nad własnym ciałem. Wydawało mi się, że poruszyłam ręką ale nic nie poczułam. Przechyliłam głowę w bok. Po woli otworzyłam oczy. Ujrzałam tylko mrok. Nie zbyt się tym przejęłam, w końcu kto normalny spodziewałby się słońca tuż po północy lub światła na środku pustkowia ?! Mimo wszystko coś mi nie pasowało ... Poruszyłam się znów spoglądając w inną stronę ... Nic. Ciemność. To było dziwne ... Powinnam coś zobaczyć ! Coś ! Jakiś prześwit ! Więc dlaczego .. ? Dopiero teraz oprzytomniałam. W miarę powróciła mi świadomość. Teraz rozpoznawałam głosy.
Happy ... To właśnie on był przy mnie.
Natsu ... prawdopodobnie walczył.
i ... Loki ?! Pewnie się martwił.
Ale zaraz, zaraz ... !
- Happy ?! - podniosłam się gwałtownie. - Gdzie jesteś ?!
- Lucy nie wygłupiaj się stoję przed tobą. - mruknął niezadowolony.
- Happy ja ... ja nic nie widzę ! - roztrzęsiona złapałam się za głowę. Wtem poczułam coś ciepłego na mojej piersi. Coś mokrego moczyło moją bluzkę.
- Natsu ! Lucy nie widzi ! - szlochał kotek wtulony we mnie.
- Słyszałem ! - odpowiedział krzykiem jednak też z ogromnym zmartwieniem.
Bum ! Jeden wybuch. Bum ! Drugi ... I tak samo kolejne ...
- Co tam się dzieję ?! - żądałam odpowiedzi.
- Psiaki wróciły - usłyszałam swój głos.
- Skąd ty to ... ?!
- Może ty nic nie widzisz ... ale ja tak i to wszystko. - zaśmiała się z mojej bezradności. - Ich magia działa tylko z zewnątrz ... a nie wewnątrz ... - wytłumaczyła mi.
- Chwileczkę ! To te wilki mają magię ?! - zdziwiłam się.
- Oj kochana i to nie jedną !
Mimo wszystko bałam się. Tego co działo się wokół mnie ... a co najważniejsze bałam się o Natsu ! Ostatnio został dość poważnie zraniony. Gdyby nie jego szybka interwencja, mógłby stracić rękę ... Przeze mnie.
- Natsu ?! Natsu !!! - zaczęłam histeryzować. Rozglądałam się co i tak nie dawało żadnego efektu.
- Jestem tutaj Lucy ! Nie bój się ! - zapewniał mnie.
- Jak mam się nie bać ?! Właśnie oślepłam do cholery ! - zirytowałam się. Mogłabym przysiąc, że z nerwów zaczęła pulsować mi żyłka na czole.
- Mimo tej sytuacji jesteś dość wygadana. - zaśmiał się Happy.
- Niech no tylko odzyskam wzrok ... ! Powyrywam ci te wąsiska kocurze !!! - darłam się jak idiotka wymachując przed sobą rękoma.
- To ich magia ... Nie martw się. - tym razem odezwał się Loki.
- Skąd tu się tak właściwie wziąłeś ?! - nakrzyczałam na niego.
- Byłem zobowiązany wobec siebie, wspomóc tak piękną damę. - dopiero jego drugie zdanie a ja już miałam go dosyć przez te teksty ! Momentalnie poczułam się jak oderwana od ziemi ... Dosłownie.
- Postaw mnie do cholery ! - szamotałam się.
- Musimy uciec.
- Hę ?!
- Trzeba cię odciąć od ich magii.
- Dlaczego wszyscy mi wszystko tłumaczą ?! - zdenerwowana wypowiedziałam to trochę nieskładnie.
- Wszyscy ? - chyba był tym zdziwiony. Cholera ale z tym wypaliłam !
- Eeee ... T-to nic takiego ! - próbowałam się z tego wymigać. Kolejny wybuch.
- Natsu ! - przestraszyłam się.
- Nic mi nie jest ! - uspokoił mnie lecz usłyszałam jego nierówny oddech.
- Ty ... z nią ... rozmawiasz ? - w głosie Loki'ego wyczułam straszne zdziwienie ale i jednocześnie strach. Jednak nie miałam zbytnio czasu zastanawiać się nad sensem jego słów. Teraz moim priorytetem była pomoc ... komu ? No oczywiście Natsu ! Ale jak mam inaczej go nazwać ? Przyjacielem ? Po ostatnich wydarzeniach to słowo ciężko przechodzi mi przez gardło. Stał się dla mnie ważny. Bardziej niż zwykle. Nie wiem co bym zrobiła gdybym go straciła !
Ja ...
- Oni się lllubią ! - wymruczał złośliwie niebieski Exceed.
- Wypad z moich rąk ! - odgoniłam go gdy poczułam jak trzymam coś cieplutkiego z futerkiem.
- A niech cię diabli wezmą ! Ciebie i tą twoją cholerną umiejętność ! - wydarłam się w myślach. O mały włos a wykrzyczałabym to na głos. W odpowiedzi usłyszałam tylko jej śmiech obijający się echem w mojej głowie.
Szybko zeskoczyłam z objęć mojego gwiezdnego ducha ... przyjaciela .. tak to słowo tutaj idealnie pasuje ! Wykorzystując moment, pobiegłam w stronę odgłosów walki.
- Lucy nie podchodź !!! - usłyszałam rozpaczliwy głos ... ukochanego ...
( Jak ja kocham wam to robić :D )
~*~
Znów atmosfera w gildii była taka jak zawsze. No ... prawie ... Było odrobinę ciszej niż zwykle gdyż w budynku nie było różowowłosego osobnika. Jednak po wcześniejszych wydarzeniach, żaden normalny człowiek nie pomyślałby, że to ci sami ludzie. Zachowywali się tak jakby nikogo tu wcześniej nie było ... tak jakby nic się nie wydarzyło. Ale to jest właśnie ... urok Fairy Tail !
Przy barze znów siedziała damska część gildii.
- Em ... Erza ? Czy wy czasem nie mieliście gdzieś iść ? - spytała Lisanna.
- Hę ? Aaa ! Faktycznie ! Wendy, Gray ! Idziemy ! - zażądała jak zwykle nieugięta Tytania.
- Odpuść sobie - zirytował się Fullbuster.
- Co proszę ?! - wrzasnęła dziewczyna tak, że momentalnie wszyscy się zlękli.
- Z-znaczy ... - szukał wymówki. - C-cy my w-wogóle wiemy dokąd m-mamy iść ?
- Hmmmm ... Słuszna uwaga. - uspokoiła się. - Miro czy mogłabyś nam powiedzieć na jaką misję się udali ?
- Nie - odrzekła jej ze stoickim spokojem i swym charakterystycznym uśmiechem barmanka.
- Słucham ? - Scarlet uniosła jedną brew ku górze ze zdziwienia.
- Wybacz ale mistrz zabronił informować was o miejscu ich pobytu.
- Jeśli tak ... to coś musi być na rzeczy ... - zamyśliła się. - No nic, wygląda na to, że naprawdę musimy to sobie odpuścić.
- Na szczęście. - westchnął Gray siadając na krześle.
- Gray, twoje ubrania - upomniała go starsza Strauss, widząc na wpół nagiego chłopaka.
- Aaaa ! - wrzasnął. - Jeszcze przed chwilą tu były ! - krzyczał biegając po gildii w ich poszukiwaniu.
- Ahhh ... Gray-sama bez koszulki ... - rozmarzyła się Juvia chowając się za jednym z filarów. Jej maślany wzrok ani na moment nie został spuszczony z jego ciała.
- Cholera - mruknął chłopak pod nosem lecz już w ubraniach. Nagle w jego stronę zaczęła skradać się Locksar ( Aut. Loxar .. nwm jak to się pisze bo na google są dwa sposoby XD ) Kiedy brunet zauważył ją pomachał w jej kierunku.
- Yo, Juvia ! - przywitał się.
- G-Gray-sama ... Juvia tak sobie myślała, że może byśmy ... - mówiła wolno i niepewnie stykając ze sobą palce wskazujące. Nie zdążyła dokończyć gdyż dostała z lecącego stołu.
- Kto to rzucił ?! - chłopak zaczął się rozglądać. Wtedy zobaczył Macao i Wakabe skaczących sobie do gardeł.
- Co miałeś na myśli mówiąc TO ?!
- To co słyszałeś ! - kłócili się.
Niby mała niewinna kłótnia a już zdołała wywołać prawdziwą "bitwę o przetrwanie". Każdy z każdym tłukł się w najlepsze. Oczywiście pomijając damską część, która tylko wzdychała ze zrezygnowania.
- No i z kim ja mam niby walczyć ... - westchnął niezadowolony mag lodu, gdyż właśnie teraz zabrakło mu jego "odwiecznego rywala".
- Walka jest męska ! - zawołał Elfman podnosząc jeden ze stołów po czym cisnął nim w stronę skołowanego chłopaka. Na szczęście zdążył się uchylić ... a może i jednak na nieszczęście ... gdyż z "latającego przedmiotu" dostała właśnie szkarłatnowłosa ...
- KTO TO RZUCIŁ DO CHOLERY ?!!! - wydarła się cała nabuzowana. Palce wszystkich magów poleciały w kierunku nieszczęsnego Fullbustera, który to stał najbliżej swojej przyjaciółki.
- Z-zaraz, zaraz ! T-to był E-Elfman !!! - tłumaczył się w panice, jednak Tytania najwyraźniej nie miała zamiaru go słuchać. - No to już po mnie ... - załamał się po czym zrzucił z siebie bluzkę i zaczął uciekać.
- Już ja cie oduczę rzucania przedmiotami !!! Podmiana : Zbroja Lotu ! - wrzasnęła cała czerwona. Przyodziewając jedną ze swoich zbrój .. ta akurat przypominała strój geparda ... z mieczem dzierżącym w ręce, w zawrotnym tempie wkroczyła na "pole bitwy" targając skołowanym brunetem. Wszyscy inni na powrót zajęli się swoimi walkami. Kolejna rozróba .. tak jak na co dzień.
- Gray-sama w objęciach innej kobiety ?! - oprzytomniała nagle Juvia widząc swojego ukochanego przygniatanego przez Erze ... Tak ... chyba źle to odebrała ... - Kolejna rywalka w miłości !!! - wokół niej teraz rozwiana była mroczna aura, a swój przerażająco-zazdrosny wzrok przeniosła na szkarłatnowłosą. Jak wszyscy wdała się w bój.
- Ojejku - Mira zakryła usta dłonią lecz z jej twarzy nie znikł uśmiech ani na chwilę.
- Znów to samo ... - westchnęła Cana pijąc kolejną beczkę alkoholu.
- Jak dzieci ... - wtrąciła jak zwykle obojętna biała Exceedka.
- Carla ... - skarciła ją Wendy swoim delikatnym głosikiem na co jej przyjaciółka tylko prychnęła.
- Tak ogóle to ciekawe jak tam u Natsu i Lucy - zaczęła nowy temat Alberona.
Na imię Smoczego zabójcy, Lisanna momentalnie drgnęła. ( Aut. Weź wyjdź ! >.< ! )
- To prawda ... ciekawe jak im idzie. - zamyśliła się Marvell.
- Myślicie, że między nimi do czegoś doszło ? - poruszyła śmiesznie brwiami, wyciągając butelkę sake.
- Przecież już dawno doszło - odezwała się Erza która skończyła swój "pojedynek" i wlokła za sobą półprzytomnego Graya i Juvie wgryzającą się w jej kostkę.
- Ale jak to ?
- No całowali się prawda ? - zamyśliła się.
- Weee tam ! - odmachnęła Cana. - Ja mówię o TYCH sprawach ! - zaakcentowała to słowo uśmiechając się złowieszczo. - Pikanterii nigdy za mało ! - zaśmiała się upijając kolejny łyk.
- M-myślisz, że o-oni już ... ? - Tytania spaliła buraka, tak samo jak młoda Smocza Zabójczyni.
- Napeeewnoo ! - poklepała je po ramieniu. - Nie zdziwcie się jak wrócą i okaże się, że są parą ! - zapewniała. ( Aut. No właśnie ... Nie zdziwcie się ^^ )
Przy barze znów siedziała damska część gildii.
- Em ... Erza ? Czy wy czasem nie mieliście gdzieś iść ? - spytała Lisanna.
- Hę ? Aaa ! Faktycznie ! Wendy, Gray ! Idziemy ! - zażądała jak zwykle nieugięta Tytania.
- Odpuść sobie - zirytował się Fullbuster.
- Co proszę ?! - wrzasnęła dziewczyna tak, że momentalnie wszyscy się zlękli.
- Z-znaczy ... - szukał wymówki. - C-cy my w-wogóle wiemy dokąd m-mamy iść ?
- Hmmmm ... Słuszna uwaga. - uspokoiła się. - Miro czy mogłabyś nam powiedzieć na jaką misję się udali ?
- Nie - odrzekła jej ze stoickim spokojem i swym charakterystycznym uśmiechem barmanka.
- Słucham ? - Scarlet uniosła jedną brew ku górze ze zdziwienia.
- Wybacz ale mistrz zabronił informować was o miejscu ich pobytu.
- Jeśli tak ... to coś musi być na rzeczy ... - zamyśliła się. - No nic, wygląda na to, że naprawdę musimy to sobie odpuścić.
- Na szczęście. - westchnął Gray siadając na krześle.
- Gray, twoje ubrania - upomniała go starsza Strauss, widząc na wpół nagiego chłopaka.
- Aaaa ! - wrzasnął. - Jeszcze przed chwilą tu były ! - krzyczał biegając po gildii w ich poszukiwaniu.
- Ahhh ... Gray-sama bez koszulki ... - rozmarzyła się Juvia chowając się za jednym z filarów. Jej maślany wzrok ani na moment nie został spuszczony z jego ciała.
- Cholera - mruknął chłopak pod nosem lecz już w ubraniach. Nagle w jego stronę zaczęła skradać się Locksar ( Aut. Loxar .. nwm jak to się pisze bo na google są dwa sposoby XD ) Kiedy brunet zauważył ją pomachał w jej kierunku.
- Yo, Juvia ! - przywitał się.
- G-Gray-sama ... Juvia tak sobie myślała, że może byśmy ... - mówiła wolno i niepewnie stykając ze sobą palce wskazujące. Nie zdążyła dokończyć gdyż dostała z lecącego stołu.
- Kto to rzucił ?! - chłopak zaczął się rozglądać. Wtedy zobaczył Macao i Wakabe skaczących sobie do gardeł.
- Co miałeś na myśli mówiąc TO ?!
- To co słyszałeś ! - kłócili się.
Niby mała niewinna kłótnia a już zdołała wywołać prawdziwą "bitwę o przetrwanie". Każdy z każdym tłukł się w najlepsze. Oczywiście pomijając damską część, która tylko wzdychała ze zrezygnowania.
- No i z kim ja mam niby walczyć ... - westchnął niezadowolony mag lodu, gdyż właśnie teraz zabrakło mu jego "odwiecznego rywala".
- Walka jest męska ! - zawołał Elfman podnosząc jeden ze stołów po czym cisnął nim w stronę skołowanego chłopaka. Na szczęście zdążył się uchylić ... a może i jednak na nieszczęście ... gdyż z "latającego przedmiotu" dostała właśnie szkarłatnowłosa ...
- KTO TO RZUCIŁ DO CHOLERY ?!!! - wydarła się cała nabuzowana. Palce wszystkich magów poleciały w kierunku nieszczęsnego Fullbustera, który to stał najbliżej swojej przyjaciółki.
- Z-zaraz, zaraz ! T-to był E-Elfman !!! - tłumaczył się w panice, jednak Tytania najwyraźniej nie miała zamiaru go słuchać. - No to już po mnie ... - załamał się po czym zrzucił z siebie bluzkę i zaczął uciekać.
- Już ja cie oduczę rzucania przedmiotami !!! Podmiana : Zbroja Lotu ! - wrzasnęła cała czerwona. Przyodziewając jedną ze swoich zbrój .. ta akurat przypominała strój geparda ... z mieczem dzierżącym w ręce, w zawrotnym tempie wkroczyła na "pole bitwy" targając skołowanym brunetem. Wszyscy inni na powrót zajęli się swoimi walkami. Kolejna rozróba .. tak jak na co dzień.
- Gray-sama w objęciach innej kobiety ?! - oprzytomniała nagle Juvia widząc swojego ukochanego przygniatanego przez Erze ... Tak ... chyba źle to odebrała ... - Kolejna rywalka w miłości !!! - wokół niej teraz rozwiana była mroczna aura, a swój przerażająco-zazdrosny wzrok przeniosła na szkarłatnowłosą. Jak wszyscy wdała się w bój.
- Ojejku - Mira zakryła usta dłonią lecz z jej twarzy nie znikł uśmiech ani na chwilę.
- Znów to samo ... - westchnęła Cana pijąc kolejną beczkę alkoholu.
- Jak dzieci ... - wtrąciła jak zwykle obojętna biała Exceedka.
- Carla ... - skarciła ją Wendy swoim delikatnym głosikiem na co jej przyjaciółka tylko prychnęła.
- Tak ogóle to ciekawe jak tam u Natsu i Lucy - zaczęła nowy temat Alberona.
Na imię Smoczego zabójcy, Lisanna momentalnie drgnęła. ( Aut. Weź wyjdź ! >.< ! )
- To prawda ... ciekawe jak im idzie. - zamyśliła się Marvell.
- Myślicie, że między nimi do czegoś doszło ? - poruszyła śmiesznie brwiami, wyciągając butelkę sake.
- Przecież już dawno doszło - odezwała się Erza która skończyła swój "pojedynek" i wlokła za sobą półprzytomnego Graya i Juvie wgryzającą się w jej kostkę.
- Ale jak to ?
- No całowali się prawda ? - zamyśliła się.
- Weee tam ! - odmachnęła Cana. - Ja mówię o TYCH sprawach ! - zaakcentowała to słowo uśmiechając się złowieszczo. - Pikanterii nigdy za mało ! - zaśmiała się upijając kolejny łyk.
- M-myślisz, że o-oni już ... ? - Tytania spaliła buraka, tak samo jak młoda Smocza Zabójczyni.
- Napeeewnoo ! - poklepała je po ramieniu. - Nie zdziwcie się jak wrócą i okaże się, że są parą ! - zapewniała. ( Aut. No właśnie ... Nie zdziwcie się ^^ )
- Ojejku ... - po raz kolejny dała o sobie znać Mirajane. Młodsza Strauss tylko wysłuchiwała ich podejrzeń.
- No młodzi przecież robią to teraz bardzo wczeeeśnie !
- Mówisz jak jakaś stara baba ...
- A co ty tam wiesz ! - oburzyła się brunetka.
- A ty ? - podpuściła ją Erza z niecnym uśmieszkiem.
- Ja ... ja ... A cicho ! Daj mi spokój ! - nadymała swoje zaczerwienione policzki po czym wzięła się za opróżnianie kolejnej beczki.
- Moim zdaniem to trochę przesada ... - odezwała się w końcu Lisanna. Na jej twarzy znajdował się dziwny grymas.
Nikt już jej nie odpowiedział. Wszystkie teraz spoglądały na ich całą czerwoną przyjaciółkę która to teraz obmyślała najróżniejsze scenariusze ze wspomnianą dwójką magów w roli głównej ...
~*~
Potrzebna tu będzie spora ilość siły ... - pomyślała blondynka biegnąc w stronę walczącego Dragneela.
- Otwórz się Bramo Koziorożca ! Capricorn ! - wyciągnęła jeden ze złotych kluczy. Po wypowiedzeniu odpowiedniej inkantacji pojawiła się koza w humanoidalnej formie. - Capricornie, proszę pomóż mu ! - zawołała.
- Hai, Lucy-sama. - odpowiedział tylko po czym rzucił się na jednego z wilków. Niestety nie zauważył zbliżającego się drugiego z tyłu który skierował się w stronę bezbronnej dziewczyny.
- Lucy nie podchodź ! - wrzasnął Salamander widząc jak jedna z bestii wyskakuje zza jego pleców.
- Co ? - spytała skołowana nie wiedząc co robić.
- Cholera ... - mruknął po czym podbiegł do niej tym samy przewalając na ziemię. Zdążył w ostatniej chwili, kiedy to czarne stworzenie wysunęło swoje ostre jak brzytwa pazury. Aby żadne z nich nie ucierpiało, odrzucił go wbijając nogi w jego brzuch.
- Czyś ty powariowała ?! A niby to ja jestem głupi i lekkomyślny ! - nakrzyczał na nią. Nadal miał ją w objęciach. Dopiero teraz na powrót otworzyła oczy. Wcześniej z przymusu je zamknęła kiedy poczuła pchnięcie w tył.
- N-natsu ?
- Tak - odpowiedział jej już łagodnie lecz zobaczył, że jej spojrzenie jest skierowane w bok zamiast na niego. - Lucy ? - podsunął jej wskazujący palec tuż przed nos, ruszając nim na prawo i lewo jednak ona nie zareagowała.
- Hmmm ? - wymruczała tylko. Już chciał się odezwać gdy usłyszał warczenie.
- Natsu ! To tamten sprawia, że Lucy nic nie widzi ! - zawołał Leo wskazując na szarego wilka z przecięciem na oku.
- Dobra ! - pomógł wstać Heartfili po czym w jego dłoniach na powrót pojawił się ogień. - Teraz to się doigrałyście ! Ale się napaliłeem ! - wrzasnął a płomienie tylko się powiększyły.
- Capricornie ! - zawołała dziewczyna. Gwiezdny duch już wiedział co miał robić. Ustawił się obok Dragneela po czym kolejno ruszyli na ogromne stworzenia.
- Czy mi się wydaje czy jest ich jeszcze więcej ?! - panikował Exceed latający w powietrzu, uważając aby żaden z nich nie upatrzył go sobie jako przekąskę.
- Tym lepiej ! - zakomunikował różowo-włosy rozpoczynając walkę.
- Co za głupek ... - pacnęła się w czoło lecz mimo tego uśmiechnęła się.
- Karyū no Kenkaku - ( Ostrze Rogu Ognistego Smoka ! ) - Natsu "zapalił" całe swoje ciało po czym uderzył w czarnego stwora z całą siłą wyrzucając go w powietrze. - Jeden z głowy !!! - zawołał rozradowany. Na jego uradowany nastrój pozostałe wilki zawarczały po czym zawyły głośno, co sparaliżowało chłopaka. Na szczęście koziorożec który również walczył, ochronił go przed atakującym zwierzęciem. Jednak ono nie dało się tak łatwo. Jako, że Capricorn znany jest ze swojej ogromnej siły fizycznej zadał cios, kopytem w szczękę wilka. Można byłoby przysiąc, że obnażając swoje kły .. po prostu ... uśmiechnął się.
Kiedy pozostałe zwierzęta uspokoiły się, wstał otępiały Salamander.
- Jak będziecie tak ciągle "śpiewać" to wkurzycie mnie jeszcze bardziej ! - zakomunikował zdenerwowany.
- Idioci ! Mówiłem wam, żebyście atakowali tego ! - Lew wskazał na szarego wilka trzymającego się z tyłu watahy.
- Będę robił co mi się podoba ! - zirytował się Salamander.
- Kosztem Lucy ?! - podał trafny argument na który chłopak umilkł. Jeszcze bardziej rozjuszony z zaciśniętymi pięściami, wręcz przedzierał się przez bestie ... do ich ... Samca Alfa.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Pfff ... Wybaczcie ale zmiana planów. Koniec sagi będzie w następnym rozdziale ...
Tak ... tą notkę dedykuję mojej wspaniałej rodzicielce, która to zepsuła moje plany ... przez co akcja się trochę przeciągnie.
Wybaczcie ale jak ona sobie zarządzi, ze mam zejść z kompa .. to dla niej nie liczy się czy coś jest dla mnie ważne.
Next prawdopodobnie za tydzień bo wyjeżdżam.
Tak więc jeszcze raz przepraszam ... Zawsze coś.
Mam nadzieję, że chociaż trochę się podobało gdyż znowu nie dodałam tej walki którą chciałam ... Jeszcze trochę dziubaski.
Ja ne !
Ojej chyba będę pierwsza. Czemu ty kończysz zawsze w takich momentach już sama nie wiem co się dzieje. Pogubiłam się :c Natsu to cud że się jeszcze nie wykrwawił, ręka a teraz i noga jeśli dobrze zrozumiałam. Matko tak chciałam kolejny rozdział a tu dzisiaj wchodzę na bloggera i bum! Nowy rozdział, nawet nie wiesz jak się cieszyłam. Serce waliło mi jak oszalałe no i siedziałam jak na szpilkach kiedy Lucy straciła wzrok, a Natsu mimo iż martwiąc się o nią nie mógł nic zrobić. A mimo to walczył, a dziewczyna czując to samo do Salamandra mimo tej przeszkody ruszyła mu z pomocą, choć okazało się iż tak on ją uratował jak na Smoczego Zabójce przystało. Później ta akcja w gildii mnie rozwaliła, myślałam że padnę ze śmiechu jak Gray prawie zginął przez Erzę. Juvia jak zwykle widzi tylko swoje rywalki w miłości, chociaż ja bym sobie Tytanii za rywalkę nie wybierała bo lubię moje życie. Spokojnie nie martw się jej nazwiskiem też się w tym gubię i piszę Loxar. Cana i jej domysły na temat czy Natsu i Lucy robili już TO. Padałam ze śmiechu. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, chociaż będę cierpliwa do następnego tygodnia, a nie zaraz. Gomenasai że nie skomentuję ale jadę na wakacje i wracam dopiero 14 sierpnia ale obiecuję nadrobić i skomentować w miarę długo. Teraz tylko jak potoczy się dalej walki i co się stanie z Natsu i wilkami. Spoko znam to jak ktoś każe mi zejść z komputera, ale zazwyczaj zamiast mojej mamy jest to moja kuzynka bo ona chce wejść, albo moja przyjaciółka każe mi wyjść na dwór. Dobra to chyba na tyle, rozdział super i czekam na kolejny. Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńPS. Mam nadzieję że długość komentarza odpowiednia. Jak za krótki to mów i postaram się poprawić.
Natsu przyznał się że jest głupi i lekkomyślny xD
OdpowiedzUsuńLucyna tracąca wzrok...rajusiu nawet nie wiesz jak mnie nastraszyłaś!
Ach...Cana i jej te...domysły >.<
Dziś króciutko, jednakże mam nadzieje że się z tego powodu nie pogniewasz :D
Notka ogólnie, meeeeeega wciagająca !! :3
Pozdrawiam :>
Ja tam się nie pogubiłam, akcja była świetna :D
OdpowiedzUsuńLeo obrońca swej damy... haha xD Ale na koniec to dosrał landrynie, nie ma co dobrze mu powiedział :P Ślepa Lucyna z początku na serio mnie nastraszyła, ale jak się okazało, że to magia wilków to odetchnęłam z ulgą ;p Fajnie tą walkę opisałaś, podobało mi się. No i jeszcze Leuś się skapnął, że jego pani rozmawia z tym czymś (swoją drugą jaźnią jakby) w swojej głowie...Ciekawie ciekawie.
Cana to jest zbok tak jak my, co nie Kamiś? xD Ale Erza też ją nieźle zagięła hehe. Najlepsza jednak była Juvia gryząca kostkę Tytani, no ryłam z tego jak idiotka xD
I Lisanna... gdy jest w zazdrosnym wydaniu to mi się nóż w kieszeni otwiera, tak jak napisałaś - idź i wyjdź :P
Szkoda, że na nexta trzeba będzie tyle poczekać, ale mam nadzieję, że wypoczniesz tam gdzie jedziesz :* Buziaki kochana
o MATKO! Świetny rozdział kochana. lucy która nic nie widzi? Masakra. Ale normalnie sceny w tym rozdziale były naprawdę świetne. I czyżby Loki wiedział o 'drugiej lucy' ? Mam nadzieję, że Natsu się szybko z nimi uwinie. A Happy mógłby wziąć stamtąd Lucy a Loki by mógł pomóc ;_; no cóż, czekam niecierpliwie na kolejny <3 aa i Cana to niezły zboczeniec, hahaha xD i juvia gryząca kostkę tytani? Śmiałam się jak debil jak sobie to wyobraziłam xD no i jeszcze cholerna Lisanna ;_; Ślę wenę kochana < 3
OdpowiedzUsuńOj, Cana, Cana... Jakie ty masz myśli ! Wstydziłabyś się. xD Ahahaha, Juvia z tą 'rywalką w miłości' rozwaliła mnie... Tytania ciągnęła za sobą Gray'a (współczuję, Gray :cc) i Juvię, która gryzła jej kostkę ! :D nie, no dobre ! xD Współczuję również Lucynce. D: Jeny, ta Lisanna. -.- Szkoda, że tak późno następny rozdział... D:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny !
~Shina ^^
Erza, Gray i Juvia wsuwająca kostkę... To było zajebiste XDDDDD Lucynka nasz bidna :cccc Śpiewanie w wykonaniu wilczków XDD Powalający rozdział :3 Miłego wyjazdu życzę i czekam na ciąg dalszy! Przesyłam buziaki i duuuużo weny! ;***
OdpowiedzUsuń*Shaila Black*
Jak można kończyć w takim momencie? Ja się pytam jak >.< Udusić to za mało, wiesz? <3
OdpowiedzUsuńAle za to rozdziałem wynagradzasz wszystko <3. Więc możesz dzisiaj spokojnie spać. :*
Natsu przyznaje się do tego, że jest głupi i lekkomyślny? SZOK!
Z tym oślepieniem Lucy to się przestraszyłam, ale później się okazało, że to tylko magia wilczków :*. Wtedy odetchnęłam z ulgą.
Akcja w gildii najlepsza. Cana ty zboczeńcu. Juvia widzi wszędzie rywalki w miłości. Ech, ona jest niemożliwa ;)
No i Salamander uratował swoją księżniczkę odpowiednio i tak ma być.
Rozdział ostatecznie podsumowując wyszedł w miarę pozytywnie.
Życzę weny :*
Zapraszam do mojego bloga : http://nalufairytailxonepiece.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział mimo że krótki Ehh czasem chciałbym być jak natsu i cb tak ochronić kochanie ;( <3<3 ;** w każdym razie bravo kotku za rozdzial i ci obiecuję że nie dam ci spokoju jeśli tg jako książki nie wydasz *.* <3<3
OdpowiedzUsuń