~*Lucy*~
- Co mnie tak obserwujesz ? - zobaczyłam jego szeroki uśmiech.
- J-ja ... ja ... - zacięłam się. - Emmm ... po prostu miałeś coś we włosach. - odpowiedziałam i zawstydzona wzięłam rękę.
- I przez jakieś piętnaście minut to wyciągałaś ? Wątpię - roześmiał się. - Jeszcze troooochę - przeciągnął to tak jakby mu się podobało. Nim się spostrzegłam chwycił moją dłoń i znów przyłożył sobie do głowy. - Proszę ... - błagał tym swoim spojrzeniem szczeniaczka.
- Chyba ci za dobrze ... - mruknęłam zirytowana jednak mimo to uśmiechnęłam się. Znów zaczęłam powoli gładzić jego różową czuprynę wplatając w nią palce. Po jakimś czasie zauważyłam, że znowu zasnął. Co za człowiek ... Z tą różnica, że tym razem chrapał ! To nie było takie zwyczajne pochrapywanie. Czułam się jak w jakieś bazie wojskowej ! Jak można wydawać z siebie coś takiego ?! Załamałam się. Dobra ... Teraz już nie jest słodki. - zaśmiałam się. Powoli zaprzestałam przyjemnej dla niego czynności i ostrożnie zsunęłam się z tego jakże dużego łoża. Jednak chyba się przeliczyłam. Gdy chciałam postawić pierwszy krok, ból głowy dał się we znaki. Zrobiło mi się słabo dzięki czemu upadłam z hukiem robiąc przy tym trochę hałasu.
~*Natsu*~
Usłyszałem jakiś huk. Szybko zerwałem się z pozycji leżącej. Obok łóżka zobaczyłem Lucy która usilnie próbowała się podnieść.
- Wszystko gra ? - podbiegłem do niej i pomogłem jej wstać. - Co się stało ? - pytałem zmartwiony.
- N-nic po prostu ... głowa mnie boli. To tylko przemęczenie. - uśmiechnęła się słabo.
- Przemęczenie ? - Aaaaa no tak ... Prawie bym zapomniał ...
- Mniejsza o to. - odezwała się po krótkiej chwili. - Szykuj się musimy iść do zleceniodawcy. - nakazała mi.
- Pfff - prychnąłem. - Chyba nie myślisz, że pozwolę ci iść w takim stanie ? Tym bardziej w te góry ... - skrzywiłem się pokazując jej krajobraz za oknem.
- Natsu ... - zaczęła. - Nic mi nie będzie. - przejechała zewnętrzną częścią dłoni po moim policzku. Dobra tego to się nie spodziewałem. - Już się tak o mnie nie martw ! - zaśmiała się wesoło.
- Wczoraj byłaś w fatalnym stanie. Naprawdę nie ...
- Denerwuje mnie twój upór ! - marudziła. - Niech ci będzie. Ty pójdziesz dowiedzieć się konkretów na temat misji a ja zostanę tutaj aby odpocząć.
Już chciałem otworzyć usta aby coś powiedzieć ale uprzedziła mnie kiwając palcem.
- Potem pójdziemy razem ... - rzekła groźnie.
- Hai ! - przerażony przytaknąłem. - Co za upierdliwa kobieta. - mruknąłem cicho.
Gdy już gotowy stanąłem przed drzwiami, kątem oka spojrzałem na nią. Siedziała ze spuszczoną głową wymachując nogami.
- Co się tak patrzysz ? - odwróciła się w moją stronę. - Możesz iść ! Nie zemdleje ci tu ! - uśmiechnęła się szeroko. Może i wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj ... to i tak się martwiłem. Nie potrafiłem przestać. Odpowiedziałem jej wymuszonym uśmiechem. Z niechęcią wyszedłem z pokoju i ruszyłem pod wskazany adres.
- Co się tak patrzysz ? - odwróciła się w moją stronę. - Możesz iść ! Nie zemdleje ci tu ! - uśmiechnęła się szeroko. Może i wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj ... to i tak się martwiłem. Nie potrafiłem przestać. Odpowiedziałem jej wymuszonym uśmiechem. Z niechęcią wyszedłem z pokoju i ruszyłem pod wskazany adres.
~*Lucy*~
Nareszcie poszedł ... Co za chłopak. Westchnęłam. Dzisiaj nic się nie powinno wydarzyć ... Poczułam ulgę. Usiadłam przy otwartym oknie. Chłodny powiew wiatru nie był uciążliwy. Wręcz przeciwnie. Ukoił moje wszystkie nerwy. Zamknęłam oczy i w ciszy przysłuchiwałam się odgłosom natury. Na moje szczęście na tyłach tego hotelu znajdował się piękny ogród na który miałam widok. Przyjemne uczucie. Kolejno mijały minuty. Od jego wyjścia ... z każdą chwilą było mi gorzej. Brakowało mi jego ciepła ... uśmiechu ... Po prostu jego całego. Nie miałam pojęcia dlaczego on tak na mnie działa. Dlaczego tak reaguje. Przecież ... sama mu powiedziałam, że nie wiem do końca co czuje. A może ... wiem ... ? Tylko nie potrafię się do tego przyznać ? Nawet jeśli ... to dlaczego ? Było to trochę meczące. Natsu jest jednym z najważniejszych ludzi w moim życiu. Zależy mi na niem ... nawet bardzo. Na samo jego wspomnienie moja twarz promienieje.
Więc ... ?
Moje myśli po raz kolejny przerwał ogromny ból . Zachwiałam się. Cholera znowu ?! Złapałam się za głowę.
- To twoja sprawka ? Co ty mi tam wyprawiasz ?! - zwróciłam się już na głos do mojego "drugiego ja".
- Weź mogłabyś mnie nie budzić ... Ja tu śpię - usłyszałam pomrukiwanie.
- Nie kłam. Bez powodu nie czułabym takiego bólu. - nie dawałam za wygraną.
- Daj mi spokój ! Ja też muszę czasem odpocząć ! - warknęła na mnie.
- Nie dam ci spokoju ! Ty też mi nie dajesz ! Zresztą dzięki za wczoraj ... - moje słowa wręcz ociekały sarkazmem.
- Daj mi się czasem rozerwać ... - kolejne niezadowolenie.
- Nie moim kosztem. Nigdy więcej nie chciałam tego zobaczyć. - posmutniałam. Robiła to wszystko specjalnie. Miałam jej dość. Samej siebie. - Czy ty naprawdę chcesz mnie wykończyć ? - dopytywałam ciągle.
- W jakim sensie ? - chyba ją to zaciekawiło.
- Emmm poczekaj cytuje ... - zamyśliłam się na chwile po czym wypowiedziałam jej słowa - "Nie myśl, że to koniec. Ta wredna szmata pożałuje ... Mnie się nie oczernia. "
Cisza ...
- Mówiłaś serio ? - nagle usłyszałam jej śmiech. Psychopatyczny śmiech ...
- Oczywiście moja droga ! Nie rzucam słów na wiatr ! - To mnie zszokowało. A już myślałam, że żartowała ... zresztą czego ja się po niej spodziewałam.
- N-nadal nie wiem dlaczego ... - nabrałam więcej powietrza do płuc.
- Kiedyś zrozumiesz - tym razem nie udało mi się wyłapać jej tonu.
Znów cisza ...
Nie warto się zamartwiać na zapas. Mam przy sobie wspaniałych przyjaciół. Tylko to jest teraz ważne.
Nawet się nie zorientowałam jak minęły już dwie godziny ! Gdzie on jest do cholery ? Zaraz południe a jego jeszcze nie ma. No nic, przebiorę się w tym czasie. Już miałam sięgnąć po bluzkę ale ból głowy znów mnie uprzedził. Tym razem dwa razy silniejszy niż wcześniej ! Myślałam, że zaraz wybuchnę ! Jakby tego było mało ... nie czułam nóg ... upadłam bezwładnie na ziemie. Moje ręce drżały. Raz było mi gorąco a raz zimno. To wszystko tylko w jedną chwilę ! To ... to nie jest normalne !
- N-naprawdę nie masz z tym nic wspólnego ?! - tym razem wrzasnęłam. Przed moimi oczami ukazał się jej obraz.
- To nie ja ! Uwierz mi ! - ona była ... zmartwiona ? - Ej ! Kontaktujesz ?! - pomachała mi przed oczami. - Ocknij się ! Cholera ! To ja chciałam cię wykończyć ! - oburzyła się.
- Bardzo śmieszne ! - warknęłam na nią.
Nic nie widziałam ... Czarno ... wszędzie czarno ... Dzwoniło mi w uszach. Co to ma być ?!
Zaczęłam się dusić. Cholernie dusić. Brakowało mi powietrza ! Nie miałam nawet czasu na myślenie. Ciemność ... Stwierdziłam, że walić to ! Wole się poobijać niż skonać z braku tlenu ! Po omacku odnalazłam drogę do okna. Podniosłam się na rękach bo na nogi nie mogłam teraz liczyć. Wychyliłam się i łapczywie zaczęłam czerpać powietrze. Czułam jakby moje płuca była miażdżone ! Bałam się ... bałam się. Nie o to co się ze mną stanie ... tylko o to ... co to wywołało. Odzyskiwałam po woli wzrok. Mimo, że widziałam jak przez mgle ... ale zawsze coś. Mój oddech zaczął się regulować. Emocję zaczęły również opadać. Wpatrywałam się z szokiem w dłonie. Niestety ten spokój nie trwał za długo. Zaczęło mnie mdlić. Nie wytrzymałam. Jak strzała wleciałam do łazienki i klękłam przed sedesem. Cudem zdążyłam. Zacisnęłam powieki i odgarnęłam włosy. Wszystko ze mnie wyleciało. Tylko zaraz ! Ja nic nie jadłam więc jak ... zapytałam samą siebie. Kiedy otworzyłam oczy i poczułam ten nieprzyjemny zapach ... zatkało mnie.
Krew ... Skąd tu tyle krwi ?! Znowu wuchta do toalety. Krew. Sama krew ze mnie wylatywała ! Dlaczego ?! Nie wiedziałam o co chodzi. Co się stało ... Nic. Milion pytań w głowie ... zero odpowiedzi.
Kiedy już mi przeszło wstałam na drżących nogach. Czucie powoli wracało do normy. W miejscu lustra dyndał tylko jeden kawałek szkła. Pewnie Natsu nie wytrzymał ... Natsu ... własnie gdzie on jest ?!
Mniejsza o to ... Mam większe zmartwienie na głowie. Spojrzałam w pozostałości lustra. Wyglądałam normalnie ... normalnie ! Człowiek w takim stanie ... Wyglądający normalnie ?! To nie trzymało się kupy !
Opanuj się ... Spokojnie ... Masz mocną psychikę ... Poradzisz sobie ... - wpajałam to sobie co chwile.
Poszłam do pokoju. Z trudem ale doszłam. Znów problem z oddychaniem ... Nie tak duży jak wcześniej wiec ledwo zwróciłam na to uwagę. Przyłożyłam dłonie do twarzy.
Co do ... ?! Wręcz wrzasnęłam jak poczułam jakąś ciepłą ciecz spływającą po moim policzku. Przetarłam ją kciukiem. Krew ?! Skąd tu się wzięła krew ! Znów poszłam w stronę szkła. Gdy je podniosłam ... Tym razem nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Rzyganie krwią to jeszcze przeżyje ! Ale ... krew zamiast łez ... ? Na dolnej powiece mojego oka uzbierała się. Przez nadmierną ilość zaczęła spływać po twarzy, skapując z podbródka i kończąc na moich ubraniach. Już mnie to teraz nie obchodziło ... Padłam na kolana .. któryś już raz z rzędu dzisiaj ... Zaczęłam wycierać twarz rękoma. Tylko po to by pozbyć się tej szkarłatnej cieczy.
Pogorszyłam ... Obmyłam twarz. Kiedy znów spojrzałam na swoje odbicie nie było jej już. Jednak po chwili znów spłynęła. Załamana wróciłam do pokoju. Jak ja mu to teraz wyjaśnię ? Jeśli nawet sama nie wiem co jest grane !
Usłyszałam pukanie. Spojrzałam w stronę drzwi lecz nikt nie wszedł.
- Już jeste ...
- Puka się ! - rzuciłam w niego poduszką i odwróciłam się szybko do niego plecami.
- Pukałem ! - wydarł się odrzucając obiekt z twarzy.
- To na przyszłość wchodź drzwiami a nie oknem ! - znów podjęłam próbę starcia krwi z pod oka.
- Coś się stało ? - przybrał łagodniejszy ton. Kroki ... Podchodził powoli ... niepewnie. Stanął przede mną. Odwróciłam głowę tak aby nie było widać prawej strony mojej twarzy. - Co ci jest ? - spytał ponownie. Ujął dłonią mój policzek. Po tej stronie po której nie chciałam. Wzdrygnęłam się. - Zimno ci ?
- N-nie po prostu ... - zaprzeczyłam nie wiedząc co powiedzieć. Skrzywił się. Poczuł się ... urażony ? Najwyraźniej, gdyż pospiesznie wziął rękę.
- N-natsu ... t-to nie tak ! - tłumaczyłam się. Zrobiło mi się głupio.
- A jak ... ? - zapytał obojętnie. - Nie, dobra nie tłumacz się. Pamiętam co mi powiedziałaś. - posmutniał ... Widziałam to ... Na jedno oko ale widziałam.
- Zbieraj się zaraz musimy ruszać.
- D-dobrze ... - Odwróciłam się pospiesznie o 180 stopni tak aby na wszelki wypadek nie zobaczył roztartej krwi. Popędziłam do łazienki. Moja twarz była ... czysta ... Ulżyło mi. Wzięłam jeszcze ubrania i zaczęłam się przebierać.
~*Natsu*~
- Co do cholery ... ? - spojrzałem na zakrwawioną rękę gdy tylko blondynka weszła do łazienki. To nie była moja krew. Co tu się wydarzyło ? Spojrzałem zmartwiony na uśmiechnięta i gotową już Lucy. Czego mi nie chcesz powiedzieć ... ?
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie misiaczki wy moje ;3 Dzisiaj nie w nastroju dlatego tak krótko ; / Wybaczcie mi.
Mam nadzieje, że choć trochę się podobało :)
Jak na złość kiedy czekam na opinie pod ostatnim postem tylko 3 komentarze >.> ::D Hahha :p Nie no nie przejmuje się tym xd
Ważne aby wam się spodobało ^^ Wtedy i ja będę zadowolona :D
A co do one-shota ... :D Nawiązując do pytania Yashy-chan ... XD Będzie on poświęcony NaLu oczywiście :p Jakoś nie ciągnie mnie na razie do paringowania innych postaci >.> Wybaczcie ale wszystko przyjdzie z czasem ;) Więcej o One-shocie chyba nie powiem :D Jedynie to, że nie liczcie na +18 ( bo nie jestem w tym dobra >.< ) a szykujcie chusteczki XD <3 ( +18 jeszcze trochę i sie doczekacie :p I to nie w jednopartówce ^^ )
Buziaki i pozdrawiam wszystkich ! ; *
Ja ne ! : *
Uuu, no to się porobiło! Każdy rozdział jest coraz bardziej owiany tajemnicą. Sekrety i nowe tajemnice, wciąż mnie czymś zaskakujesz. Pogubiłam się już we własnych myślach, co blondynce może dolegać. Ale te jej objawy i to wszystko ... opisałaś to tak mrocznie, że aż mam gęsią skórkę! Widać, że to Twoje klimaty, bo piszesz o tym świetnie! :)
OdpowiedzUsuńPoczątek rozdział- aż rozpłynęłam się! Z Natsu taki słodziak, nawet jak chrapie *.*
Weny :**
OMG! Biedna Lucy :c co Ty jej robisz?! *wściekła mina* ale i tak uwielbiam jak piszesz :D te wszystkie tajemnice są tak intrygujące, że nawet ja nie mogę sie wszystkiego domyślić! XD co do Natsu... jaki on jest słodki *-* poprostu kocham takie sceny jak na początku :D tylko na serio martwię się o co chodzi z tym bólem głowy i krwią! Z niecierpliwością czekam na następny! I licze na wyjaśnienia :*
OdpowiedzUsuńWeny, weny, weny! ;*
~ Wera ;*
Się porobiło, jeszcze bardziej namieszało. Najpierw ta "druga ja" Lucy, teraz coś takiego... biedna, oj biedna Lucyna :C
OdpowiedzUsuńNo i końcówka mi się bardzo podobała, taka... fajna :D NaLowska xD
Nie mam zbytnio czasu, więc wybacz, że tak krótko, ale nawet nie wiesz jak się cieszę, że teraz tak często dodajesz rozdziały i że trzyma Cię wena. Bo musi Cię trzymać, skoro piszesz tak dobre rozdziały! Oby tak dalej :*
Aaaa no i dzięki za odpowiedź co do one-shota. I mi ten wybór nie przeszkadza, ani trochę :D
UsuńNo i pisałaś już różne scenki... I jakoś nie chcę mi się wierzyć, że nie umiesz pisać takich rzeczy jak +18 xD Chyba nie chcesz się przyznać, albo jesteś zbyt skromna ;P (Więcej wiary w siebie!). Nie mogę się doczekać hehehehe *zboko Yasha mode on xD*
Kyaaaaa! Ile tajemnic! W mej główce tyle się nie pomieści! >.< Biedna Lucynka :< Oczywiście końcówka wymiata ^.^ Przepraszam, że znowu mnie nie było T.T Oczywiście będę wszystko nadrabiać mordko :***
OdpowiedzUsuńKami - chan! :*
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Award! Szczegóły u mnie :*
Matko *o*
OdpowiedzUsuńKolejny cudny rozdział ^^
I znowu mieszanina tajemnic :D
Biedna Lucy ._.
Mam nadzieje, że Natsu się dowie i coś zrobi >:)
Ostatnio miałam sen jak koleżanka płacze krwią ._____.
Boje się siebie ._.
No nic :3
Weny życzę, która jak widać nie opuszcza cie ^^
I zapraszam do mnie bo nowy rozdział ;p
piękne to jest tak dalej :)
OdpowiedzUsuńBiedna biedna lucy ;( Ehh żal mi jej za to lucy jak kobieta nie zdecydowana raz go wywala a raz chce go XD -.- wtf swietny rozdział ;** i pisanie z natsu perspektywy świetnie ci idzie ;** <3
OdpowiedzUsuń