piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 27 " Poznaj ... mnie ? "

...
- To dlatego .. trzymasz mnie na dystans ? - spytałem mimo, że wiedziałem jaka jest odpowiedz. Jej przytaknięcie jedynie utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Westchnąłem. - Mam wrażenie, że nie tylko o to chodzi.
- I masz rację ... - znów potwierdziła. - Od kiedy to ty się taki bystry zrobiłeś ? - zaśmiała się. Tak bardziej ... szczerze.
- Przeszkadza ci to ? - burknąłem krzyżując ręce. Chociaż w sumie ... To jakim cudem udaję mi się wszystko odgadnąć ?! O dziwo nie musiałem się wysilać ... Co jest bardzo dziwne, nawet ja to przyznam. Jakby tak nad tym pomyśleć ... Nie ! Koniec myślenia ! Trzeba przejść do konkretów !
Mattaku* ... zadziwiam sam siebie. Potrząsnąłem głową i znów przeniosłem wzrok na dziewczynę.  Była taka zmyślona. Odchrząknąłem. Jakby wyrwana z transu rozejrzała się wkoło ze zdziwieniem jednak zaraz oprzytomniała.
- W-wybacz. - powiedziała speszona.
- Nic nie szkodzi ... Powiesz mi o co chodzi ? - spytałem zmartwiony. Tak. Martwiłem się. O nią. Zawsze tak było.
- C-chyba będę musiała. - skrzywiła się obejmując ramiona rękami. Dziwiło mnie jej zachowanie. Chyba to normalne prawda ?
- Pewnie zorientowałeś się już, że zachowuję się trochę ... inaczej. Prawda ? - przeniosła wzrok na mnie. Była smutna. W jej czekoladowych tęczówkach dostrzegłem strach, tylko nie wiedziałem dlaczego. Nic już nie wiedziałem.
- To chyba raczej normalne ... - zadrwiłem chcąc żeby wyszło to bardziej zabawne.
- Cicho ! Ja tu przemawiam ! - powiedziała stanowczo z nutką rozbawienia.
- Jak przemawiasz to po co zadajesz pytania ?!
- Nie kwestionuj tego ! - warknęła z błyskiem w oku. - A zresztą masz rację. - mruknęła.
- Cholera przestań przyznawać mi racje ! Dziwnie się z tym czuję ... - z nadymanymi policzkami odwróciłem głowę w bok.
- Dobra, przejdźmy do sedna. Może nawet ... poczuję się trochę lepiej gdy komuś o tym powiem. - Ona jest smutna ... ciągle smutna ! To jest tak irytujące ! Nienawidziłem tego ... Nienawidziłem jej takiej oglądać. Wole jak się uśmiecha ... śmieje. Wyzywa mnie od idiotów i bije po głowie ... Więc dlaczego tak nie jest ? Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to może się nawet dowiem.


~*Lucy*~

Teraz moje myśli się jeszcze bardziej pogmatwały. Chciałam a jednocześnie nie chciałam mu o tym mówić. Zostałabym zmuszona opowiedzieć o tym co działo się podczas mojej sześciomiesięcznej nieobecności. A nie lubiłam do tego wracać. Mimo wszystko ... jeśli mi na nim zależy ... a cholernie zależy ! To murze mu to powiedzieć. Tylko, że będzie się martwił ! Nie chcę by ktoś uważał mnie za słabą dziewczynkę niepotrafiącą poradzić sobie z własnymi problemami. Jednak tym razem zrobię wyjątek. Dla tego ... który jest ze mną od początku ... dla tego który cały czas mnie wspiera, jest przy mnie wtedy gdy tego potrzebuję. Wiem, że mogę mu zaufać. Jednak boję się, że ONA tego nie zaakceptuje ... 
- Chodź ze mną. - chwyciłam go za rękę. Ciepło jego dłoni momentalnie rozeszło się po moim ciele. To było takie przyjemne uczucie ... 
Weszliśmy do łazienki. Jednak nie w tym celu co ostatnio. Oh o czym ja myślę ?! 
Stanęłam przed lustrem. On tuż obok mnie. Nadal trzymałam go za rękę ... tak jakbym bała się, że jeśli go puszczę, to ucieknie. Na pozór nic się nie zmieniło. Dwa odbicia normalnych ludzi. Nie. Magów. Lecz tylko na pozór. 
- J-jesteśmy w ... łazience. - odezwał się beznamiętnie jednak na jego twarzy widniało zdziwienie. 
- Spójrz na to z innej perspektywy ... - zaczęłam powoli jednak widząc po ostatnim słowie jego zakłopotaną minę pacnęłam się w czoło. 
- Czyli z innego punktu widzenia ... ! - załamałam się. Nadal nic. - Wyobraź sobie, że nie jesteśmy w łazience, po prostu stoimy przed lustrem. 
-No bo stoimy przed lustrem ... - mówił tak jakby analizował wszystko co własnie powiedziałam. 
- No tak stoimy ! - zaczęło się we mnie gotować. On naprawdę nic nie rozumiał. 
- Spokojnie .. - przestraszony starał się mnie uspokoić gestykulując jedną ręką. 
- Spójrz w lustro !!! - wydarłam się tak, że w milisekundzie stanął na baczność przodem do obiektu. - Tak lepiej .. - mruknęłam zirytowana. Nie ma to jak kłótnia z tym idiotą akurat w tym momencie ! 
Cholera przez ciebie cały czas go obrażam ! - warknęłam w myślach. O dziwo odpowiedziała mi tylko cisza. Mniejsza o to ...
- A teraz ... - wzięłam głęboki oddech. - Myśl o mnie jak o kimś ... kogo nie znasz. Kto jest moim zupełnym przeciwieństwem. Wylicz sobie przeciwne cechy do tych moich i skup się na nich. - mówiłam bardzo powoli tak aby mnie zrozumiał. Jednak ..
- Co ? - spytał jak gdyby nigdy nic.
- Skup się ! - nawrzeszczałam na niego. - Jeśli jestem dobra to wyobraź mnie sobie jako złą ! Tak samo z innymi cechami ! Takie to trudne ?! - załamałam się jego wolnym tokiem myślenia. 
- Aaaaa ! Zła Lucy ? - zamyślił się. - Nie ma problemu ! - uśmiechnął się szeroko.
- Jak ty masz złe mniemanie o mnie ?! - oburzyłam się i opuściłam bezradnie głowę. Gdy znów ustawiłam się do pionu ... mina mu zrzedła. Usta miał wykrzywione i zmarszczone czoło. O czym on ... ? 
Nagle powierzchnia lustra zrobiła się mglista i miejscami nie równa. W pewnym momencie tak jakby ... zaczęła falować. Po kilku chwilach zaczęło wracać do normy. Jednak w miejscu naszego odbicia ... Nie. Raczej mojego ... Pojawiła się pewna osoba. Chociaż nie wiem czy można tak to nazwać. 
- Pomyślałeś o mnie przystojniaczku ? Oooo Kope lat Lucy ! - zawołała drwiąco i z rozbawieniem. 
- Ostatnim razem widziałam twoje ciało pól roku temu ... - zirytowałam się. - Nie postarzaj mnie tak. Widząc jak jej sylwetka z mglistej zaczęła się modernizować we własny sposób ... odwróciłam wzrok. Z wykrzywioną twarzą dopiero kilka chwil później odważyłam się odezwać.   
- Natsu ... Poznaj ... mnie ? - mruknęłam bardziej pytając ... - O ile można to tak nazwać ... - prychnęłam. Nie byłam zadowolona. Oparłam się o umywalkę czując ucisk w piersi. Ciężko mi się oddychało. 
- Co do ... ? - zaczął zszokowany chłopak cały czas spoglądając w obiekt na ścianie. 
- Coś nie tak ? - mruknęła blondynka, a raczej moje odbicie do którego została dołączona własna wola. Tak jakby ... - Przecież już się widzieliśmy, nie udawaj zaskoczonego ! - oburzyła się.
- Ż-że niby jak ? - chyba nigdy go nie widziałam w takim stanie. Stał jak sparaliżowany z niedowierzaniem w oczach. - Ej zaraz ! Dwie Lucy ! - wrzasnął roześmiany już Salamander. Co za zmienne nastroje ... 
- Nie mam pojęcia co ty w nim widzisz ... - usłyszałam w głowie jak zirytowana przekierowała do mnie swoje własne myśli. 
- Cicho bądź. 
- A-ale jak to ? Przecież ona jest tu ... A ty TAM ! - Pokazywał palcami to w jedną to w drugą stronę. Albo udaje .. albo po prostu jest głupi ... Zresztą nad czym ja się zastanawiam. Odpowiedz jest oczywista ... Z przypływu irytacji uderzyłam się w głowę. 
- Dlaczego się bijesz ? - zdziwieni zapytali to samo pytanie spoglądając na mnie jak na wariatkę. 
- Zamknąć się ! 
- Hai, hai. - przytaknęli posłusznie.
- A więc ... Nadal nie rozumiem o co chodzi - jakby zmęczony tym wszystkim mruknął pod nosem. Westchnęłam. Już chciałam się odezwać lecz ona wyprzedziła mnie. 
- Ohhh głupiutki chłopczykkk ... - droczyła się z nim mówiąc jak do małego dziecka na co ten spojrzał na nią z pogardą. 
- Dlaczego powiedziałaś, że już się widzieliśmy ? Wyglądasz jak Lucy ... ale nie tak do końca. Zmierzył moje "nowe odbicie" od góry do dołu. 
Miał rację. Jej włosy były o wiele dłuższe od moich mimo tego, że moje już nabrały na długości. Były one mniej więcej przed kolana. Długie loki idealnie podkreślały jej twarz która miała bardziej wyraźne rysy twarzy. To dzięki niej zaczęłam podkręcać delikatnie włosy ... Zabawne.  Z kolei oczy ... Jedno identyczne jak moje o czekoladowym brązie. Natomiast drugie ... krwisto czerwone ... ze zwężoną źrenica. Może i są to niewielkie zmiany a jednak potrafią trochę odstraszyć. Ubrania ... Ubrania były bardzo podobne do moich, jednak coś mi się nie podobało. A mianowicie ...
- Jakie małe ... - Smoczy Zabójca przybliżył twarz do lustra na wysokości mojej ... jej ... klatki piersiowej. 
- Gdzie się lampisz zboczeńcu ?! - zakryła górną część ciała rękami. Jego reakcja zbiła ją z tropu przez co lekko poczerwieniała. 
- A tutaj z kolei ... -  tym razem nachylił się w moją stronę. Nie dałam mu ani chwili na odreagowanie. 
- Ja ci dam ... ! - łokciem uderzając w jego kark sprawiłam, że wbił się z hukiem w podłogę. 
- G-gomenasai ... - wybełkotał.
- Wstawaj ! - podniosłam go. 
- Najpierw mnie nokautujesz a potem każesz wstawać. Ranyy ... - mruknął rozmasowując tył szyi.  
- N-natsu proszę skup się ... - poprosiłam próbując nabrać powietrza. 
- Co ci się ... ? - zaczął zmartwiony.
- Wciąż jest za słaba ... - odezwała się "druga wersja mnie".
- Lucy nie jest słaba. - warknął Salamander. 
- To jak wyjaśnisz jej stan ? - spojrzała na mnie kontem oka. 
- Ja nawet nie wiem ...
- Tak jakby ... Hmmm Przywołała mnie ? Nie wiem jak ci to wyjaśnić. - mruknęła zamyślona. - O już wiem ! Spójrz, nadal trzyma cię za rękę. Odkąd tu weszliście nie puściła cię nawet na chwile. W ten sposób ...
- Weź już się łaskawie zamknij. - odezwałam się gdy tylko zdołałam nabrać powietrza do płuc. - Ja mu o wszystkim powiem ...
- To po jakiego chuja mnie tu wezwałaś ? - prychnęła. 
- By pokazać, że to ty mnie tak zmieniłaś. 
- Tak najlepiej oskarżać mnie o wszystko ... 
- Pokaż mu swoją prawdziwą naturę ! No dalej ! Niech zobaczy ! - prowokowałam ją. 
- Naszą ... - poprawiła mnie wrednie. 
- O co wam chodzi ? - spytał zdezorientowany różowo włosy. 
- O to, że ja nigdy bym TEGO nie zrobiła ... - załamałam się. 
- No i tym się różnimy ! - klasnęła radośnie w dłonie. 

~*Natsu*~


- Tego ... ? - szepnąłem do siebie. Co do ... 
- Już rozumiem ... - gdy odezwałem się obie spojrzały na mnie z zaskoczeniem. - Teraz już wiem dlaczego powiedziałaś, że już się widzieliśmy. To byłaś ty ! To ty sprawiłaś, że Lucy cierpiała ! To ty ją do TEGO nakłoniłaś ! Czy ty wiesz jak ona się po tym czuję ?! - wydarłem się sfrustrowany. "Prawdziwa" blondynka wlepiła smutny wzrok w podłogę natomiast ta druga prychnęła obojętnie. Irytująca baba ...
- Nic nie wiesz ... Ty nic nie wiesz. To ty sprawiłeś, że ona cierpi !!! Dzięki niej ja też to odczuwam ! Ten ból ! Ja ... ja ją tylko utrzymuje przy życiu ! - dała upust emocji. Mnie ... zatkało ... 
Ja ... ? 
Ja sprawiłem .?
Że ona ... cierpi .?
Jak .?
Kiedy .? - tylko to mnie teraz zastanawiało. Może ja naprawdę nic nie wiem ... 
- Ty zdziro ! Jak możesz ?! - blond włosa po raz kolejny uniosła głos lecz dzięki temu drgała niebezpiecznie próbując zaczerpnąć powietrza.  - To ty jesteś powodem całego cierpienia ! N-natsu ... zawsze ... zawsze był przy mnie ! Nigdy mnie jeszcze nie skrzywdził ... - pod koniec jej głos przerodził się w szept. 
- Na razie ... - dodała szeptem ta druga. 
Znów ... To słowo odbijało mi się echem w uszach. Na razie ? Przecież ja ... Ja bym jej nigdy nie zranił ! 
- Nigdy ... Nie pozwolę aby coś jej się stało. 
- Już nie raz na to pozwoliłeś. - odpowiedziała beznamiętnie.  Drgnąłem. 
- Nigdy ... Nigdy nie pozwolę aby cierpiała z mojej winy ! Rozumiesz ?! - z nienawiścią w oczach spoglądałem w jej kierunku. Czułem na sobie wzrok osłabionej blondynki. Uśmiechnąłem się lekko. 
- Chyba już rozumiem ... dlaczego ci tak ciężko. 
- N-natsu ja ... 
- Jesteś złem wcielonym ... Jak ... Jak można zbijać dla przyjemności ?! - warknąłem. To bylo chore ... 
- Bystry jesteś ... - poklaskała. - Zademonstruje ... Lubie utwierdzać naiwnych ludzi w najgorszych ... najczarniejszych przekonaniach.  - Odchrząknęła po czym z jej ust wydobyła się straszna przerywana melodia. Wokół niej wyczułem wrogą aurę ... Wręcz odstraszającą. 


( CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ! )
( Ukaże się dość spora ilość krwi i niezbyt kolorowych wizji. )
( Nie jedz ani nie pij podczas czytania ! ) 

Pod koniec wyszczerzyła się jeszcze bardziej ukazując białe szpiczaste kły. Gdy na nią spojrzałem ... To nie była ta sama osoba. Jej włosy unosiły się lekko w powietrzu. Dłonie pokryte były szramami a paznokcie stały się istnymi szponami. Twarz miejscami była ... popękana, a jej połowa ... od krwi. Jej stróżka spływała z kącika ust. Z każdą chwilą przybywało jej coraz więcej i więcej. Przybyło jej na tyle, że po woli zaczęła skapywać z jej podbródka. Nie wiedzieć kiedy jej ręce również pokryły się szkarłatną cieczą. Na bluzce ... w jednym momencie pojawiły się czerwone smugi i odbicia dłoni. Poszarpana spódniczka ... a z pod niej, po nodze spływający jeszcze większy strumień krwi. Niecodzienny widok. 

- Nie ... Proszę ... - Lucy padła na płytki chowając głowę w kolanach. - Przestań !!! N-nie mogę dłużej ... Nie wytrzymam tego widoku !!! - lamentowała a z jej oczu polał się potok łez. Kucnąłem przy niej i od razu poczułem jak wtuliła się w mój tors. Była zimna ... ona była lodowata ! Niedobrze ... 
- Masz przestać ! Rozumiesz ! - zwróciłem się do .. "tego czegoś". W odpowiedzi usłyszałem szaleńczy śmiech ... wręcz źle działający na psychikę.
- A może nie ... - droczyła się ze mną. Ruszyła rękami. Przeniosłem wzrok na roztrzęsioną dziewczynę. Nie chciałem widzieć nic więcej co tamta chciała mi zademonstrować. A jednak ... Przed moimi oczami pojawił się obraz ... jej obraz ... Trzymała ... jakiś ludzki narząd w dłoni ... Dziwnie pulsował. Czy to było ... Serce ? 
Przyłożyła je do ust. Powoli wodziła po "tym" językiem. Jej twarz wyrażała zadowolenie. Sprawiało jej to przyjemność. A potem ... rozgniotła je. Tak jakby było niczym ... Krew trysła na około. Koniec.
- NIEEEE ! PRZESTAŃ ! - krzyczała Lucy coraz bardziej zalewając się łzami. 
Nie wytrzymałem podszedłem do lustra i spojrzałem jej w oczy. 
Ona ... spokojna ... z rozbawieniem wpatrywała się we mnie. 
Ja ... z gniewem ... z nienawiścią obserwowałem jej krwiste oko.
- Wiem co chcesz zrobić ... Nie myśl, że to koniec. Ta wredna szmata pożałuje ... Mnie się nie oczernia. - zadrwiła. Zrobiła się poważna ... śmiertelnie poważna. 
- Lucy nie jest szmatą ... Nie waż się tak mówić. - warknąłem na nią. - Ty jesteś nic nie wartym ... człowiekiem ? Heh nie wiem czy mógłbym cię tak nazwać - wyszczerzyłem się głupkowato. 
- Ty mały ... 
- Masz ją zostawić w spokoju ... W innym wypadku będziesz miała do czynienia ze mną. 
- Wybacz kochany ... jestem jej częścią. Gdy tylko mi się nudzi ... mogę nawiedzać ją w najgorszych koszmarach ... O wiele gorszych niż widziałeś przed chwilą - powędrowała językiem wokół ust. 
Wziąłem zamach. 
- Pa pa Lucy - uśmiechnęła się. Milutko ... fałszywie. - Porozmawiamy później ... - powiedziała ze zgrozą marszcząc brwi. 
Po chwili echem odbijał się dźwięk tłuczonego szkła.
Prócz tego usłyszałem jak łapczywie nabrała powietrze. Podbiegłem szybko. Była blada ... bardzo blada ... Wydawać by się mogło, że jeszcze bardziej zimnym nie da się być ... a jednak. 
- Dziękuje Natsu ... Dziękuje ... - łkała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łózka. 
- Wybacz mi ... gdybym tak nie nalegał ... - skrzywiłem się. 
- Nie. - odezwała się ledwo przytomna. - Wiesz co .. ? Od razu mi lepiej - uśmiechnęła się blado. - Jednak dobrze zrobiłam mówiąc ci o tym ... albo raczej pokazując. - zaśmiała się. - Teraz tylko muszę odpocząć. 
- Nie jest z tobą najlepiej ... Może jednak ? 
- Nie trzeba. Nie martw się. - jej drżąca dłoń przyległa do mojego policzka. - Tak jest zawsze, za każdym razem ... gdy ... - urwała w połowie. Zasnęła. Ostrożnie musnąłem wargami jej czoło. 
Gdy co ? Zastanawiałem się. 
A więc ... Nie był to pierwszy raz ... Prawda ? 

...

Tą samą melodię usłyszałem kilka sekund później. Najwyraźniej do niej też było to kierowane ... Po raz kolejny zaczęła dygotać a na jej czole pojawiły się krople potu. Wtuliłem się w nią jeszcze bardziej. Wydawać by się mogło ... że gdy to poczuła ... uspokoiła się. 
Mimo wszystko wiedziałem ... to będzie ciężka noc ... 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Gahahhahahaahahhaha ! *napad śmiechu i radości * Jedy Jedy ! Jak się cieszę ! * ociera łezki * 
To jest ... to jest ... Lepszego rozdziału to ja chyba jeszcze nie napisałam !!! Co wy o tym myślicie ?! Myślałam, że wyjdzie dłuższy ; / 
No ale nic ! Dawno nie cieszyłam się tak z napisanego rozdziału ! Rozpływam się ! 
Może dlatego, że w moich klimatach ? XD 
Proszę was wypowiedzcie się na ten temat ! Energia mnie rozpiera ! >.< ! 
Bynajmniej mam nadzieje, że się podobało ! ^^ 
Kto się spodziewał czegoś takiego ? hmmm ? :D 

Jeszcze tak na ostatek ... xd Mam w planach pierwszego One-shota ! <3 Kto się cieszy ?! :) Pojawi się on w najbliższym tygodniu ; *

Buziaki i pozdrowionka dla wszystkich czytających ! <3
Ja ne ! : *

5 komentarzy:

  1. A o czym one-shot? ;> I jak rozpiera Cię energia to pisz dalej bo ciekawa jestem jak cholera! xD
    Podobało się, i to bardzo. Takie trochę to inne, o wiele mroczniejsze niż zwykłe Fairy Tail, ale klimat mnie tak wkręcił, że .. wow :D Znowu wow :D
    I przyznam, że co raz bardziej podoba mi się jak piszesz z perspektywy Natsu :)
    I dużo się wyjaśniło, na prawdę dużo. Czyli co, Lucy jest taką małą wredotą teraz, ale to dlatego, że ta "druga ja" się nad nią znęca? I swoją drogą, widać że te mroczne akcje to twój klimat :D Opisałaś to świetnie! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. o JA CIE! Uwielbiam to <3 jak mogłaś tak męczyć Lucy *wściekła mina* ale chciaż Natsu się nią zajął :D *banan na gębie* mam nadzieję, że będzie więcej takich akcji ;D kocham to Twoje opowiadanie!! <3 Ciebie też :* weny misiaku :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany, jestem tak zszokowana (oczywiście w pozytywny sposób)
    że nie będę się rozpisywać, tylko pogratuluje niesamowitej weny :D
    Uśmiech nadal nie schodzi mi z twarzy xD

    OdpowiedzUsuń
  4. N-niezły rozdział o_o
    Ja.. Ja... JA UWIELBIAM TAKIE KLIMATY .__.
    Tak, tak, tak. Wiem.
    No i w końcu coś się wyjaśniło. Ta druga.. Lucy? Znaczy ta część jej to wredna i -<
    Weny i czekm na kolejny rozdział :3 ... I One-shot'a XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna lucy ;( dzięki że natsu cuwa XD btw ta piosenka Xdd ;*** haha powiem ci tak kochanie zajebiscie pokazalas ta lucy ale widzę że slon ci tu pomógł XD ;* i arioch muhuhuhuhahaha *psychicny śmiech :) *

    OdpowiedzUsuń

Layout by Raion