sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 22 Nieproszeni goście

     Skup się ... Skup się ... - powtarzała sobie w kółko. Nic, nadal niepochamowane drgania. Skup się ... Skup się ... Nadal nic, cały czas przerażenie w oczach.
- Heloł ! Mówi do ciebie idiotko ... ! - usłyszała nagle. - No masz ... Obraziłam samą siebie.
- Ale ty jesteś pusta. - odpowiedziała poirytowana blondynka. - Cholera zrobiłam to samo ...
- Haha ! Niedaleko pada jabłko od jabłoni ! - śmiech rozległ się w całej jej głowie. - Tak w ogóle to od kiedy to taka grzeczna dziewczynka, tak się nieładnie odzywa ? - zadrwiła.
- Zabije cię kiedyś ...
- Spróbuj szczęścia ! - zaśmiała się przerażająco.
...
- Lucy ! Ej Lucy ! - potrząsał ją za ramiona. Zachowywała się dziwnie. Rozpłakała się. Tak nagle. Niespodziewanie. Nadal trzymała się za głowę i majaczyła coś pod nosem. Podniósł ją i usadowił sobie na kolanach. Momentalnie oparła głowę o jego tors a on objął ją ramieniem. Czuła się przy nim bezpieczna. Emocje wręcz z niej wypływały. Czuła się taka ... samotna, kiedy nie było go w pobliżu. Gdy nie widziała jego pięknego, rozbrajającego uśmiechu ... Gdy nie czuła jego ciepła ...
Delikatnie gładził jej blond włosy, tak miękkie w dotyku.
- Ciii ... Wszystko będzie dobrze - starał się ja uspokoić.
- W-wybacz, po prostu ja ... - Niewiedziała co powiedzieć. Plątała się we własnych myślach.
- Nie myśl o tym co było.
- Ale to nie o to chodzi ... - odpowiedziała mu niepewnie, chciała o czymś powiedzieć lecz zawahała się.
- To o co chodzi ? - ta dziewczyna coraz bardziej go zaskakiwała. Teraz to się dopiero pogubił. Nie zdawał sobie sprawy z tego co się dzieje. Wiedział tylko, że coś jest na rzeczy. Tylko jeszcze nie wiedział co.
- Już nieważne - zrezygnowała. Nie chciała tego, nie chciała być w tym samym ... ale bała się. - Ale i tak Dziękuję. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
- Za dużo chyba dzisiaj tego dziękuję i przepraszam - wykrzywił się co spowodowało nie lada rozbawienie u Heartfili. - No taką to ja mogę cię oglądać bez przerwy ! - widząc roześmianą dziewczynę jemu również poprawił się humor.
- Zauważyłeś, że zazwyczaj nasze rozmowy kończą się niezbyt miłym zakończeniem ? - spytała zamyślona.

Z punktu widzenia Lucy :D
 


Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie bardziej do siebie. Nie przerywając niczego, usiadłam mu na kolanach okrakiem. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą w spół pracować. Całował mnie coraz bardziej namiętnie. Tak jak jeszcze nigdy. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi.
Mógłbym to robić bez przerwy lecz oderwałam się od niego. Nie chciałam, lecz musiałam. Znów mi próbuje przeszkodzić ... Niech to szlag weźmie tą jędze ...
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie jeden problem ... a mianowicie, ja sama. Nie miałam jak mu o tym powiedzieć, nawet nie chciałam.
...
- Sama mu to powiem - po raz kolejny dzisiaj usłyszałam ten głos ... swój głos. ( Aut. Uświadomiłam wam co nieco ? XD )
- Nie, tym razem się nie dam. Mam do tego porządną motywację ! - postawiłam się.
- Mam rozumieć, że to on jest tą motywacją ? Ten idiota nie jest nas wart ... - odrzekła jakby nigdy nic.
- Jakich nas ? Moje zdanie nigdy się nie zmieni. Jestem tylko ja. Ty nie istniejesz.
- Istnieje ... w tobie. - w jej głosie usłyszałam rozbawienie.
- Zawsze musisz zaczynać ? Po co ci to ? - Miałam już tego dosyć. Zawsze mi o wszystkim przypomina ... jednocześnie sprawiając, ze nie daje zapomnieć.
- No wiesz, tak trochę głupio gadać ze samą sobą ale nic innego mi nie pozostaje - tym razem wyczułam nutkę poirytowania. - Chyba, że ... - już wiedziałam co chce powiedzieć.
- Nawet o tym nie myśl - zagroziłam.
- No ja cię tak proszę ... Wypuść mnie, rozdzielmy się. Będę grzeczna. - burknęła.
- Nie pozwolę ci na to, nie tym razem.
- W momencie gdy będzie nad tobą górować słabość ... wkroczę do akcji.
- Nie uda ci się to. - zdenerwowałam się. Jak mogła mnie prosić o "to" ?! To było niedopuszczalne ... nie po tym co zrobiła ... nie po tym czego "ja" się dopuściłam ...
- Jeżeli ... - zawahała się. - A mniejsza o to, dowiesz się w swoim czasie. - pogarda w jej głosie zaczęła mnie doprowadzać do szału.
- Mów co chciałaś powiedzieć ! - warknęłam przeciągle. W odpowiedzi usłyszałam szyderczy odgłos śmiechu.
Znów cisza ...
...
Nagle wszystko przerwał dzwonek do drzwi. Poczułam ulgę ale jednocześnie zdziwienie. Razem z Natsu przeniosłam wzrok na drzwi frontowe. Niespodziewanie ... otwarły się. Nie czekając na zaproszenie kilka osób momentalnie wparowało do mieszkania robiąc przy tym straszny hałas ! Było zbyt ciemno żeby zobaczyć ich twarzy. Z przerażenia, kurczowo złapałam rękami kamizelkę mojego "przyjaciela". Wytężyłam wzrok i zobaczyłam jak unosi on wskazujący palec ku górze a na jego czubku rozbłysk jasny ogień. Z poirytowania, rzucił płomyczkiem w kierunku nieproszonych gości. Przelatując pomiędzy nimi zauważyłam smukłą sylwetkę i szkarłatne włosy. Po raz kolejny kamień spadł mi z serca. Wiedział już kto przyszedł ... lecz ... Zaraz, zaraz !
- Ty idioto nie rzucaj ogniem w moim domu ! - wydarłam się bijąc roześmianego chłopaka po klatce piersiowej.
- Natsuuu !!! - ten wrzask przez kilka sekund rozbrzmiewał mi w uszach. Był tak straszny, przeraźliwy ... No w końcu to krzyk ...
- W-witaj E-erza ... - zaczął niepewnie. Tym razem to on złapał za "pozostałości" mojej bluzki. Nerwowo miętolił ją pomiędzy palcami.
- Co ty sobie wyobrażasz ?! Nie celuj we mnie tym ogniem ! - każdy w tym pomieszczeniu poczuł dreszcze.
- K-kiedy ja nie widziałem kto przyszedł ! - tłumaczył się pośpiesznie, tak aby nie oberwać.
Ktoś zapali światło.
Tym ktosiem okazała się być Lissana. Teraz było wszystkich widać. Jednak właśnie zdałam sobie sprawę ...
- Nie łaska było zapalić tego światła wcześniej ?! On mi prawie zjarał wykładzinę !!! - darłam się jak najęta. Piąstką popukałam tego narwańca w czoło.
- Myśl zanim coś zrobisz.
- Nie pouczaj mnie ! - oburzył się.
- A tak właściwie ... Dziewczyny ! Co wy tu robicie ?! - spytałam nie lada zaskoczona.
- My ... no, y ... ten, tego ... - Wendy najwyraźniej zaczęła się plątać w swojej wypowiedzi.
- Kyaaaaaaa !!!? - wydarły się wszystkie, kiedy to zorientowały się, czemu się przyglądały. Zresztą ja sama o tym zapomniałam !
Natsu nadal trzymał mnie na kolanach i obejmował w talii.
Tym razem próg mojego domu przekroczyła spita Cana z beczką pełną alkoholu.
- Kyaaaaaaa !!!? - zareagowała dokładnie jak one, z tą różnicą, że wypuściła jeszcze z rąk swój balast.
Gdy w końcu się ogarnęłam i zrozumiałam o co im chodzi, speszona odskoczyłam od niego na koniec łóżka i tym samym z dość dużą siłą, wbiłam go w najbliższą ścianę. Oczywiście zdążył sobie pokoziołkować po podłodze przed tym niemiłym spotkaniem. Zszokowany, ledwo przytomny ... wydawało się jakby zaraz miał wyzionąć ducha !!!
- Natsu ! Nic ci nie jest ?! - wystraszyłam się. Erza wraz z Caną wybuchły śmiechem natomiast ja i Wendy z współczuciem patrzyłyśmy na poszkodowanego.
- Natsu-san. Nic Panu nie jest ? - zmartwiła się dziewczynka. - Zaraz Pana uleczę ! - powiedziała stanowczo lecz gdy tylko do niego podeszła, potrząsnął głową, "nastawił sobie kark" ( aut taaa ... wiem .. XD ) i zwrócił się do niej.
- Nic mi nie jest ! - zaśmiał się wesoło i zaczął rozmasowywać wielkiego guza na głowie. - Tylko nie wiem za co to było ... - odburknął udając obrażonego na co zirytowałam się lekko a jednoczenie poczułam jak pieką mnie policzki.
- Zajmij się najpierw Lucy - poprosił ze swym "firmowym" uśmiechem na twarzy.
Dziewczyny spojrzały na niego zdziwione, zresztą tak jak ja.
- A-ale mi też nic nie jest ! - zaprzeczałam pośpiesznie. Mimo tego od razu podeszła do mnie nasza mała przyjaciółka by zobaczyć co się stało.
- Lucy-san ! Chce się Pani wykrwawić ?! - zawołała z wyrzutem, przystępując do leczenia. Zaraz zrozumiałam o co chodziło. Moje włosy z tyłu głowy były całe pozlepiane krwią. Z racji tego, że Wendy dość długo się mną zajmowała ... przypuszczam, że rana była dość głęboka.
- Gomen, gomen ... To nic takiego.
- To przez tego typa prawda ? - zmartwiła się Erza, przy czym pośpiesznie odwróciłam wzrok.
- Skąd wy to ... ? - zaczęłam.
- Ten plan był jednak beznadziejny ... - mruknęła pod nosem. Usłyszałam to dokładnie a co dopiero Natsu ...
- No przecież ! Wyście powariowały ! Wiecie do czego mogło dojść ?! - warknął oburzony i usiadł obok mnie.
- Wybacz mi Lucy ... - Erza nadal ze spuszczoną głową wpatrywała się w podłogę.
- Nie ... Wybacz nam wszystkim. - poprawiła ją Cana, która właśnie ... nie wiadomo skąd ... wyciągnęła buteleczkę sake.
- N-nie przejmujcie się ! - prosiłam zdezorientowana. - A ty się zamknij - warknęłam na tego głupka.
- No przecież ja nic nie robię !
- Za dużo gadasz ! Gdzie ty masz wyłącznik ?! - zirytowana pacnęłam się w czoło.
- Ty już wiesz gdzie ... - poczułam jego ciepły oddech kiedy wyszeptał mi to do ucha. Oblała mnie fala gorąca.
- Bezczelny ... - warknęłam gdy doprowadziłam się do takiego stanu żeby mu wygarnąć. Jednym ruchem wbiłam mu pięść w twarz całkowicie ja wgniatając. Znów opadł ledwo żywy co chwilę drgając.
- Ty wiesz jaki masz problem ... ?! - już mu chciałam dogadać lecz zatrzymały mnie dziewczyny.
- Dosyć tego kochasie !!! Pomiziacie się jak wyjdziemy ! - Dogryzała nam okrutna Tytania.
- Erza ! Gdzie ty masz serce ?! - zirytowałam się poprzez zawstydzenie. Na szczęście udała, że tego nie słyszała. Aż mi ulżyło ... Bo dopiero po czasie zorientowałam się co takiego powiedziałam.
- Erza ! Walcz ze mną ! - wrzasnął wybudzony Natsu. Jego pięści płonęły z ekscytacji. Poirytowana Tytania jednym ruchem wykopała go za okno.
- Nokaut ... - mruknęłam zakrywając usta rękoma. Wyglądałam przy tym trochę jak Happy. Uśmiechnęłam się lekko.
- Dobra to my już lecimy ! - odezwała się w końcu Cana.
- Tak masz rację - zawtórowały jej dziewczyny.
- Lissana !!! - pomachała jej przed oczami Erza. Natomiast ta cały czas w ciszy obserwowała to wszystko ze smutnym uśmiechem na twarzy ... Czy to możliwe, że ona ... ?
- H-hai ! - opowiedziała nagle jakby wyrwana z transu.
...
Czy wy też nie potraficie wychodzić drzwiami jak normalni ludzie ? - oburzyłam się spoglądając na wychodzące dziewczyny przez okno. No przecież ... Ile można ?!
- Tak przy okazji to zaniosę go do domu ! - powiedziała Erza podnosząc "resztki" znokautowanego chłopaka.  - Bo wiesz ... zaczęła denerwująco. Aż zaczęłam się bać. - Nie chcemy żebyście znowu coś nabroili ... - zaśmiała się.
- O-o czym ty mówisz ?
- O naszej rozmowie na imprezie - puściła mi oczko i ruszyła z dziewczynami przed siebie. Po chwili namysłu spaliłam buraka.
- NIE JESTEM W CIĄŻY !!! - wydarłam się na całą okolice z czego wszystkie dziewczyny zaczęły się chichrać ... wszystkie oprócz młodej Strauss ...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oł Yeaaa Bejbs ! ; * Wielki powrót ! :D ... Z kiepskim rozdziałem ... ; c Nie no ja to mam pecha XD Od razu chcę was wszystkie bardzo przeprosić za tak długą nieobecność ! No ale wiecie ... kara i wgl -_- Potem komputer u naprawy ... Ughhh normalnie aż się płakać chcę ; (
Już zaraz lecę nadrabiać wasze blogi kochane ! <3 A mam tego sporo więc dzisiaj raczej nie zdążę wszystkiego -.- :D Mimo wszystko mam nadzieje, że się spodobało i oczywiście rozdziały będą się " już" pojawiać jak najczęściej ! :D
Buziaczki i pozdrowionka ! <3
Ja ne ! :*
 

5 komentarzy:

  1. Wszędzie ta Lisanna!
    Aż sama dosłownie zaczynam nią powoli rzygać :P
    Byleby tylko nic nie wykręciła, bo będzie z nią marnie ;D
    A rozdział fajny, bo długi ^^
    Mam nadzieję, że za niedługo pojawi się kolejny =]

    Masę weny i buziaków :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O, Witam z powrotem :) Fajnie, że już wróciłaś i to z takim rozdziałem. Zgadzam się z Animką, tą Lisanną można się już wypchać, ale w Twoim rozdziale o dziwo nie działała mi na nerwy.
    Biedna Lucyna, walczyć sama ze sobą :O . I jeszcze to wejście dziewczyn do domu blondynki- bezcenne.
    Uśmiałam się za cały dzisiejszy dzień. ^^
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty tu piszesz, że słaby rozdział taa? Nie ma to jak samokrytyka, jest wszędzie. To teraz je ci coś powiem...rozdział był cudowny i tylko się jarałam NaLu, płakałam ze śmiechu i współczowałam (Haha xDD) Lisannie. I pomimo iż prawie wszyscy nienawidzą Lisanny mi ona nie przeszkadza :D U mnie też istnieje w pokoju ;3 I nie zabiera nikomu facetów xd I tak się cieszę że już jesteś ;3 O i jeszcze coś ważnego nominuję cię do nagrody : Korean Drams Blog Tag. Wszystkie informacje znajdziesz u mnie ;3 Buziaki ;*

    ShaShiLax xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu jak się ciesze , ze wróciłaś! <3
    Rozdział jak zwykle świetny! :3
    Lisanna ... ._________.
    No nic :3
    Życzę weny i lecę czytać kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Lisanna... *mroczna aura* co za baba -.-
    Ale to jak nakryli Natsu i Lucy rozbawiło mnie ^.^ Bardzo kawaii wychodzą Ci ich sceny ;) I ten głos w głowie Lucyny... co to jest?! By się mogło wyjaśnić co nieco bo ciekawość co raz bardziej mnie zżera :P

    OdpowiedzUsuń

Layout by Raion