poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 12 Cud

     Wszyscy na miejscu obserwowali to z przerażeniem i łzami w oczach. Nie chcieli dopuścić się tej myśli, ze tak po prostu ... odeszła. Jeszcze moment temu mieli nawet najmniejszą krztę nadziei, która po chwili prysła jak bańka mydlana. Brązowowłosa wraz z niebiańską magini podły na kolana i szlochały rozpaczliwie. Cała gildia zalana była łzami.
- Lucy ... - potrząsnął ją - Lucy ! Ocknij się do cholery ! - Dragneel zaczął panikować. - Nie możesz nas teraz zostawić ! Słyszysz ?! Nie zostawiaj mnie ! - podniósł blade, chłodne ciało przyjaciółki i wtulił się w jej włosy. Jej głowa opadła bezwładnie do tyłu.
Nie zwrócił nawet na to najmniejszej uwagi. Oczy miała wciąż otwarte a usta lekko rozchylone. Na jej twarzy wciąż widniał slaby uśmiech.
- Nie zostawiłabyś mnie prawda? - dłonią, delikatnie gładził jej włosy. Wolnym ruchem kołysał się podtrzymując ją.
Zdawać by się mogło, ze nic do niego nie dotarło. Czy był aż na tyle głupi ?
Nie ... on po prostu nie potrafił wyobrazić sobie życia bez niej. Chciał jeszcze raz zobaczyć jej uśmiech i oczy pełne blasku szczęścia. Chciał po raz kolejny usłyszeć jej śmiech, to jak go wyzywa. Nie mógł patrzeć tak po prostu na jej zakrwawione ciało, martwe oczy i sine usta. Próbował zachowywać się tak jakby nic się nie stało, okłamując przy tym samego siebie.
Teraz nie liczyło się nic oprócz niej. Nie zwracał uwagi na łkania przyjaciół. Wtulony w jej blond włosy mruczał coś pod nosem.
- Natsu przestań. To koniec - podszedł do chłopaka Makarov. Nie zareagował. Nadal lekko kołysał się to w jedną, to w drugą stronę.
- Ogarnij się do cholery ! - wrzasnęła zdenerwowana Alberona. ( aut. Ludzie dajcie mu spokój ! Litości nie macie ? O.o XD ) Wstała i chwyciła go za ramię. Kiedy na powrót odsunął od siebie ciało Heartfili, zobaczyła łzy spływające po jego policzku. Nie wiedziała co powiedzieć.
- Nie ... proszę, powiedzcie, ze to nie prawda. - zaczął roztrzęsiony. - Powiedzcie, ze to sen a ona tak naprawdę żyje. Proszę ...
Nagle wszyscy umilkli. Co jak co ale on był najbardziej skołowany. Wszyscy kochali ją ... lecz nie mieli pojęcia, jak mógł się teraz czuć Smoczy Zabójca.
Mistrz Fairy Tail pokiwał przecząco głową.
- Wiemy co czujesz. Wszyscy przechodzimy to samo. Była bardzo ważną osobą w naszej rodzinie, nadal jest. - powiedział smutno.
- Nic nie wiecie ! - wrzasnął wściekle Salamander. - Po prostu powiedz, ze to iluzja. Błagam.- odpowiedział już spokojnie. Jego ręce drżały. Zaczął się cały trząść.
- Wybacz ale nie mogę ci tego powiedzieć. Musisz pogodzić się z faktem, ze ona ...
- Że nie żyję ?! - wydarł się zdruzgotany. - Myślisz, ze tak po prostu to powiem ?! Czy ty w ogóle wiesz ile ona dla mnie znaczy ?! To dzięki niej moje życie nabrało jakiegokolwiek sensu ! Mimo, że miałem was ... to było za mało. To ona, wypełniła pustkę w moim sercu ! I tak po prostu mam powiedzieć ... - To był już kres jego wytrzymałości. Po raz kolejny wtulił się w jej bezwładne ciało ale tym razem dał upust smutkowi. Nie hamował łez. Najnormalniej w świecie ... płakał.
Po raz pierwszy, przyjaciele widzieli Dragneela w takim stanie.
- Nie jesteś sam. - zaczęła smutno brązowowłosa - Masz nas - uśmiechnęła się i wytarła mokre jeszcze policzki.
- Tak ... Ale nie mam już jej ... - Przed jego oczami pojawiło się sporo wspomnień :
Ich spotkanie, pierwsza misja i wiele, wiele innych lecz wszystkie te, przyćmiło jedno krótkie wydarzenie. Dwa dni temu, gdy rozbili obóz ... Moment, kiedy po raz pierwszy ją pocałował. Dokładnie sobie wszystko przypomniał. Jej słodkie wargi, ciepły oddech i delikatny dotyk. Co najciekawsze, odwzajemniła pocałunek. Tylko dlaczego ? Czy to możliwe, ze ona ...
- Jak mogłem być tak głupi ? - mruknął pod nosem - może gdybym jej to wtedy powiedział ... wszystko potoczyło by się inaczej ...
Cana schyliła się i wyciągnęła dłoń z zamiarem zamknięcia oczu blondynki ale zatrzymał ją uścisk Smoczego Zabójcy.
- Nie ... - odparł smutno.
- A-ale tak trzeba. - powiedział niepewnie.
- Mam wrażenie, jakby cały czas nas obserwowała. - dodał z lekkim uśmiechem na twarzy. - Proszę ...
Zrezygnowana, wstała i podeszła do niebiańskiej czarodziejki. Chciała ją jakoś pocieszyć. Chwilę później na miejsce dotarł Grey wraz z Erzą i Chiką. Tytania wyglądała na roztrzęsioną natomiast czarnowłosy wraz z dziewczynką byli zaniepokojeni. Podeszli do Cany niepewnie.
- Co tu się dzieje ? Co wy tutaj robicie ? - spytał zaskoczony gdy zobaczył jak wszyscy starają się powstrzymać łzy. - Erza nie chciała mi powiedzieć ... - Wendy skinęła głową w stronę Smoczego Zabójcy który klęczał do nich plecami. Ruszył w jego kierunku. Dopiero gdy podszedł bliżej, zaniemówił. Jego kumpel trzymał zakrwawioną Lucy na rękach. Cały drżał.
Uklęknął tuż przy nim. Zrozumiał co się stało.
- Czy ona ... - zaczął smutno. Różowowłosy uderzył czołem o ramię przyjaciela. Znów dał upust smutkowi. Dla niego to było zbyt wiele.
- To moja wina - zacisnął pięści tak mocno aż mu knykcie nie zbielały.
- Nic nie jest twoją winą - odparł Fullbuster.
- Ale ...
- Żadnego ale ! Uwierz mi ... Na pewno nie chciałaby widzieć cie teraz w takim stanie - uśmiechnął się słabo po czym dłonią przejechał po jej włosach. Kiedy zobaczył jej szarawe, martwe oczy ... Nie potrafił znieść tego widoku. - Nie wiem jak to się stało ... ale to mógł być wypadek.
- To nie był wypadek. - wycedził wściekły Dragneel. - To było zabójstwo z zimną krwią !!! - jak na swój stan delikatnie odsunął ciało magini i podał czarnowłosemu. Wstał i poszedł w kierunku Tytani.
- Gdzie on jest ?! Gdzie jest ten typek ?! Zabije gnoja ! Rozumiecie ?!!! - Był jakby niedoopanowania. Przyjaciele rzucili się na niego, unieruchomili go i powykręcali ręce .
- Uspokój się ! - warknęła Scarlet. - Myślisz, ze tylko ty teraz myślisz tylko o tym ?! Nie bądź egoistą ! Pomyśl tez o niej ! Czy chciała by tego ... - jej głos się załamał i upadła na ziemie. Zakryła twarz dłońmi a z jej oczu spłynęły łzy.
Smoczy Zabójca zaczął się uspokajać. Jego złość w jednej chwili prysnęła, zastąpił ją smutek i rozpacz.
- Wybaczcie, za moje zachowanie ... Ja po prostu ...
- Nie musisz się tłumaczyć. - powiedziała cicho niebieskowłosa . - My naprawdę wiemy co czujesz ... Nie tylko ty ją straciłeś.
- Tak czy inaczej - zwrócił się teraz do Tytani. - Choćby nie wiem co ... I tak go zabiję - wycedził zdenerwowany.
Wrócił do niej. Grey oddał mu blondynkę, po czym odszedł. Wiedział, ze teraz chce zostać sam.
- Lucy ... Tak mi przykro. Proszę wybacz mi ... - ujął dłonią jej policzek. - Nie tak to miało wyglądać. Po raz kolejny nie potrafiłem cię ochronić ... - Wytarł kciukiem jeszcze mokry policzek magini. - Przepraszam.

~*~
 
     Szli powolnym krokiem w stronę Magnolii. Nie mieli teraz ochoty na podróż pociągiem ani na przechodzenie w zatłoczonych miejscach. Między nimi panowała krępująca cisza. Tylko niekiedy odbywały się krótkie rozmowy po miedzy Erzą i Greyem.
- Co się stało, że wróciłeś z Chiką ? - spytała czerwonowłosa.
- Mieliśmy małe komplikacje - podrapał się zirytowany po głowie. - Zaatakowali nas. Co prawda pokonałem ich, ale nagle piechota wysłana przez jej rodziców przekazała nam wiadomość. Prosili abyśmy przez kilka dni zaopiekowali się dziewczynką gdyż muszą wyjechać na ważną delegacje. To chyba nie kłopot prawda ?
- Oczywiście, ze nie - uśmiechnęła się i spojrzała na błękitnooką. - Myślę, ze Lucy by się ucieszyła. Była nią zachwycona. Martwiła się o nią. - na myśl o przyjaciółce zrobiło jej się ciężko na sercu. Posmutniała.
- Ja bardzo przepraszam ... - odezwała się cieniutkim głosikiem zielonowłosa. Zaskoczeni spojrzeli na nią. - Gdyby nie ja ...
- Nawet tak nie mów. - powiedział Fullbuster. - Nie przejmuj się. Nic nie jest przez ciebie. To po prostu nasza nieostrożność i głupota ... - próbował choć trochę wykrzywić wargi w geście uśmiechu, lecz nie za bardzo mu to wychodziło.
Na samym końcu szedł Dragneel, który niósł ciało blondwłosej. Nie spuszczał wzroku z jej twarzy. Mimo tego, ze ten widok przyprawiał go o dreszcze, nie potrafił inaczej. Widzi ją po raz ostatni. Tylko dlaczego akurat w takim stanie?! Najbardziej cierpiał gdy spojrzał jej w oczy. Szarawe, okryte mgiełką ... bez życia. Blada skóra, sine usta, to tak jakby nie ona. Nie ta sama osoba ... Zresztą, jaka tam osoba ... Teraz tylko, na rękach niósł martwe ciało. Nie chciał nawet o tym myśleć. Podniósł głowę i ze smutkiem wymalowanym na twarzy szedł dalej.   
Nie dane było mu zobaczyć, jak palec u ręki młodej magini, ledwo zauważalnie drgnął. Jej oczy nie były już tak szarawe i zamazane jak wcześniej. Zrobiły się bardziej czekoladowe, co prawda nie tak jak normalnie, ale zawsze coś.
Skołowana dziewczyna próbowała coś powiedzieć, poruszyć obojętnie jaką częścią ciała, nie mogła nawet nabrać oddechu. Nie przynosiło to żadnego efektu. W miarę możliwości była świadoma. jednak nie do końca. Widziała jego spojrzenie skierowane w horyzont, smutny wyraz twarzy, czuła ciepły dotyk. Było jej strasznie zimno, czuła jakby była zamarznięta. Nawet ciepło Smoczego Zabójcy nie dawało jej ukojenia. Zdawać by się mogło, ze została uwieziona we własnym ciele. Czuła ból w okolicy żołądka i klatki piersiowej. Przypomniała sobie wszystkie wydarzenia ... Atak, cierpienie, upadek, to jak jej powiedział, ze ją kocha, to kiedy wszyscy przybyli aby ją ostrzec przed niebezpieczeństwem ... Pamiętała nawet "własną śmierć". Zastanawiała się tylko jakim cudem żyje ... O ile w ogóle żyje. 
Czuła jak jej serce bije jak oszalałe. Dlaczego tego nie wyczuł ?! Chciała by się już nie zadręczał. Próbowała podnieść chociażby rękę. Chciała wymówić jego imię. Pragnęła pozbyć się tego bólu, tego uczucia. Teraz liczyło się tylko to aby dowiedzieli się, ze żyje ! Musi im wynagrodzić cierpienie, jakie prawdopodobnie przeszli. Wiedziała jak to jest stracić kogoś bliskiego.  
Dotarli do bramy Magnolii. Wszyscy już weszli do miasta, został tylko Salamander. Postanowił jeszcze raz na nią spojrzeć. Nadal była blada lecz dostrzegł jej dawne brązowe tęczówki. Myślał, ze mu się to najnormalniej w świecie przywidziało  ! Wargi miała bardziej rozchylone niż wcześniej. Dopiero teraz, poczuł słabe bicie jej serca. Mrugnęła. Zobaczył jak z trudem próbuje nabrać powietrza do płuc. Oszołomiony upadł na kolana. Poczuł jej drobną, chłodnawą dłoń na swoim policzku.
- Natsu ... - usłyszał jej głos. Bardzo ochrypnięty, ale jej ! - Tak się cieszę - dokończyła cicho po czym jej ręką opadła bezwładnie w dół. Z uśmiechem na twarzy zamknęła oczy. Przeraził się. Przyłożył ucho do jej klatki piersiowej. Serce nadal biło. Tętno słabe lecz wyczuwalne.
Pędem pobiegł w stronę gildii z takim tempem, ze aż się kurzyło ! Ominął zszokowanych jego zachowaniem przyjaciół. Po drodze złapał niebiańską czarodziejkę za rękę i szybkim ruchem zarzucił ją sobie na plecy. Członkowie gildii stanęli jak wryci, po chwili coś im zaświtało w głowie. Tak samo jak Dragneel szybko pobiegli w stronę budynku.
- Lucyyy !!! - wrzasnęli wszyscy z taką siła ze prawie zdarli sobie gardła. Ze łzami w oczach dotarli na miejsce.

 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiejsza notka zakończona sukcesem ! :D  Dedykuje ją właśnie tobie : Imizuki Touji ! :* Mam nadzieje, ze się podobało XD Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale ^^ ( czy ja już tego czasem nie mówiłam ? O.o ) No cóż wybaczcie ale ten rozdział miał by znacznie dłuższy ale tak bardzo chciałam go dzisiaj dodać ... a nie miałam czasu aby napisać więcej ; c Naprawdę przepraszam.
Oczywiście następny dodam najszybciej jak tylko zdołam ! :D
Ja ne ! :*

5 komentarzy:

  1. Bosze tyle emocji, płakać mi się chciało. Załamany Natsu ;__; Ja naprawdę myślałam że ty uśmiercisz Lucy, ufff. ... kamień z serca. Widać nie tylko ja piszę dramaty tego typu (tylko u mnie to Natsu się wykańcza, niech Lucy się pomartwi XD) Natsu to chyba po tym wszystkim padnie na glebę, ja bym padła :3 Czekam z niecierpliwością na kolejny i zapraszam też do mnie *__* WENY!

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej jestem w szoku.. O.o bardzo dziękuje. rozdział mi się podobał :). czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty wiesz, co ze mną zrobiłaś?! Ja nie wiem... na prawdę nigdy tego nie robie, a dziś zdarzyło mi się to już drugi raz! Tylko teraz jeszcze bardziej. Mam łzy w oczkach ;{ Serce mi biło jak szalone gdy to czytałam.. Epic rozdział xD Brawo! Aż się wzruszyłam hehe ;p
    I masz szczęście, że Lucyna jednak żyj! :D Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja płaczeee! Mam motylki w brzuchu i...i serce mi zarz wyskoczy!
    Shiro: A Natsu prawie jak psychopata hehe. Uczy się ode mnie :3
    Ona żyje! I on i złapał ją i pobiegł tam i ją uzdrowią i on i ona i ja jusz ce nowy! :D
    Shiro: Życzymy weny i buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. *.* !!!!!!!!!!!!!! Hihi zostala sama z sb wskesona em wut XD o_O? Wtf Xdd w każdym razie świetny a zarazem naprawdę ciekawy rozdział fajnie nas trxymalas w napieciu z tymi oznakami zycia do końca belisima ;*** <3<3 i mi troske lezek polecialo ;-; :c żeby nie było

    OdpowiedzUsuń

Layout by Raion