---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Różowowłosy chłopak po incydencie w jego domu biegł w strone jeziora. Musiał wszystko przemyśleć. Po raz kolejny. To wszystko go po prostu przerastało. Chciał wszystko naprawić lecz czuł, że tylko pogorszy. Lucy wybaczyła mu, tylko to podtrzymywało go jeszcze na duchu.
Po 10 minutach znalazł się na miejscu. Pogoda nie była za wesoła. Od wczoraj zbierało się na deszcz, szare chmury przykrywały słabo świecące słońce. Rozejrzał sie wkoło. Ujrzał głęboki krater w ziemi. Najwyzraniej po ich ostatniej walce. Mimo woli uśmiechnął się lekko. Wcześniej o tym nie myślał ale ona naprawdę stała się silna. Bał się, że już nie będzie go potrzebować i odrzuci go.
Usiadł pod drzewem i podziwiał widok błękitnego jeziora. Zaczął padać deszcz, na początku lekka mżawka a po chwili już ulewa. Nie ruszył się. Był już cały przemoczony. Nagle na myśl nasunęły mu się wspomnienia z przeszłości. Złapał się za głowe, nie chciał o tym myśleć. Akurat o tym. Czy zawsze musi myśleć o tych bolesnych wydarzenich ? Chciałby widzieć przed oczmi uśmiech swojej przyjaciółki, nie łzy.
- Cholera - zdenerwował się. - Że też znowu o tym myślę. - powiedział sfrustrowany. - Nic dziwnego. Wciąż zrzerają mnie wyrzuty sumienia. - pomyślał chłopak. - Po tym wszystkim ... to oczywiste. Tyle czasu ... tyle czasu już o tym ... - przerwał w połowie, sam nie wiedział czemu. Poczuł na karku spore krople deszczu.
- Pamiętam to ... - szepnął - nie wszystko lecz pewne przebłyski. - posmutniał.
Z punktu widzenia Salamandra :
Stałem tam. Stałem i czułem krople wody z wodospadu spływające po moich ramionach. Mimo tego, że nie czułem zimna ... czułem ich chłód. ( aut. nie miałam co napisać -.- ) Byłem wściekły. Moje serce biło w trzy razy szbszym tempie. Głębokie i szybkie oddechy wypełniały moje płuca. Ruszyłem dalej, biegłem co sił. Nie mogłem na to pozwolić. Nie dosyć, że ją porwali, to jeszcze chcieli ją skrzywdzić. Chcieli mnie tym złamać. Dlaczego akurat ona a nie ja ?! Nie miałem nawet czasu aby o tym myśleć.
Kiedy byli w zasięgu mojego wzroku, poczułem narastającą wściekłość.
- Lucy ! - zacząłem krzyczeć - obudz się ! Zaraz cię uratuję ! Wszystko będzię dobrze tylko się ocknij ! - wrzeszczałem z całej siły. Dziewczyna na plecach jakiegoś mężczyzny zaczęła się przebudzać. Widziałem jak na mnie spojrzała. Jej oczy były pełne smutku ale jednak , uśmiechała się. Nienawidziłem tego. Nienawidziłem samego siebie za to, że do tego dopuściłem. Uśmiechała się mimo cierpienia... mimo tego, że to przeze mnie...
Nastała ciemność. Jedyne co pamiętam to już pózniejsze wydarzenia. Sam zastanawiam sie co sie wtedy mogło stać. Do tej pory nikt mi o tym nie powiedział. Może się bali ?
Ci dwaj winni ... którzy tak ją potraktowali, klęczeli teraz przede mną. Jeden prosił o litość a drugi zaczął uciekać. Nie zwracałem na to uwagi. Przyglądałem się "jej". Leżała teraz obok jakiejś skały. Chyba była nieprzytomna. Widziałem nie raz jak była poobijana, ale tak ?! Jej ciało pokryte było fioletowymi sińcami, najróżniejszymi ranami i zadrapaniami. Z głębokiej rany na brzuchu leciała krew. Jej oczy byly podkrążone, twarz krucha i blada. Nie mogłem na to patrzeć. Nie chciałem. Winiłem się za to co się stało. Tak. To była tylko i wyłącznie moja wina.
Otworzyła swoje brązowe oczy i spojrzała na mnie z uśmiechem. Była wykończona. Wiedziałem, że teraz najważniejsze jest tylko to aby ją z tąd zabrać. Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy. Skierowałem swój wzrok na nich. Nigdy w życiu, niewidziałem takich ran. Zastanawiałem się czy ja im to zrobiłem. Teraz już wiem, że tak. Gdy zerknąłem w kałużę podemną ujżałem moje oczy. Zielone tęczówki były teraz krwisto czerwone, rysy twarzy wyrazniejsze. Tylko kilka ran i zadrapań. Przed utratą świadomości bylo ich znacznie więcej. Ledwo mogłem ujść. To jakiś cud? Czułem odraze do samego siebie.
- Jak mogło do tego dojść. - spytałem sam siebie.
~*~
Klenczoncy przedemną przeciwnik miał krótkie blond włosy i niebieskie oczy. Mimo kilku blizn na twarzy nie wyglądał na groźnego. No w sumie jakby mógł taki być, skoro teraz płaszczył się przede mną i błagał o litość. Natomiast ten drugi, szybkim ruchem znalazł się koło Lucy.
- Zostaw nas w spokoju albo rozpłatam jej gardło ! - warknął mężczyzna przykładając jej miecz do krtani. Momentalnie drgnąłem. Cofnąłem się o dwa kroki lecz mój gniew nie zmalał a zwiększył się.
- Zbyt sprytny to ty nie byłeś - zadrwiłem. - Wykorzystałes tylko moment mojej nieuwagi. - Mimo tego co powiedziałem, wiedziałem, że popełniłem największy błąd w moim życiu. Zignorowałem przeciwnika i życie dziewczyny bylo teraz w jego rękach.
- Dzięki temu jestem na wygranej pozycji - wyszczerzył się. Miał brązowe włosy i piwne oczy. Sylwetkę miał dosyć potężną.
Nie mogłem ryzykować lecz mimo woli zrobiłem krok naprzód.
- Stój ! - zdenerwował się brunet. - Chcesz żebym ją zabił ?! - w jego ręce miecz niebezpiecznie zaczął się poruszać przy szyi blondynki. Nie wiedziałem jak zareagować. Nie miałem pomysłu ! Widziałem teraz jej przerażone oczy. Bała się. Nic dziwnego. Ja też się bałem. Bałem się, że przeze mnie zginie ! Po chwili zauważyłem ruch jej warg wygiętych w uśmiechu. Wyczytałem z nich jej słowa. Nie wytrzymałem. Ruszyłem jej na ratunek. Ostatnie co pamiętam to kałuże krwi pod mymi stopami.
~*~
Cały zmoczony przyszedł do gildii. Wyglądał na bardzo słabego. Wszyscy w budynku skierowali wzrok w jego stronę. Zdziwieni byli stanem Smoczego Zabójcy. Podszedł powoli do lady. Siedziała tam Tytania wraz z magiem lodu, rozmawiali z Mirą i Lisanną. Gdy zobaczyli swojego przyjaciela zmartwili się. Usiadł koło nich i położył głowę na blat.
- Natsu ... - zaczeła czerwonowłosa. - czy coś się stało ?
- Nie ... - podniósł sie i spojrzał na czarnowłosego przyjaciela. - Jak się czujesz ? - spytał zmartwiony.
- Tej o mnie się nie martw ! - zaśmiał się. Brzuch miał owinięty bandarzem. - Lepiej powiedz co u ciebie.
- Normalnie. Nic nowego - wymusił uśmiech. Nic to niedało i tak zorientowali się, że cos jest nie tak.
- Lepiej powiedz o co chodzi. - położyła mu ręke na ramieniu Erza. - Jesteśmy drużyną. Musimy się wpierać - uśmiechnęła się do salamandra.
- Ta ... drużyną. - zamyślił się.
- Posłuchaj, możesz nam wszystko powiedzieć. Nie ufasz nam ? - zapytał Grey.
- To nie tak ... - chciał coś jeszcze powiedzieć ale przerwała mu przybyła magini gwiezdnych duchów.
- Cześć wszystkim ! - przywitała się ze wszystkimi. Różowowłosy spojżał na nią zaskoczony. Uśmiechnęła się szeroko do niego. Oczywiście odwzajemnił uśmiech, tym razem szczerze.
- Co tam ? - zapytała opierając głowę na ramieniu swojego przyjaciela, który nie rozumiał jej zachowania.
- A dobrze - odpowiedziała jej Erza. - Przez jakiś czas panowała krępująca cisza. Po chwili podeszła drobniutka osoba o niebieskich włosach.
- Heyo Lu-chan ! - podbiegła do Lucy.
- Witaj Levy - odowiedziała.
- Chodz ! Musimy o czym porozmawiać ! - pociągnęła ją kumpela za sobą. Gdy te o czymś rozmawiały kilka stolików dalej, w tym samym czasie padły pytania skierowane do zdezorientowanego chłopaka.
- Przeprosiłeś ją ?
- Wybaczyła ci ?
- Co jej powiedziałeś? - Niestety nie chciał teraz o tym rozmawiać. Wstał i ruszył w kierunku wyjścia. Blondwłosa dziewczyna widząc to podbiegła do baru i wypytywała co się stało. Nie odpowiedzieli. Podali jej tylko kartke, wytłumaczyli o co chodzi po czym wybiegła za Dragonellem. Nie widziała go nigdzie w pobliżu wiec pomyślała, że pewnie poszedł do domu. Nadal mocno padało lecz mimo to ruszyła do jego posiadłości. Gdy znalazła się przed jego chatką stanęła jak wryta. Zaskoczył ją ten widok. Przestraszyła się. Myślała, że coś się stało skoro ściana po jednej stronie była w nie najlepszym stanie. Weszła przez nią i zobaczyła Salamandra leżącego na hamaku. Nie zauważył jej. Podeszła do niego i zatrzęsła nim. Upadł na podłogę robiąc przy tym sporo hałasu. Dopiero teraz gdy wstał zobaczył przemokniętą i zmarzniętą blondynkę.
- Co tu robisz ? - zapytał zaskoczony jej obecnością.
- Hę ? Nie cieszysz się ? - posmutniała.
- No ciesze ale czemu przyszłaś tu w taką pogode?! - był trochę zły na nią - Jeszcze się rozchorujesz.
- Nic mi nie będzie - machnęła ręką. - Co tu się stało ? - wskazała na dziurę w ścianie przez którą wlewała się woda do mieszkani.
- Aaaa to ... - podrapał się po głowie. - Smieszna historia. - zaśmiał się. - Kiedyś ci wytłumacze.
- Czemu nie teraz ? - oburzyła się. Zachowywała się jakby to co zdażyło się 2 dni temu nigdy nie miało miejsca. Chciał zmienić temat.
- Po pierwsze jesteś cała przemoczona. A po drugie trzęsiesz się. - powiedział z lekką irytacją w głosie.
- Hah faktycznie - uśmiechnęła się.
- Poczekaj chwile w salonie. Zaraz wróce. -powiedział po czym wybiegł. ( aut. przez dziurę oczywiście :D ) Nie wiedziała o co chodziło ale wykonała jego polecenie. Po 5 minutach wrócił z siatką w ręku.
- Wez ! - rzucił jej siatke. - A tu masz ręcznik - wyciągnął go z szafy i podał dziewczynie. - Idz wez prysznic i przebież się - zaśmiał się i pokazał jej łazienkę. Blondwłosa była zaskoczona jego zachowaniem.
- Dziękuje - powiedziała po chwili i pocałowała go w policzek. Zamknęła drzwi i zaczeła się rozbierać. Salamander stał tak jeszcze chwile i dotknął policzka. Nadal czuł jej delikatny pocałunek. Uśmiechnął się lekko.
Po kilku minutach wyszła z łazienki już ubrana. Poszła do pokoju w którym znajdował się jej przyjaciel. Leżał na łóżku z rękami założonymi za głowę. O dziwo w tym pomieszczeniu był pożądek. Usiadła obok niego i uśmiechnęła się.
- Dlaczego się tak zachowujesz ? - spytał smutny. Nie spodziewała się tego.
- Ale jak ?
- Tak jakby nic się nie wydarzyło ! - podniósł lekko głos. Usiadł obok niej i spojrzał jej w oczy.
- A coś się wydarzyło ? - zapytała próbując go zmylić.
- Dziewczyno ja z tobą zwariuje ! - odrzekł załamany. Chwycił ją za ramiona i położył na łóżko. Ptaryzli sobie teraz głęboko w oczy.
- Nie chce rozpamiętywać przeszłości. - szepnęła smutno i ujęła jego policzek. - To co się wydarzyło już się nie odstanie. Musimy żyć dalej - uśmiechnęła się słabo. Zaskoczył go jej słowa.
- Ja tak nie potrafie ... Skrzywdziłem cie. Nigdy sobie tego nie wybacze. - Chciał ją puścić lecz magini nie pozwoliła mu na to. Podniosła się na łokciach zbliżając się twarzą do niego.
- Zapomnij o tym proszę. Nie chce tak życ. Wiedząc, że przeze mnie cierpisz. Zachowałam się jak rozpieszczona księżniczka. - zaśmiała się. - Nie moge zabronić ci mówić tego co myślisz. Ich usta dzieliły od siebie juz tylko milimetry. Nagle drzwi od pokoju wywarzył nie kto inny jak Fullbuster z Erzą.
- Natsu jesteś tu?! - wrzasnęli jednoczescnie rozglądając się wściekle po pokoju. Gdy ujżeli go razem z blondwłosą na łóżku stanęli jak wryci.
- Kyaaaaaa ?! - Gdy przyjaciele zorientowali się, że nie są sami oderwali się od siebie. Do niczego nie doszło.
- T-to nie tak j-jak myślicie ! - zaczeła się tłumaczyć dziewczyna cała czerwona na twarzy. Po chwili nieproszeni goście wybuchnęli smiechem i zaczeli rzucać sie po podłodze. Lucy wraz z Natsu stali cali czerwoni i spoglądali na podłogę. Po chwili sami zaczęli sie smiać z zaistaniałej sytuacji.
- A no tak ... - zaczęła Lucy. - Własnie po to przyszłam - wręczyla mu kartke.
- Jutro jedziemy na misje - ucieszyła się.
- Jak za dawnych dobrych czasów. - uśmiechnął się smutno chłopak.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
No skończyłam ! :D Jeśli zdąże to dodam następny rozdział jeszcze dzisiaj ale nic nie obiecuje ! ; c
Mam nadzieje, że was nie rozczarowałam. :D Zapraszam do komentowania.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy >.<!
Ja ne ! :*
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!~
OdpowiedzUsuńShiro: Kyaaaaaaaaaaaaaa!~
Ogarnij się!
Shiro: Ty też!
Kochana! Ja to widziałam! Przed moimi oczyma! Ona na niej, a ona pod nim! I potem Gray i Erza wbiegający! Jesteś cudotwórczynią! To było takie kawaii! Ideal!
Shiro: I znowu dostała napadu!
Ty też przed chwilą się darłaś! A i naprawiłam u siebie czcionkę! Życzę ci weny! Błędów nie wyłapałam!
Shiro: Buziaki.
Słodkie i smutne. Strasznie mnie zaciekawiłaś tym co się stało Natsu, że stracił nad sobą kontrolę, koniecznie musisz napisać jak ktoś mu mówi co się stało w momentach których on nie pamięta *___* Bieeeedny smutny,przytulę go :3 Świetnie i czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńNo ta wzmianka o dawnych wydarzeniach... wow, super to było :D A końcówka słodziasta i zabawna ^.^
OdpowiedzUsuń