~*Lucy*~
Siedziałam już jakiś czas w domu. Byłam sama. Dziewczyny zostały w gildii, najwyraźniej spodobało im się towarzystwo. W sumie to Ayumi pewnie leży gdzieś pod stołem całkiem schlana. I wez tu komuś daj po raz pierwszy sake ... ehhh. A niech się kobieta ... czy czym ona tam jest, nacieszy. Nie to mnie teraz obchodziło. Siedząc skulona na łóżku wpatrywałam się w pościel. Czekałam, cały czas czekałam na wizytę Wendy. Może ona będzie mi wstanie to wszystko wyjaśnić i jakoś pomóc ... Nie, ona musi mi pomóc ! Bo jeśli nie ... to co ? Będę to wszystko przeżywać każdego dnia ? Nie chcę tego ! Chociaż z drugiej strony może to przez przemęczenie ... ? Nie to raczej nie możliwe. Znaczy ... zwidy to jeszcze ... Ale to wszystko inne ... Tego nie idzie racjonalnie wyjaśnić ! Ugh ! Czuję się jak Natsu ! Sfrustrowana opadłam plecami na łóżko. Ciekawe co teraz robi. No i masz ! Jak na zawołanie zaczęłam o nim myśleć ! Dlaczego ? Przecież powiedziałam mu, że ...
- Dobra kochana, czas się pożegnać ... - usłyszałam jej głos.
- Co ? Czemu ? Jak ? - nie wiedziałam już o co ją zapytać.
- Ja też się męczę jak tak siedzę w twojej podświadomości ... - zaśmiała się w ten swój irytujący sposób.
- Wiesz co ... ? Mam nadzieje, że już nigdy cię nie usłyszę. - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Wybacz, że cię rozczaruje ale to tylko tymczasowe, potem znów będę cię dręczyć ! - słyszałam w jej głosie uradowanie.
- To na ile mi znikniesz z głowy ? - zapytałam, być może głupio ale inaczej tego wytłumaczyć nie umiałam.
- Rok ... może dłużej. - odpowiedziała znudzona. - Masz mnie do tego czasu nie budzić ! ( Już widzę wasze miny typu What The Fuck ?! X__X ) - warknęła na mnie.
- Co ? Nie budzić ? Ja naprawdę nie mam pojęcia o co chodzi ! Przestańcie sprawiać, że czuję się jak ... !
- Jak ten przygłup ? - dokończyła za mnie. Nie odpowiedziałam na to. Kiedy nasuwał mi się ten temat ... nie wiedziałam jak zareagować. Miałam ochotę wsiąść w pierwszy lepszy pociąg i go znaleźć ! Najpierw aby go ochrzanić, a potem żeby po prostu przy nim zostać. Jestem rozdarta ... nawet bardziej. Tęsknie za nim. Za jego zniewalającym uśmiechem ... za jego głupimi dowcipami ... nawet za tym jak razem z Happym nie jednokrotnie mi dokuczali ! Po prostu brakuję mi jego obecności ... Tego ciepła ... dotyku.
- A ty co ?! Przecież nie widzicie się dopiero jeden dzień ! - wyśmiała mnie.
- No i co z tego ?! Sama świadomość, że nie zobaczę go przez długi czas wywołuje u mnie ... - nie wiedziałam jak dokończyć. Jak mogłam dokończyć jak nawet nie wiedziałam jak się czuję ?
- Smutek? Żal ? Samotność ? Odrzucenie ? - tymi słowami to dopiero mnie zdołowała.
- Ohhh ! Zamknij się już bo nie pomagasz ! - wydarłam się na cały głos. No bo w końcu każdy musi dać upust złości ... a akurat teraz miałam okazję bo byłam sama w domu.
- Ja ci nigdy nie pomogę ! Ja ci tylko będę utrudniać ! - wyczułam tym razem niepohamowany gniew i wrogość.
- Cały czas mi utrudniasz ... - burknęłam nadymając policzki.
- Hęę ? Aaa ! A więc ty myślisz, że to wszystko to moja robota ?! - w jej głosie było czuć zdziwienie a jednocześnie rozbawienie. - Nawet nie wiesz jakbym chciała się do tego przyczynić !
- Wredna ...
- Brzydka ...
- Odwołaj to ! - zaciśniętą pięścią uderzyłam w materac.
- Ani mi się śni ! - a teraz się głupio ze mną sprzeczała ... no pięknie. Jej zachowanie zmienia się w jedną chwilę ! Coś o tym wiem ...
- Idź już spać czy co tam będziesz robić !
- Pfff ... - prychnęła ignorując mnie. Na moim czole automatycznie zaczęła pulsować żyłka ze złości. - Chciałam ci zostawić prezent pożegnalny ale opuszczają mnie już siły ... Ciesz się - warknęła. - Sprawiłabym, że zobaczyła byś coś o wiele gorszego niż tamto ... Jak już coś robić to porządnie !
- Masz szczęście, że to nie byłaś ty !
- Grozisz mi ? Nie robiłabym tego na twoim miejscu. - powiedziała to w taki sposób, że aż mi ciarki przeszły po plecach. Zamilkłam. - Grzeczna dziewczynka. No to do zobaczenia księżniczko ! - stwierdziłam, że nie ma sensu odpowiadać. Zamknęłam oczy próbując się odstresować. Kiedy już prawię przysypiałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko podniosłam się po czym wręcz dobiegłam do nich otwierając je na oścież.
- Ohayo Lucy-san ! - przywitała się grzecznie Marvell lecz mimo to na jej twarzy zauważyłam zmartwienie. Obok niej fruwała jej kocia towarzyszka.
- Wejdźcie proszę. - zaprosiłam je do domu. - Nareszcie ktoś kto wchodzi przez drzwi. - zaśmiałam się.
- Pan Natsu pewnie wskoczyłby oknem - przyznała mi rację na co przytaknęłam z uśmiechem. - A tak właściwie to czemu go jeszcze nie widziałam ? - spytała zaniepokojona.
- Poszedł szukać Igneela ... - odrzekłam beznamiętnie.
- Ohhh ... - zasłoniła usta dłońmi.
- Co za tupet ! Zostawić tak przyjaciół na misji ... - odezwała się oburzona Carla.
- Ale dlaczego tak nagle ?
- Usłyszeliśmy smoczy ryk. A później to już chyba wiesz ... - westchnęłam i uśmiechnęłam się słabo. Zauważyłam jak posmutniała. Siedziałyśmy tak jakiś czas w ciszy aż w końcu wstałam.
- Zrobię nam herbatę. - tym razem kąciki ust uniosłam całkowicie w górę, nie mogę się tak cały czas dołować ... co mnie on obchodzi ... Niebiańska magini odwzajemniła gest. Po pięciu minutach wróciłam z trzema filiżankami herbatki.
- Dziękujemy - podziękowała niebiesko włosa wraz z Exceedką. Upijając łyczka gorącej, smakowej cieczy przeniosła spojrzenie na mnie. - Niech Pani wyjaśni o co chodzi. Postaram się pomóc ze wszystkich moich sił ! - rzekła z determinacją zaciskając swoje drobne piąstki.
- Dobrze ... - westchnęłam ciężko. - W takim razie zacznę od początku ...
- Zrobię nam herbatę. - tym razem kąciki ust uniosłam całkowicie w górę, nie mogę się tak cały czas dołować ... co mnie on obchodzi ... Niebiańska magini odwzajemniła gest. Po pięciu minutach wróciłam z trzema filiżankami herbatki.
- Dziękujemy - podziękowała niebiesko włosa wraz z Exceedką. Upijając łyczka gorącej, smakowej cieczy przeniosła spojrzenie na mnie. - Niech Pani wyjaśni o co chodzi. Postaram się pomóc ze wszystkich moich sił ! - rzekła z determinacją zaciskając swoje drobne piąstki.
- Dobrze ... - westchnęłam ciężko. - W takim razie zacznę od początku ...
~*~
Od kilku godzin błądził po jakimś odludziu. Szarawa ziemia, gdzieniegdzie źdźbło trawy i sępy pałaszujące padlinę gdzieś na boku. Pustkowie ... zwykłe pustkowie. Szedł lekko zgięty gdyż jak to wiadomo ten oto osobnik długo nie wytrzyma bez jakiegokolwiek jedzenia. Marudząc pod nosem jaki to on głupi, stękał gdy tylko usłyszał burczenie w brzuchu. Tak to już jest kiedy się nie myśli i wyrusza gdzieś bez przygotowania. Kiedy sobie o tym przypomniał zmarszczył brwi. W końcu zostawił Lucy i Happego ...
Nie, nie, nie ! Oni sobie poradzą ! Teraz liczy się odnalezienie Igneela ! - pomyślał klepiąc się po policzkach. Ale ona ... płakała ... przez niego ... znów.
- Cholera ! - zacisnął pięści.
A w dodatku ... złamał obietnicę ... Nadal nie mógł sobie tego przyswoić do małego móżdżka znajdującego się gdzieś w jego głowię.
- Wrócić ? - spytał sam siebie spoglądając na swoje dłonie. - Przeproszę za wszystko i ... NIE ! - wrzasnął nagle. Gdyby ktoś go widział uznałby go za idiotę w różowej czuprynie mającego problemy ze sobą. No bo kto normalny gada, a wręcz krzyczy sam do siebie ? - To nic nie da ... Wrócę wraz z tym starym prykiem i pokażę, że nie marnowałem bez sensu czasu ! Jedynym plusem jest to, żę będąc sam nie będę musiał jezdzić tym cholerstwem ... - mruczał spoglądając na środek transportu poruszający się po torach gdzieś w oddali. Na samą myśl zrobiło mu się niedobrze... ale zaraz ! Tory ! - ( wow ty myślisz ! XD Natsu : Przymknij się >.> ... ) ruszył szybko w tamtym kierunku a potem szedł drogą wyznaczoną przez szyny. Miał nadzieję, że nie jest zbyt daleko od jakiegokolwiek miasta lub miasteczka. Był tak głodny ... że aż mu się kiszki skręcały.
...
Kiedy dotarł do pierwszej stacji kolejowej dostrzegł ogromny tłum ludzi. To oznaczało, że było to spore miasto, gdyż pewnie większość z przyjezdnych to turyści. Jednak nie zbyt go to zaciekawiło. Od razu popędził przed siebie poszukując jakiejś restauracji lub czegoś podobnego, byle by tylko się najeść.
Po niespełna 20 minutach kroczył już spokojnie zapełnionymi po brzegi ulicami, wzdychając ... tym razem z przejedzenia. Nie zajęło mu to zbyt długo, to fakt. Pochłoną niezliczone ilości pokarmu prawię w kilka chwil ! Wparował do pierwszego lepszego miejsca ... zamówił wszystko co było w karcie ... a kiedy to podano ... natychmiast zniknęło.
Nie, nie, nie ! Oni sobie poradzą ! Teraz liczy się odnalezienie Igneela ! - pomyślał klepiąc się po policzkach. Ale ona ... płakała ... przez niego ... znów.
- Cholera ! - zacisnął pięści.
A w dodatku ... złamał obietnicę ... Nadal nie mógł sobie tego przyswoić do małego móżdżka znajdującego się gdzieś w jego głowię.
- Wrócić ? - spytał sam siebie spoglądając na swoje dłonie. - Przeproszę za wszystko i ... NIE ! - wrzasnął nagle. Gdyby ktoś go widział uznałby go za idiotę w różowej czuprynie mającego problemy ze sobą. No bo kto normalny gada, a wręcz krzyczy sam do siebie ? - To nic nie da ... Wrócę wraz z tym starym prykiem i pokażę, że nie marnowałem bez sensu czasu ! Jedynym plusem jest to, żę będąc sam nie będę musiał jezdzić tym cholerstwem ... - mruczał spoglądając na środek transportu poruszający się po torach gdzieś w oddali. Na samą myśl zrobiło mu się niedobrze... ale zaraz ! Tory ! - ( wow ty myślisz ! XD Natsu : Przymknij się >.> ... ) ruszył szybko w tamtym kierunku a potem szedł drogą wyznaczoną przez szyny. Miał nadzieję, że nie jest zbyt daleko od jakiegokolwiek miasta lub miasteczka. Był tak głodny ... że aż mu się kiszki skręcały.
...
Kiedy dotarł do pierwszej stacji kolejowej dostrzegł ogromny tłum ludzi. To oznaczało, że było to spore miasto, gdyż pewnie większość z przyjezdnych to turyści. Jednak nie zbyt go to zaciekawiło. Od razu popędził przed siebie poszukując jakiejś restauracji lub czegoś podobnego, byle by tylko się najeść.
Po niespełna 20 minutach kroczył już spokojnie zapełnionymi po brzegi ulicami, wzdychając ... tym razem z przejedzenia. Nie zajęło mu to zbyt długo, to fakt. Pochłoną niezliczone ilości pokarmu prawię w kilka chwil ! Wparował do pierwszego lepszego miejsca ... zamówił wszystko co było w karcie ... a kiedy to podano ... natychmiast zniknęło.
Z pełnym brzuchem rozglądał się w koło, zastanawiając się nad tym co teraz ... Nie miał pojęcia gdzie teraz pójdzie, zwykle niczego nie planował tylko szedł gdzie go nogi poniosą lecz teraz chciał to zmienić. Sam myślał dlaczego ... może dlatego aby jak najszybciej wrócić do Magnolii, przyjaciół ... do Lucy. Minęły tylko dwie doby a on już za nimi tęskni ...
Po kilku godzinach doszedł na skraj miasta. Nie był on tak piękny jak wszystko inne. To miejsce było poszarzałe, takie ... smutne. Kiedy obrócił się o dziewięćdziesiąt stopni w prawo, dostrzegł niewielki budynek a na jego środku napis : Biblioteka. Skrzywił się nieco na wspomnienie książek. Zawsze od tego bolała go głowa. Takie rzeczy wolał zostawiać Levy czy też młodej Heartfili. Nie wiedział czemu czuł, że po prostu musiał tu wejść ... Pewnie gdyby nie to ... ty by tam nawet nogi nie postawił ! No ale jednak ...
Otworzył sporawe drzwi, z których zawiasów wydostało się charakterystyczne skrzypnięcie. Podłoga była obłożona czarnymi popękanymi płytkami. Z ścian schodziła szarawa, niegdyś biała tapeta , a z niektórych miejsc wylatywał tynk. Z sufitu zwisał wielki kryształowy żyrandol który jako jedyny oświetlał to pomieszczenie. Ogromne szafy z półkami, najróżniejsze regały, i kilka stoliczków. To było wszystko, wraz z jednym biurkiem naprzeciwko drzwi. Budynek wydawał się mały ale miejsce było dobrze wygospodarowane ... no może przydałby się mały remont ...
- Mogę w czymś pomóc ? - nagle zza jednego z regałów wyszła niska staruszka. Delikatnie zgarbiona, z laską w ręku i okularach. Nie mógł ukryć, że trochę się przestraszył. To miejsce wyglądało na opuszczone. A czego jak czego ale duchów i kościotrupów to się bał. ( aut. XD )
- N-nie ... To znaczy t-tak ... znaczy nie wiem ... - podrapał się zakłopotany z tyłu głowy nie wiedząc co powiedzieć. Przecież on sam nie wiedział po co tutaj przyszedł !
- Powiedz drogi młodzieńcze co cię interesuje. Na pewno coś dla ciebie znajdę. - milcząc zastanawiał się nad sensem jej słów. - No nie bój się, nie zjem cię ! - uśmiechnęła się ukazując raptem kilka zębów. Dodatkowo jej zmarszczki tylko się uwydatniły.
- Nie masz nawet czym ... - przeleciało mu przez myśl lecz zaraz się ogarnął. - Może ... smoki ? - bardziej spytał niż stwierdził ale staruszka od razu załapała po czym chwyciła go za nadgarstek i zaprowadziła do ogromnej szafy z książkami. Z ostatniej półki za pomocą magi zdjęła jedną z nich po czym przekazała chłopakowi.
- Miłej lektury ! - zawołała gdy tylko uchwycił przedmiot w dłonie jednocześnie przenosząc na nią wzrok.
- Ale ... COOOOO ?!!! - zawołał przerażony kiedy zorientował się że prócz niego nie ma tutaj żadnej żywej duszy. - Osz kurwa co to było ?! - rozglądał się jak zwariowany po czym znów spojrzał na ... księgę. Gdyż tak właśnie ona wyglądała. Gruba na jakieś dwa, jak nie trzy tysiące stron. Czarna skórzana oprawa z poszarzałymi symbolami. Widać było, że była bardzo stara gdyż ledwo dało się ogarnąć jakie to kolory ! Jedno wiedział na pewno ... na samym środku, w okręgu widniał smok. Smok stojący w płomieniach. Jedno co go zdziwiło to było to, że owe stworzenie wyglądało jakby cierpiało. Po kilku chwilach podziwiania przedmiotu, postanowił ją w końcu otworzyć. Pierwsza strona wyrwana ... druga do połowy ... tak samo jak trzecia, czwarta i kilka kolejnych. Wszystkie inne ... były puste. Przesunął każdą stronę, co do jednej ...!
Jeśli gdzieś było już coś zapisane to po innym języku. Nie widział takiego pisma nigdy na oczy. Kiedy już miał zrezygnować z dalszego jej oglądania, na samym środku dostrzegł połowę kartki wypełnionej kilkoma zdaniami w ich języku. Szybko wziął się za jej czytanie ...
By chronić ścieżkę smoka,
użyj lśniącego ostrza i wznieś
oczy ku niebu.
Jasny promyk przemyka krętymi
tunelami, docierając do ogrodu,
którego pazury smoka nigdy nie dosięgną.
Po kilku godzinach doszedł na skraj miasta. Nie był on tak piękny jak wszystko inne. To miejsce było poszarzałe, takie ... smutne. Kiedy obrócił się o dziewięćdziesiąt stopni w prawo, dostrzegł niewielki budynek a na jego środku napis : Biblioteka. Skrzywił się nieco na wspomnienie książek. Zawsze od tego bolała go głowa. Takie rzeczy wolał zostawiać Levy czy też młodej Heartfili. Nie wiedział czemu czuł, że po prostu musiał tu wejść ... Pewnie gdyby nie to ... ty by tam nawet nogi nie postawił ! No ale jednak ...
Otworzył sporawe drzwi, z których zawiasów wydostało się charakterystyczne skrzypnięcie. Podłoga była obłożona czarnymi popękanymi płytkami. Z ścian schodziła szarawa, niegdyś biała tapeta , a z niektórych miejsc wylatywał tynk. Z sufitu zwisał wielki kryształowy żyrandol który jako jedyny oświetlał to pomieszczenie. Ogromne szafy z półkami, najróżniejsze regały, i kilka stoliczków. To było wszystko, wraz z jednym biurkiem naprzeciwko drzwi. Budynek wydawał się mały ale miejsce było dobrze wygospodarowane ... no może przydałby się mały remont ...
- Mogę w czymś pomóc ? - nagle zza jednego z regałów wyszła niska staruszka. Delikatnie zgarbiona, z laską w ręku i okularach. Nie mógł ukryć, że trochę się przestraszył. To miejsce wyglądało na opuszczone. A czego jak czego ale duchów i kościotrupów to się bał. ( aut. XD )
- N-nie ... To znaczy t-tak ... znaczy nie wiem ... - podrapał się zakłopotany z tyłu głowy nie wiedząc co powiedzieć. Przecież on sam nie wiedział po co tutaj przyszedł !
- Powiedz drogi młodzieńcze co cię interesuje. Na pewno coś dla ciebie znajdę. - milcząc zastanawiał się nad sensem jej słów. - No nie bój się, nie zjem cię ! - uśmiechnęła się ukazując raptem kilka zębów. Dodatkowo jej zmarszczki tylko się uwydatniły.
- Nie masz nawet czym ... - przeleciało mu przez myśl lecz zaraz się ogarnął. - Może ... smoki ? - bardziej spytał niż stwierdził ale staruszka od razu załapała po czym chwyciła go za nadgarstek i zaprowadziła do ogromnej szafy z książkami. Z ostatniej półki za pomocą magi zdjęła jedną z nich po czym przekazała chłopakowi.
- Miłej lektury ! - zawołała gdy tylko uchwycił przedmiot w dłonie jednocześnie przenosząc na nią wzrok.
- Ale ... COOOOO ?!!! - zawołał przerażony kiedy zorientował się że prócz niego nie ma tutaj żadnej żywej duszy. - Osz kurwa co to było ?! - rozglądał się jak zwariowany po czym znów spojrzał na ... księgę. Gdyż tak właśnie ona wyglądała. Gruba na jakieś dwa, jak nie trzy tysiące stron. Czarna skórzana oprawa z poszarzałymi symbolami. Widać było, że była bardzo stara gdyż ledwo dało się ogarnąć jakie to kolory ! Jedno wiedział na pewno ... na samym środku, w okręgu widniał smok. Smok stojący w płomieniach. Jedno co go zdziwiło to było to, że owe stworzenie wyglądało jakby cierpiało. Po kilku chwilach podziwiania przedmiotu, postanowił ją w końcu otworzyć. Pierwsza strona wyrwana ... druga do połowy ... tak samo jak trzecia, czwarta i kilka kolejnych. Wszystkie inne ... były puste. Przesunął każdą stronę, co do jednej ...!
Jeśli gdzieś było już coś zapisane to po innym języku. Nie widział takiego pisma nigdy na oczy. Kiedy już miał zrezygnować z dalszego jej oglądania, na samym środku dostrzegł połowę kartki wypełnionej kilkoma zdaniami w ich języku. Szybko wziął się za jej czytanie ...
By chronić ścieżkę smoka,
użyj lśniącego ostrza i wznieś
oczy ku niebu.
Jasny promyk przemyka krętymi
tunelami, docierając do ogrodu,
którego pazury smoka nigdy nie dosięgną.
Dwa rozbudowane zdania ... a na kolejnej stronie :
Cienie dawnych czasów ...
I urywek ...
Musi być coś dalej. Tylko co ?
- Cholera ... Przydałaby się Lucy ... - warknął zirytowany. Cokolwiek by się nie działo ... coś się z nią pozwiązuje ... nie potrafi przestać o niej myśleć.
Wziął "książkę" pod pachę i ruszył w kierunku wyjścia. Kiedy już miał wychodzić ... wyszedł tylko "w połowie". Zatrzymał się gdy poczuł szarpnięcie w prawej ręce. Najwyraźniej na tą księgę była nałożona magia.
- Zawsze coś !!! - wkurzony na cały świat, kopnął w nią z całej siły tak że poleciała w przeciwnym kierunku. W trakcie lotu wypadło z niej kilka kartek. Podszedł do nich. Były to pierwsze strony zapisane w innym języku i te które mógł odczytać. Jakby zapomniał o tym, że nie mógł przejść z książką w rękach przez próg budynku schował kartki do kieszeni ... po czym wyszedł. Każdy człowiek najpierw by pomyślał racjonalnie, że skoro księga jest zaklęta ... to jej zawartość w pewien sposób również ... Ale jak widać, nie w tym przypadku.
Już nie pierwszy raz ... ta głupota mu się na coś przydała. ( aut. Hahaha nie mogłam się powstrzymać ! :D )
Cienie dawnych czasów ...
I urywek ...
Musi być coś dalej. Tylko co ?
- Cholera ... Przydałaby się Lucy ... - warknął zirytowany. Cokolwiek by się nie działo ... coś się z nią pozwiązuje ... nie potrafi przestać o niej myśleć.
Wziął "książkę" pod pachę i ruszył w kierunku wyjścia. Kiedy już miał wychodzić ... wyszedł tylko "w połowie". Zatrzymał się gdy poczuł szarpnięcie w prawej ręce. Najwyraźniej na tą księgę była nałożona magia.
- Zawsze coś !!! - wkurzony na cały świat, kopnął w nią z całej siły tak że poleciała w przeciwnym kierunku. W trakcie lotu wypadło z niej kilka kartek. Podszedł do nich. Były to pierwsze strony zapisane w innym języku i te które mógł odczytać. Jakby zapomniał o tym, że nie mógł przejść z książką w rękach przez próg budynku schował kartki do kieszeni ... po czym wyszedł. Każdy człowiek najpierw by pomyślał racjonalnie, że skoro księga jest zaklęta ... to jej zawartość w pewien sposób również ... Ale jak widać, nie w tym przypadku.
Już nie pierwszy raz ... ta głupota mu się na coś przydała. ( aut. Hahaha nie mogłam się powstrzymać ! :D )
~*~
- Więc tak ... Halucynacje, wymioty, sporą utrata krwi, brak czucia w nogach, przykrwione oczy ... Wybacz Lucy-san ale nie wiem co o tym myśleć. - oznajmiła smutno Marvell. Carla w ciszy przyglądała się dwójce dziewczyn. - Halucynacje mogłyby wystąpić poprzez naprawdę sporą utratę energii w bardzo krótkim czasie ... Lecz nie zbyt mi to pasuje. Wiem że takie wymioty występują przy naprawdę ciężkich przypadkach ... Ale nie mam pojęcia o reszcie. Zaburzenia ruchu odpadają. ( aut. Hahaha Wendy lekarz xD ) Nie wiem jak mogę pomóc ... - spuściła głowę w dół. - Być może będę w stanie zdziałać coś dzięki mojej magi ! - zacisnęła swoje malutkie piąstki. - Jednak tak czy inaczej lepiej będzie jeśli uda się Pani na badania do szpitala. - powiedziała układając wargi w wąską kreskę czując się nieprzydatna. Podeszła do nadal milczącej Heartfili i ułożyła dłonie na jej plecach rozpoczynając leczenie.
- Nie mogę ...- odezwała się po chwili blondynka. - Pójdę tam i co powiem ? Uznają mnie za wariatkę i odeślą do psychiatryka ! - zaśmiała się ironicznie.
- Nieprawda ... - zaprzeczyła nieśmiało dziewczynka.
- Wendy ... Kto normalny widzi psychopatyczną dziewczynkę bez oczu z jakimś tasakiem i czuję się na krawędzi śmierci ... ? (aut. Ja O.o ) - nie odpowiedziała ...
- No właśnie.
Następne kilka minut ponownie minęły cicho, do czasu ...
- C-co się dzieję ... ? - sapnęła zdziwiona Smocza Zabójczyni. Niebieska poświata zaczęła robić się szarawa, aż jej kolor doszedł do odcieni czerni.
- Co to ?! - przeraziła się dotychczas spokojna kotka.
Młoda magini natychmiast się odsunęła tym samym przerywając.
- Przepraszam, przepraszam ! Spanikowałam i nie wiedziałam co zrobić ! - przepraszała zapłakana niebiesko włosa.
- Ej, ej ! Spokoojnie ! - uspokajała ją starsza przyjaciółka lekko zakłopotana.
- Nie mam pojęcia co się stało ! - zakryła rękoma twarz szlochając cichutko.
- Jest okej ! Wendy nie martw się ! - zapewniała ją. - To może mieć ze sobą coś wspólnego ... - zamyśliła się na chwilę.
Po raz kolejny od ostatniego przypadku zaczęła ją boleć głowa ... i to tak niemiłosiernie ...
- Cholera ... Tylko nie to. - jęknęła zaciskając powieki i masując się po skroniach.
- Czy to może być to o czym mówiłaś ? - zapytała Exceedka.
- Najwidoczniej. Nie chcę żebyście to widziały ...
- Nie ! Chcę Pani pomóc ! - powiedziała stanowczo Marvell ocierając ostatni łzy.
Heartfilia uśmiechnęła się słabo a na jej czole zaczęły się zbierać kropelki potu. Z jej lewego oka wypłynęła kropla krwi ...
- Lucy-san ... - zmartwiona dziewczyna wraz z Carlą obserwowały opadającą z sił blondynkę.
- Zaraz eksploduję ... - powiedziała słabo z nutką irytacji w głosie. Uważała to za dość zabawną sytuację ... nawet sama nie wiedziała dlaczego. Jednego była pewna ... zawsze coś musiało ją na nowo dręczyć. Kiedy już się z czym uporała, nadchodziły nowe i nowe problemy.
- Może jakoś pom ... ? - wychowanka Grandine chciała zaproponować pomoc lecz przerwała jej magini Gwiezdnej Energi :
- To nic nie da ...
Nagle usłyszały hałasy dobiegające z łazienki.
- A tam kto ? - ledwo kontaktując z otoczeniem podeszła do drzwi po czym je otworzyła.
- Ohayo ... ? - w tym niewielkim pomieszczeniu znajdowała się Ayumi w swojej prawdziwej formie, ledwo mieszcząc swoje ogromne cielsko.
- Co ty tutaj robisz ?! - wydarła się na nią.
- No przecież mówiłam, że idę do domu ! Kiedy weszłam, a właściwie wbiegłam potknęłam się o coś i wpadłam do łazienki. A że tam się do końca przemieniłam to teraz ... nie mogę wyjść .... - burknęła zniesmaczona.
- Co ja z tobą mam ... A tak przy okazji mogłabyś trochę schudnąć bo mi łapę wkładasz do wanny ! - pokazała jej język.
- Zamknij się ... - przewróciła swoimi błękitnymi oczami. - I kto to mówi !? - odgryzła się.
- Osz ty ... - westchnęła zirytowana lecz mimo tego rozbawiło ją to. Niestety nie miała dłużej siły ustać na nogach więc osunęła się w dół po ścianie. Z jej ust spłynęła stróżka szkarłatnej cieczy.
- Słyszałam waszą rozmowę ... Lecz nadal nie rozumiem dlaczego ci się to dzieje. - posmutniała widząc stan swojej przyjaciółki. Próbując przecisnąć się przez drzwi udało jej się wydostać tylko łeb ale mimo to szturchnęła pyskiem blondynkę w pocieszającym geście. Cichutko skomląc przypatrywała się jej.
- Jeszcze aż tak słabo ... się ... nie ... czułam ... - wyjąkała. - Zawsze coś mnie bolało ... tym razem tylko przez chwile ... a teraz ... nic nie czuję ... - rozszerzyła usta chcąc jeszcze coś powiedzieć ale w tym samym momencie przymknęła powieki a jej głowa opadła bezwładnie w bok na ramię. Gdyby nie Carla wraz z Wendy osunęła by się całkiem na podłogę na której klęczała. Smocza Zabójczyni położyła ją ostrożnie w pionowej pozycji na dywnie i nachyliła się nad jej klatką piersiową.
- Lucy ... ej żyjesz ? - zaśmiała się tygrysica próbując jakoś rozluźnić napięcie.
- To pytanie było nie na miejscu ... - oznajmiła kotka z szeroko otwartymi oczami.
- Co ? Czemu ? - nie wiedziała o co chodzi. Myślała, że tylko zasnęła ...
- Zatrzymanie akcji serca ... - powiedziała niby spokojnie "medyczka" ale z niemałym przerażeniem.
- Co ty gadasz !! To nie czas na żarty !! - jednak nie otrzymała odpowiedzi. Zaczęła się jeszcze bardziej denerwować.
- Jeśli szybko nic nie zrobimy w ciągu kilku minut może dojść do zgonu !!! - wszyscy panikowali. Młoda magini z drżący mi dłońmi zaczęła reanimację gdyż jej magia nadal została odrzucana przez organizm Heartfili.
- Nosz do kurwy jasnej, ratujcie ją !!! - zawyła tak głośno i rozpaczliwie, że echo tego dźwięku rozeszło się po całym centrum Magnolii.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oh taaaak ! XD Jak mi tego brakowaaaało ... normalnie masakra. Kto się ucieszył, że nowy rozdział ? Bo ja bardzo. Kit, że już dawno wiedziałam co się wydarzy XD Wyszło chyba nawet lepiej niż planowałam ale i tak nie jestem do końca zadowolona. Miałam napisać DŁUUUGI ROZDZIAŁ a znowu mi nie wyszło ;__; Wybaczcie ale takie zakończenie mi się strasznie spodobało XD
Dziękuję Wszystkim co skomentowali ostatnią notkę ;____; wzruszyłam się, że ktoś o mnie pamięta ;___;
Mam nadzieję tylko, że nikt nie pomyślał, że ja o was zapomniałam kochane ! *__* Nic z tych rzeczy ... z rozdziałami jestem na bieżąco. O wiele gorzej z komentowaniem gdyż brak czasu mi na to nie pozwolił ...
Wybaczcie. Bynajmniej dzisiaj wieczorem lub ewentualnie zacznę to nadrabiać ^_^ aż mi ślinka cieknie na samą myśl o komentowaniu :D Mam ochotę się wyżyć ! >.<
No ale koniec zanudzania. Jeśli ktoś jeszcze nadal odwiedza mojego bloga to cieszę się niezmiernie ;___; ( wzruszona ja ... )
Pozdrawiam serdecznie misiaczki ! <333
A i tak ap ropo jeśli ktoś czegoś nie ogarnia na przykład takiej : Wszystko wiedzącej Wendy :D to spokojnie wszystko się wyjaśni. I to naprawdę WSZYSTKO XD
Ja ne ! :*
P.S-ik. ( XD ) Podoba się nowy ( stary ) szablon ?;D( no bo w końcu jeż trochę on tu jest xd )
OMG !! Jak mogłaś?! Nie masz serca ! Biedna Lucy ;c ale tak serio to zauważam u siebie nową stronę... jestem bardziej psychiczna ! ;o Kocham to jak zaebiście opisujesz takie chore akcje ! :D jesteś mistrzynią ! *.* Nie mam pojęcia skąd bierzesz takie pomysły ale Ci wychodzą *-* Ciekawe kiedy w końcu się dowiemy co się z nią dzieje :p
OdpowiedzUsuńCo do Natsu to czemu on nie wrócił ? ;c tęsknie za nim jak Lucy ;c znowu wpadłby do niej przez okno xD a właśnie co się dzieje z Happy ? ;o gdzie on jest ? ;o
Wielkie dzięki za rozdział ! Było warto czekać ^.^ no to teraz oczekuję wyjaśnień i to napięcie na końcu doprowadza mnie do szłu... weny, weny i chęci :D czekam ;*
Dawno u ciebie nie byłam >.<
OdpowiedzUsuńotóż...przeczytałam poprzednią notkę.
Kochana...nie wiedziałam że masz AŻ takie problemy.
Lecz (i mam nadzieje że się teraz nie obrazisz)kiedy pisałaś o "nałogu", z niewiadomych przyczyn pomyślałam
"Kurde, przecież ja tez jestem uzależniona...od czekolady"
Eh...
Po prostu głowa do góry i pokaż wszystkim dupkom na tym świecie oraz tym ZAJEBISTYM "przyjaciołom" jaką cenną i zajebistą osobę stracili !!
Nie poddawaj się :D Wierzę w ciebie !
"Miej odwagę uwierzyć w siebie i działać... Wstań i walcz!
Twój wróg tylko czeka na to żebyś się poddał... Nie daj mu tej satysfakcji!"
"Pamiętaj - Jeśli się poddasz, przyznasz rację ludziom, którzy nigdy w Ciebie nie wierzyli i zawsze Cię krytykowali."
Ps. Super notka *.*
Pozdrawiam !!!! :3
Jak fajnie, kochana, że wróciłaś. :))) Cieszę się z tego bardzo mocno <3
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że były takie momenty, kiedy gubiłam się w tych dwóch podświadomościach Lucy, ale ostatnio oglądałam anime, gdzie było podobnie, więc to sobie przyswoiłam. :) Te " jej drugie ja" jest wredne, wkurzające ... ale na swój sposób fajne. Najlepsze jest to, jak się ze sobą przedrzeźniają. :P
No, ale teraz ona postanowiła sobie uciąć drzemkę ... Na rok, może więcej. W sumie to chyba lepiej. :]
Nie mogę czytać o cierpiącej Lucy ... to boli :C Wreszcie poprosiła Wendy o pomoc, chociaż to nic nie pomogło. I ciągle zadaję sobie pytanie- co się dzieje z blondyną ._.
Natsu to idiota... tak zostawić przyjaciół. On jak zwykle niczego nie zaplanował, a potem się dziwi, że głodny :O No ale nażarł się jak świnka ^^ i ruszył do biblioteki? Serio? Bo Natsu i biblioteka- te dwa słowa się ze sobą gryzą. Ale nic- ta staruszka dziwna. No i przyznam - zaciekawiła mnie ta treść książki.
Powiem tyle- rozdział wspaniały. :*** Długi i czekam na więcej.
Życzę Ci weny <3
Jeśli ją zabijesz skończysz gorzej niż Lucyna, zabita Erza na blogu Renee, Lisana w opowiadaniach na blogu Yashy razem wzięte. KOCHAM CIE! Dodałaś rozdział! *-* <3 <3 <3 I wgl wróciłaś no! KOCHAM CIE! Ach i no ten wybacz Mi Kami za to że moje komentarze są takie krótkie i wgl dziwne, ale nienawidzę pisać komentarzy. Wolę czytać *-* <3 Rozdział był ekstra i wgl no! Był zajebisty! Widzisz jakie komentarze do dupy piszę? ._. Wiedz, że jak piszę że jest zajebisty to jest boski no! Epicki! Mrrr. KOCHAM CIE Kami ~chan! XD Weny i buziaki <3
OdpowiedzUsuń*Shaila Black*
Cholera jak ja uwielbiam twoje rozdziały, to sobie nawet nie wyobrażasz ;___; Zastanawiam się dlaczego magia Wendy nie działa szczerze mówiąc na początku bałam się że przez to coś złego stanie się Wendy, ale na szczęście uniknęła cierpień Lucynki. Natsu mógłby ogarnąć tyłek i w końcu wrócić do Magnolii i pomóc jakoś Lucy... Mam nadzieję, że nie uśmiercisz tej blondynki bo jezu xDDD Ślę wenę xD
OdpowiedzUsuńNo i dotarłam :D Wreszcie mam chwilkę na czytanie i tak wypadło, że za twojego bloga wzięłam się na początek :P
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za krótki komentarz, ale mam wiele do nadrobienia.
Rozdział baaaardzo mi się podobał, głupota Natsu mnie rozbraja, a cała akcja w bibliotece była świetna!
Bardzo żal mi blondynki, ale przyznam wiele jest wciąż tajemnic (to dobrze). Magia Wendy "poszarzała"? wtf? xD Dobre to było :D
Jednak końcówka... Jezu kochany, lece czytać dalej!!! :D