Za wszelkie błędy przepraszam !
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo wczesnych rankiem, młodych magów obudziła potężna śnieżyca. Wzmagała się coraz bardziej. Nie mając czasu na nic, jak najszybciej się zwineli po czym ruszyli w dalszą drogę. Na szczyt zostały im niespełna 4 kilometry. Szli pod wiatr, pogoda ograniczała widoczność przez co nawet sam Smoczy Zabójca nie wiedział w którą strone powinni się kierować. Wszędzie śnieg co utrudniało mu wykrycie choćby innego, najmniejszego zapachu. Postanowili przeczekać śnieżyce, tylko nie mieli pojęcia gdzie.
- Natsu ! - uniosła głos Erza zasłaniając ręką twarz.
- Co ?!
- Czujesz coś ? - różowowłosy stanął i próbował wyczuć jakikolwiek zapach lecz bez skutku. Pokiwał przecząco głową.
- Cholera - warknęła dziewczyna. Ruszyli dalej mając nadzieję na jakiekolwiek schronienie.
Chłopak spojrzał ukosem na blondynkę która szła obok niego. Ilość sniegu sprawiała jej trudności. Wszyscy zapadli się aż po same kolana. Widział jak jej ciężko. Ledwo posuwała się do przodu przez wiatr który wiał jej prosto w twarz. Warunki nie były najlepsze, nawet on to wiedział. Pogoda wzmagała się coraz bardziej, nie wyglądało na to aby w najbliższym czasie miała się poprawić. Szarawe chmury w zawrotnym tępie szybowały po niebie. Po kilku minutach, Fullbuster który szedł na czele drużyny spostrzegł sporą jaskinie. Jedynym problemem było to, że dotarcie tam jest bardzo niebezpieczne. Między nimi a schronieniem do którego mieli zamiar się udać znajdowała się głęboka przepaść. Wydawać by się mogło, że jest to dziura bez dna. Jedynym przejściem była bardzo wąska i cieńka ścieżka przy ścianie. Podłoże było bardzo śliskie, jeden nieostrożny ruch i ...
- To jak idziemy ?! - zawołała magini zasłaniając twarz ręką.
- Lepiej nie ! - odpowiedziała jej zaniepokojona przyjaciółka.
- Dlaczego?!
- Czy ty nie widzisz w jakim to jest stanie ?! - wskazała na wązką ścieżke.
- Mam to gdzieś ! Dłużej tutaj nie wytrzymam ! - wrzasnęła zdenerwowana.
- Lucy uspokój się ! Erza ma racje ! Musimy znalezc inną drogę. - odrzekł czarnowłosy. Wszystkiemu przysłuchiwał się Dragoneel. Widząc w jakim stanie jest blondwłosa dziewczyna postanowił zaryzykować.
- Czekajcie ! - zawołał. - Pójde pierwszy i sprawdze czy dacie rade przejść.
- Oszalałeś ?! - warknęła zdenerwowana Tytania. Nie zwrócił na nią uwagi. Poszedł w kierunku urwiska. Magini gwiezdnych duchów przyglądała się temu z przerażeniem.
- Natsu nie ! Prosze ! Wytrzymam ! Znajdziemy inną drogę. - podeszła do niego. Widział jej zasinione usta i zmęczony wyraz twarzy. Jego uwadze nie umknęło również to, że lekko kulała na prawą nogę. Wszedł jedną nogą na ścieżke. Przyległ do sciany plecami i ruszył krok dalej. Poczuł jak ktoś chwyta go delikatnie za rękę.
- Błagam nie rób tego - szepnęła Lucy ze łzami w oczach. Odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się.
- Spokojnie. Nie pozwolę żeby coś ci się stało. - pociągnął ją lekko za dłoń. - Chodz, tylko ostrożnie. Skinęła niepewnie głową po czym rownież weszła na ścieżkę. Czuł jak drżała. Zastanawiało go tylko dlaczego. Z zimna czy ze strachu ?
Smoczy Zabójca niepewnie stąpał po ślizgim podłożu a zaraz za nim osoba którą kochał całym sercem. On również bał się, że przez taką błachostke może stracić kogoś na kim mu zależy. Dwójka przyjaciół wpatrywała się w nich z przerażeniem wymalowanym na twrzy.
Kiedy byli już prawie na samym końcu, pod nogami blondynki osunął się grunt przy czym straciła równowage. Osunęła się do przepaści lecz przed upadkiem uchronił ją Dragoneel który nadal trzymał ją za rękę.
- Natsu ! Lucy ! - wrzasnęli magowie.
- Musisz zaprzeć się nogami ! - wysyczał chłopak. Jedną ręką trzymał Heartfilie a drugą złapał się za ścieżkę która zaczęła się kruszyć.
- Nie moge ! Nie mam jak ! - wrzasnęła rozpaczona. - ŚCIANA JEST ZBYT ŚLIZGA !
- Cholera. - przeklnął.
- Póść mnie bo inaczej razem spadniemy !
- OSZALAŁAŚ ?! - zdenerwował się. Nagle magini wpadła na pewien pomysł. Wyciągnęła jeden z kluczy po czym skierowała nim w górę.
- Hirake, Kingyūkyū no Tobira, Taurosu! ( Otwórz się Bramo Byka, Taurus! ) - ponad nimi pojawił się umięśniony, łaciaty byk. Lekko zdezorientowany sytuacją w której się znajdował, wbił swój dwusieczny topór w lodową ścianę na którym się uwiesił. Z powagą spojrzał na swoją włascicielke która uśmiechnęła się do niego.
- Złap proszę Natsu za nadgarstek i wciągnij nas ! - uniosła głos. Jak kazała, tak zrobił. Chwycił chłopaka za nadgarstek i podciągnął go. Rozbujał się i wyrzucił dwójkę magów po drugiej stronie urwiska. Magini pościła rękę różowowłosego i podbiegła do swojego gwiezdnego ducha.
- Wielkie dzięki Taurusie ! - uśmiechnęła się wesoło.
- Nie ma za co ! - rzekł uradowany. - Lucy twoje piersi są jak zawsze najlepsze ! - zaczął się ślinić.
- Hai, hai - poklepała go po rogach zirytowana. - A teraz czy mógłbyś zrobić to samo z naszymi przyjaciólmi ? - poprosiła.
- Dla ciebie wszystko ! - chwilę pozniej już wszyscy znajdowali się przed jaskinią. Mimo ogromnego wiatru, Taurus poradził sobie świetnie. Uspokojona już dziewczyna podziękowała i odesłała ducha do swojego świata. Dragonell nadal siedział na ziemi ze spuszczoną głową i wściekłością wymalowaną na twarzy. Uderzył pięścią w podłoże przy czym zostawił głębokie wgniecenie. Heartfilia gdy to zauważyła podeszła do niego i uklękła obok. Spojrzała na niego smutno. Wiedziała, że teraz na pewno obwinia się za to co się wydarzyło.
- Natsu tobie również dziękuję. - ujęła go za podbródek i podniosła jego głowę tak żeby spojrzał na nią. Oczy chłopaka przepełnione były smutkiem i gniewem.
- Za co dziękujesz ? - spytał oschle.
- Uratowałeś mnie - uśmiechnęła się szczerze.
- Nie ... to ty uratowałaś mnie. Gdybyś nie zareagowała spadlibyśmy razem. Dobrze wiesz, że bym cie nie puścił. - znów spóścił wzrok.
- Popatrz na mnie - nakazała poważnie. - Gdybyś mnie wtedy nie złapał, najprawdopodobniej by mnie już tu z wami nie było. - posmutniała. - Tak więc, dziękuje. - ucałowała go w policzek po czym wstała.
- Chodzcie trzeba odpocząć. - powiedział Grey wyciągając rękę do przyjaciela, który nie przyjął pomocy. Dziewczyny poszł przodem zostawiając ich w tyle.
- Co cię gryzie ? - warknął nieprzyjemnie.
- A jak myślisz? - odgryzł się. - Nie potrafiłem jej pomóc, po raz kolejny - wykrzywił się.
~*~
Po godzinie pogoda zaczęła się uspokajać. W jaskini było mokro i chłodno lecz mimo tego wszyscy odpoczęli od trudnych warunków. Różowowłosy chłopak siedział pod jedną ze ścian ze spuszczoną głową. Fullbuster wiedział, że będzie zadręcząć się wszystkim co miało dzisiaj miejsce. Chciał mu jakoś pomóc ale ten nie pozwalał mu na to. Od dłuższego czasu się nie odzywał, nawet na nikogo nie spojrzał. Lucy coraz bardziej martwiła się jego stanem.
- To wszystko moja wina - pomyślała. - Mogłam się tak niezachowywać. Cholera. - ukryła twarz w dłoniach. Czerwonowłosa dostrzegła zmiane w jej nastroju.
- Czy coś się stało ? - spytała zmartwiona. Podeszła do niej i usiadła obok. Smoczy Zabójca podniósł lekko głowę by móc spojrzeć na dziewczyny.
- Nic mi nie jest - uśmiechnęła się słabo.
Nieuwieżyła jej.
- Mów o co chodzi. - w jej głosie dało się wykryć nutkę powagi. Blondwłosa spojrzała smutno na przyjaciela który natychmiast odwrócił wzrok.
- Rozumiem. - odrzekła po czym wstała. Podeszła do Dragnella, podniosła go i przycisnęła do ściany.
- Do cholery czy ty nie rozumiesz, że zadręczając tym siebie krzywdzisz też ją ?! - warknęła.
- Co ty wiesz ... - odrzekł chłodno.
- Ty ... - chciała mu zadać potężnyc cios w klatkę piersiową lecz magini ją powstrzymała.
- Prosze przestańcie ... - wyszeptała. - To nic takiego. - Tytania póściła go i wrocila na miejsce.
- Przepraszam. - powiedział po czym przytulił brązowooką. - Lepiej już chodzmy. W końcu mamy misje do skończenia ! - uśmiechnął się już szczeże. Uspokojona już czerwonowłosa skinęła głową i kilka minut pozniej wyszli.
~*~
Pogoda znacznie się poprawiła. Wiatr ustał, wyszło słońce lecz mimo tego temperatura nadal była niska. Młodym magom najwyrazniej to nie przeszkadzało. Szli spokojnie, równym tempem. Po jakimś czasie doszli na szczyt góry. Niestety ich zadowolenie zniknęło gdy zobaczyli pełno najrózniejszych ścieżek, rozwidleń i sporych szczelin w skałach.
- Cholera. - warknął Fullbuster. - I wez se tu szukaj tych typów.
- Nie marudz. - jęknęła magini. - Trzeba uratować tą dziewczynkę, napewno się boi.
- Lucy ma racje - zawtórowała jej przyjaciółka.
- Jak chcecie ich szukać ?! - spytał zdezorientowany różowowłosy. - No kurde tutaj jest jakieś 100 możliwych ścieżek ! - wrzasnął poirytowany trzymając się za głowę.
- Jak widać dla tego durnia to za dużo - zaśmiał się mag lodu.
- Co żeś powiedział lodówko ?!
- To co słyszałeś płomyczku !
- Chcesz się bić ?!
- Dawaj ! - Wyglądali jakby się mieli zaraz na siebie rzucić.
- Dosyć ! - wydarła się Scarlet. - Czy zdajecie sobie sprawę z tego że jesteśmy na szczycie ?! Przez wasze wrzaski śnieg się osunie i wywołacie lawine ! - uniosła głos.
- Emmm Erza ... - zaczęła niepewnie Heartfilia. - Wiesz, że w tym samym momencie robisz to samo co oni ? - zaśmiała się.
- Ups ... Przepraszam - speszyła się nieco i zatkała usta ręką. Chłopacy momentalnie wybuchnęli śmiechem.
- Osz wy gnoje ... - warknęła cicho.
- Dobra ! Musimy się rozdzielić. - powiedział Grey.
- To nie najlepszy pomysł. Lepiej jak podzielimy się na dwie grupy. Tak będzie bezpieczniej. - zauważył Smoczy zabójca.
- Ma racje. Od kiedy to ty myślisz - spytała rozbawiona Erza. Ten nic nie odpowiedział tylko chwycił blondwłosą za rękę i pociągnął za sobą.
- Ja pójde z Lucy. W razie czego znajdziemy was - powiedział po czym zniknęli za sporą górą.
- Dobra chodzmy w te stronę.
~*~
Szli tak cał czas w ciszy nadal trzymając się za ręcę. Lekko speszona postanowiła się odezwać.
- Emmm ... Natsu - zaczęła niepewnie. Zatrzymał się i spojrzał jej w oczy. - Możesz już puścić - wskazała na rękę, rozbawiona tą całą sytuacją.
- A no tak ... Wybacz - pośpiesznie puścił dłoń dziewczyny i założył ręce za głowę. Ponownie ruszyli przed siebie. Jedynym zaskoczeniem było to, że cały czas szli tą samą drogą, mimo tych wszystkich rozwidleń na początku. Coś było nie tak ...
~*~
Tymczasem w gildi :
Gwar jaki panował w budynku różnił się od tego co zawsze. Było bardzo spokojnie. Przy ladzie siedziała brązowowłosa pijąca alkohol z beczki wraz z Mirą. Chwile pózniej do gildi weszła niebiańska czarodziejka. Podeszła do przyjaciółek i usiadła obok.
- Witajcie - przywitała się miło.
- O cześć Wendy ! - uśmiechnęła się Cana.
- Co tam u ciebie ? - spytała Mira.
- A dobrze. Tak właściwie to przyszłam do pani - wskazała na brązowowłosą.
- Coś się stało ? - spytała zaskoczona.
- N-nie. - opowiedziała niepewnie. - Znaczy się, chciałam cię poprosić o przysługe. Czy mogłabyś sprawdzić co u pani Lucy ? Mam złe przeczucia.
- Oczywiście - uśmiechnęła się i wyciągnęła karty na stół.
Po kilku minutach Cana odeszła od stołu i pobiegła na górę do gabinetu Makarova.
- Mistrzu ! - wparowała wywarzając drzwi.
- Oszalałaś kobieto ?! - wydarł się zaskoczony. Szybko podbiegła i położyła kartę z podobizną magini gwiezdnych duchów na biurku.
- Co się dzieje ?!
- Niech Mistrz spojrzy ! - nakazała szybko.
- Nie ... - szepnął zdenerwowany.
- Lucy ... ona ... - zaczęła roztrzęsiona dziewczyna lecz nie skończyła. Spojrzała na karte która rozdarła się na połowy, przy czym jedna część stała się szkarłatnie czerwona a druga natomiast kruczo czarna. Do pokoju wbiegły przerażone przyjaciółki. Niebieskowłosa podeszła do biurka i ujżała kartę.
- Co to ? - zapytała przerażona.
- Symbol życia i śmierci ...
- Czyli Lucy ... - Mira nie zdążyła dokończyć a to dlatego, że wszyscy pędem zbiegli na dół nawet Mistrz.
Wszyscy członkowie gildi spojrzeli na nich zdezorientowani. Zobaczyli tylko przerażenie na ich twarzy.
- Lucy ... - wycedziła Cana. Nic innego im nie było potrzebne. Cała gildia wybiegła szybko z budynku. Mieli nadzieję, że zdążą na czas.
Gomen, gomen :D Notka miała być dłuższa lecz zdecydowałam inaczej ^^ Mam nadzieje, że się podobało. Zapraszam do kometnowania !
Ja ne ! :*
SPRÓBUJ UŚMIERCIĆ LUCY A SAMA ZGINIESZ! A z resztą Natsu znów będzie się obwiniać że jej nie pomógł... ludzieee. No ale tak czy tak z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i weny życzę.
OdpowiedzUsuńCała gildia wybiegła szybko z budynku. Mieli nadzieję, że zdążą na czas.
OdpowiedzUsuńTeraz to dopiero wywołają lawinę! Nie zabijaj Lucy! Bo morta zawołam! Lub Shiro przyjdzie!
Shiro: Oszcze sobie na ciebie pazurki...
Nie zabijesz jej prawda? Czekamy na następny rozdział i weny!
Ah ta Lucy, wciąż pakuje się w tarapaty ;P Mam nadzieje, że jednak nic się jej nie stanie... Może Natsu w końcu ją uratuje i poprawi mu się humor xD Bardzo fajny rozdział ze świetnymi opisami - czekam na więcej ;*
OdpowiedzUsuńDZIEWCZYNO..!!! Dziękuje Ci za to że piszesz... Blog świetny życzę dużo weny i wspaniałych pomysłów... ^^ czekam z niecierpliwością na kolejne części.
OdpowiedzUsuńuhuhu... symbol życia i śmierci, jakby popatrzeć optymistycznie, to czyżby Lucy będzie się spodziewać bobaska? xD haha przejrzałam twój chytry plan :D
OdpowiedzUsuń