---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od wydarzenia nad jeziorem minęło już kilka godzin. Wszyscy przejęci sytuacją wrócili do gildii. Od tego czasu nikt nie widział blondwłosej przyjaciółki. Najprawdopodobniej zaszyła się w domu.
W tym samym czasie w pokoju medycznym zaczął przebudzać sie Smoczy Zabójca. Dzięki Niebiańkiej czarodziejce czuł sie owiele lepiej. Te kilka zadrapań których nabawił się podczas walki zniknęły, tak samo jak jego zasiniony policzek. Niebieskowłosa dziewczyna, po przez swoją magie pomogła mu choć trochę pozbierać się emocjonalnie. W jego głowie ciągle obijały sie słowa magini gwiezdnych duchów. Nie mógł uwierzyć w to co powiedział ani w to co usłyszał od Lucy. Wiedział, że to jego wina ... Chciał coś z tym zrobić lecz nie widział co a tym bardziej jak. Powiedziała mu, że "nie chce go znać". Zastanawiał sie czy dać jej spokój, czy prosić o wybaczenie. Przed oczami miał jej twarz, te wydarzenia zawłednęły nim zbyt mocno wprawiły go w stan otępienia. Miał ogromne wyrzuty sumienia. Tylko kto by ich nie miał ?Stała cała opłakana z grymasem bólu na ustach lecz nie bólu fizycznego. Kiedy spojrzał jej w oczy , to był moment ... ujżał pełno smutku i zawiedzenia. Po tym co zobaczył nie miał odwagi wiecej jej spojrzeć w oczy. Mimo tego musiał coś zrobić. Chciał ją przeprosić, miał nadziję, że mu wybaczy, że będzie tak samo jak kiedyś. Chciał widzieć jej uśmiech, nie płacz.
Przez następną godzinę zadręczał się myślami. Kiedy do pokoju wszedł zmartwiony Fullbuster ( aut. Oczywiście bez koszulki ^^ ), nawet na niego nie spojrzał. Zrezygnowany chłopak postanowił wyjść. Najważniejsze, że Dragoneel odzyskał już przytomność. Kiedy miał już otworzyć drzwi usłyszał załamany głos Salamandra.
- Grey ... - zaczął spokojnie - czy ja naprawde jestem ... Egoistą ? - Od przebudzenia nadal spoglądał na sufit. Czarnowłosy zamyślił sie.
- Wybacz ale muszę sie zgodzić z Lucy. Czasami zachowujesz sie jak Dupek. - zaśmiał się i odwrócił w strone kumpla.
- Rozumiem - odrzekł zdołowany.
- Nie martw się. Musicie sobie po protu wszystko wyjaśnić.
- Myślisz, że zrozumie ? Że mi wybaczy ?
- Na pewno będzie ciężko ...
Różowowłosy natychmiast wstał z łóżka i zaczął sie ubierać. Grey wydawał sie zaskoczony jego zachowaniem.
- Wyluzuj idioto .... - zaczął powoli - Odpocznij jeszcze i przmyśl wszystko.
- Przemyślałem - warknął zirytowany - Muszę naprawić to co spieprzyłem. - Założył swój cenny szal i ruszył w kierunku drzwi. Nim wyszedł klepnął przyjaciela w plecy.
- Dziękuje - szepnął.
- Hę ? - zdezorientowany spojrzał na chłopaka. - Ja cie tu obrażam i pouczam ... a ty mi dziękujesz ?! - wydarł się.
- Ta . Po prostu dziękuje . - powiedział po czym wybiegł.
W gildii było dość spokojnie. Kiedy za schodów zbiegał zdeterminowany chłopak został zatrzymany stalowym uściskiem tytani.
- Wybierasz się gdzieś ? - spytała ostrym tonem. Mimo jej przerażającej miny Dragoneel nie zlękł się. Wyszarpnął rękę i już spokojnie ruszył do wyjścia.
- Natsu-san ... - zaczęła Marvell - Nie powinieneś jeszcze wstawać ! - zawołała za nim niepewnie lecz on już był na zewnątrz. Do wychowanki Niebiańskiego Smoka Grandine podleciała Carle jej kotka. Zmierzyła chłopaka wzrokiem i westchnęła cichutko poirytowana.
W tym samym czasie blondwłosa magini wychodziła z łazienki. Okryta ręcznikiem usiadła na łóżku. Zakryła twarz dłońmi i zaczęła płakać po raz kolejny. Nie hamowała łez. Dała upust smutkowi, tego teraz potrzebowała.
- Co za debil ! - warknęła rozpaczliwie. - Jak on mógł ?! Czy ja jestem naprawdę aż tak słaba ? - zadawała sobie pełno pytań. Na żadne nie znała odpowiedzi. Jedyne co wiedziała to to, że przez najbliższy czas nie zamierza pokazywać się w gildii .
- Nie pokaże sie tam ... nie po takim upokorzeniu - rozpłakała sie jeszcze bardziej.
- Ughhh ... Jestem żałosna. - Musiała się ogarnąć, poklepała sie po twarzy aby się ocucić. Wstała i zaczęła się przebierać. Założyła dżinsowe, krótkie spodenki i bluzkę bez naramek koloru liliowego.
Jej monologowi przysłuchiwał sie Smoczy Zabójca który wspią sie cicho na jej okno. Gdy tylko Heartfilia stała do niego tyłem wskoczył do jej domu. Podszedł bliżej do dziewczyny a ona w tym samym momencie odwróciła sie i wpadła na jego umięśniony tors. Przestraszona odsunęła się.
- Lucy, ja ... - zaczął niepewnie odwracając wzrok.
- Co ty tu robisz ? - spytała oschle. Ten nie odpowiedział. Przez cały czas jego wzrok wbity był w podłogę.
- Wynoś się ! - wrzasnęła - nie chce cie widzieć ! - zaczęła go popychać lecz bez skutecznie, nie ruszył sie nawet o krok.
- Głuchy jestes?! - Na te słowa Dragonell podniósł głowę i spojrzał w jej oczy. Momenstalnie przypomniało mu sie, że powiedział do niej to samo nad jeziorem.
- Lucy ... Wybacz mi ... Proszę - błagał. - Nie to miałem na myśli. Poniosło mnie - tłumaczył się. Tym razem nie spuszczał jej z oczu.
- Ja naprawdę ... - zbliżył sie aby złapać ją nadgarstki.
- Nie dotykaj ! - odskoczyła jak oparzona. Zabolało go to. Poczuł się bezsilny. Mimo tego nadal próbował. - Wynoś się ... ! - zaczęła znowu.
- Przepraszam. Nie wiem już co mam robić ... Wybacz. Powiec co mam zrobić, a zrobie to ! - podniósł głos już bardziej pewny siebie. Powoli zaczął podchodzić w kierunku blondynki.
- Nie podchodz ... - wystawiła rękę przed siebie jakby chciała go zatrzymać. Chłopak lekko ją odsunął i opadła bezwładnie wzdłuż tali magini. - Wyjdz ... Proszę. - jej głos drżał jakby zaraz miała się rozpłakać.
- Wybacz mi - podszedł i przytulił ją. Dziewczyna się już nie opierała. Oddał uścisk i zaczęła płakać. Różowowłosy zaczął gładzić jej włosy.
- Ciii ... - chciał ją uspokoić. - Nie płacz. - brązowooka odkleiła się od niego i spojrzała mu w oczy. Nie miały w sobie już tego jasnego blasku. Zauważył, że miała podkrążone oczy od płaczu. Najwyrazniej płakała jeszcze na długo przed spotkaniem. W jej oczach krył się tylko smutek.
- Naprawdę przepraszam. Nie chciałem cię zranić. Chcę cię tylko chronić. - mówił spokojnie cały czas zbliżając swoją twarz do jej. Zetkneli się czołami i nadal patrzyli sobie głęboko w oczy. Dziewczyna nagle poczuła jego ciepłe usta na swoim czole. Przymknęła oczy z których wypłynęły ostatnie krople słonych łez.
- Wybacz - szepnął odsuwając sie od niej , po czym wyszedł.
Heartfilia cały czas stała oniemiała. Uśmiechnęła się smutno. Jej myśli cały czas oblegało wydażenie z przed chwili. Zaczęło się ściemniać lecz postanowiła jednak odwiedzić gildie. Zjadła kolacje i po 20 minutach wyszła.
W gildii siedział już różowowłosy chłopak który pił któregoś z kolei drinka.
- Natsu, może już wystarczy ? - spytała zmartwiona Mira.
- Jeszcze jeden - rzekł oschle. Po chwili podała mu zamówienie. Nie pił w kieliszkach tak jak inni... Pił łapczywie ... szklankami . Zdawać by się mogło, że tylko tak mógł zatopić smutki.
- Wow - zaskoczona Tytania usiadła obok przyjaciela. - Od kiedy masz taki mocny łeb do chlania ? - zaśmiała się.
- Od dzisiaj ... - odpowiedział obojętnie.
- MUSISZ SIE OPANOWAĆ ! - warknął Gray który właśnie szedł w kierunku przyjaciół. - Idz i ją przeproś. Nie zachowuj się jak dziecko.
- Już to zrobiłem ...
- I ? - wyczekiwali.
- Nic , kazała mi się wynosić.
- Nie martw się. W końcu zrozumie. - Zaczęła uspokajać go Erza. Mimo tego nawet nie wiedziała co by miała zrozumieć. Nikt nie wiedział dlaczego chłopak się tak zachował. Nawet on sam. Już nie odpowiedział na pocieszenia Tytani. Zamówił następnego drinka.
Chwilę pózniej do budynku weszła magini gwiezdnych duchów. Scarlet wraz z czarnowłosym powitali ją szerokim uśmiechem. Dragnell nawet jej nie zauważył. Pochłnięty był swoim napojem. Blondynka podeszła do przyjaciół ze smutnym wyrazem twarzy.
- Cześć - przywitała się ciepło. Tak jak na Lucy przystało.
Gdy ją usłyszał zakrztusił się drinkiem i zaczął się dusić. Na ratunek przybyła mu Erza która przywaliła mu w plecy z taką siłą, że ten zarył twarzą w blat.
- Cholera ! Uwaażaaaj ! - wstał wściekły a w jego rękach zapłonął ogień. Jego reakcja rozśmieszyła wszystkich w jego otoczeniu. Nawet przybyła brązowooka zaczęła się śmiać. Gdy usłyszał jej śmiech ulżyło mu. Brakowało mu tego uśmiechu na jej twarzy. Spojrzeli sobie w oczy. Na wspomnienie dzisiejszego wydarzenia magini oblała się szkarłatnym rumieńcem i odwróciła wzrok. Kiedy chłopak to spostrzegł, zrozumiał jej zachowanie i sam się lekko zarumienił. Kilka minut pózniej rozmowa zaczęła się w najlepsze. Blondynka cały czas dyskutowała z Mirą i Erzą o ciuchach a Grey rozmawiał razem z Salamanderm. Najwyrazniej lekko go zmuliło gdyż zaczął się kiwać to w jedną , to w drugą stronę. Gdy spróbował sie opanować i podniósł głowę zobaczył Lucy która wręczała mu butelke zimnej wody i kazała wypić. Lekko się przy tym uśmiechnęła. Po opróznieniu calej butelki chłopak poczuł się lepiej. Godzine pózniej zrobiło sie całkiem ciemno. Tytania wraz z czarnowłosym zbierała się do domu tak jak większość magów. Przy ladzie zostali tylko oni. Nawet na siebie nie spojrzeli od dłuższego czasu. Heartfilia postanowiła wziąść sprawy w swoje ręce !
- Może się przejdziemy ? - spytała różowowłosego lecz jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Chłopak skinął głową i wyszli. Szli w kierunku parku. Krępująca cisza panowała między nimi. Nikt nie śmiał się odezwać. Po prostu podziwiali uroki nocy. Nie był to krótki spacer. Chodzili już tak jakiś czas i pierwszy odezwał sie Natsu.
- Lucy ja cie ...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje , że się podobało ^^ Hehe :D Oczywiście dedyk dla Yashy która prawie jako jedyna komentuje mojego bloga i za to serdecznie dziękuje :* A co do twojego komentarza na temat czcionki to dziekuje za upomnienie i mam nadzieje, że ta bardziej przypadnie do gustu :) <3
Następny rozdział dodam jak najszybciej :)
Dobranoc :*
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńHahaha! Czcionka! Nie chodziło mi, że nie pasuje tylko, że ja też mam z nią problemy na moim blogu ^^
UsuńShiro: Niestety...
I jak możesz kończyć w takim momencie?! Co?! No no on już miał to powidzieć! An jeśli się okaże w następnym rozdziale, że powie coś innego... To to to normalnie zejdę na zawał! Umrę!
Shiro: Ona już nie żyje... I kochana rozdział fantastyczny! Po prostu cud, miód i szafa! Awwwww:3 Szafa! No i oczywiście podoba się! Grayuś mój!
T-to to nie był Gajeelek twój?
Shiro: Grayuś mój! Boski! Awwwww, jak szafa prawie :3
Buziaczki ;* I wenusińskiej!
Sha~chan i Shiro!
Gomen, gomen ! Cholera ! Bylam na telefonie i przez przypadek usunelam komentarz! Ughh jak ja mam siebie czasami dosyc ;c jeszcze raz przepraszam ;(
UsuńTo jeszcze raz napiszę :D Pierwsza~!
UsuńPierwszy raz komentuje twojego bloga i jest cudny zapraszam do mnie na natsuilucy.blogspot.com i ślę dużo weny :))
OdpowiedzUsuńNatsu jak prawdziwy Polak albo Rusek, chleje wóde ze szklanki buahahahaha xD
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, scena w domku Lucy bardzo fajna. I bardzo się cieszę, że skończyło się na tym na czym się skończyło, bo dzięki temu to ma właśnie swój urok.
Moment klepnięcia Erzy i reakcja Salamandra - jakbym mogła dać lajka to nie zastanawiałabym się ani chwilę :D A końcówka.. Hmmm... Wiadomo co pierwsze przychodzi na myśl, ale mam przeczucie, że nas zaskoczysz ;)
I wielkie dzięki za dedykacje!!! I widzę, że nie tylko ja komentuje twojego bloga, poza tym jestem też pewna że z czasem liczba osób czytających twojego bloga będzie tylko większa i większa :D Buziaki i życzę weny :*
No i już mu nic nie jest :3 Świetnie piszesz, uwielbiam NaLu, chociaż nie wiem czemu, Lucy mnie ostatnio wkurza -.- NATSU JEJ POWIE ŻE JĄ KOCHA ! *___* Musi jej to powiedzieć, zgadzam sie z Yashą, ach ten Natsu jak prawdziwy Polak. Bo nie ma to jak zatopić smutki w alkoholu XD No dobra czekam na kolejny i weny życzę.
OdpowiedzUsuńale się napaliłam ! :D Lece czytać kolejny rozdział, bo jestem w cholerę ciekawa co on jej powie! :D
OdpowiedzUsuń